Czytaj więcej:
Teza 1: Polska ma szansę na osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r. bez inwestycji w energetykę atomową.
Liczba respondentów: 39
Opinie ekspertów (39)
Do 2050 zostało tylko 30 lat, więc nie mamy szansy na osiągnięcie neutralności klimatycznej KROPKA, niezależnie od tego, czy z energetyką jądrową czy bez niej. Mowa byłaby o dużych i licznych projektach inwestycyjnych, do których nawet nie zaczynamy się na razie przygotowywać, Rzutem na taśmę w ostatniej chwili się nie da.
Tak, jest to możliwe ale wymaga przesądzenia pożądanego kształtu szeroko pojętego systemu energetycznego (nie tylko elektroenergetyki) w roku 2050. Podstawowe wyzwanie polega na domknięciu całego zeroemisyjnego systemu energetycznego (tj. tego skąd będzie pochodzić energia dla poszczególnych sektorów i jaki będzie jej obieg w gospodarce) i jego poszczególnych podsystemów (energetyki, transportu, przemysłu itp.). O ile bowiem łatwa jest redukcja emisji o 80% (bez energetyki jądrowej lub z nią), a osiągnięcie 90% jest już pewnym wyzwaniem (przede wszystkim ze względu na ciepłownictwo, ogrzewnictwo i transport), to przestawienie gospodarki w 100% na tory zeroemisyjne jest już wyzwaniem dużo większym (na poziomie wszystkich sektorów). Bazowym rozwiązaniem rozważanym powszechnie na świecie jest daleko idąca elektryfikacja wszystkich części gospodarki w tym przemysłu, ogrzewania w domach i transportu, a zarazem ukształtowanie w pełni zeroemisyjnego systemu elektroenergetycznego. Ten jednak będzie musiał produkować znacznie więcej energii elektrycznej niż dziś. O ile uważa się, że gros energii (70-80%) w takim systemie będzie prawie na pewno pochodzić ze źródeł odnawialnych to pozostałe 20-30% rodzi szereg wyzwań (regulowanie ubytków energii z OZE wynikających z ich niesterowalności, zmiany sezonowe w podaży wiatru i słońca, problem z opłacalnością w wyniku mocy nadmiarowych, problemu curtailment itp.). Możliwe są trzy główne rozwiązania uzupełnienia tej luki: energia jądrowa, technologie wychwytywania, składowania i użytkowania CO2 (CCSU) oraz magazyny energii (głównie tzw. Power-to-gas np. wodór lub baterie różnego typu). W chwili obecnej trudno przesądzić jaka będzie ich technologiczna gotowość i ekonomiczna atrakcyjność w roku 2050. Symulacje wskazują na ogół, że z energią jądrową konstrukcja zeroemisyjnego systemu energetycznego jest łatwiejsza i tańsza niż bez niej, ale i technologie CCSU oraz magazynowania energii znajdą swoje miejsce w systemie energetycznym przyszłości. W jakich proporcjach i czy rezygnacja z jakiejkolwiek z tych technologii będzie realna (przy założeniu celu redukcji 100%), trudno w tej chwili przewidzieć, bowiem np. postęp w magazynowaniu energii czy składowaniu CO2 może w kolejnych 30-latach okazać się zarówno równie duży jak i znacząco mniejszy od tego jaki obserwowaliśmy w fotowoltaice czy siłowniach wiatrowych w ostatnich 40 latach.
Jeśli mówimy o neutralności klimatycznej w ogóle (w tym np. transport) to nie widzę takiej możliwości. Założyłem, że energetyka atomowa zawiera w sobie także fuzję.
Nie będzie to możliwe, zarówno w Polsce jak i w UE (oraz innych krajach rozwiniętych gospodarzom). Przeczy temu dynamika zmian w przeszłości i projekcje na przyszłość. Zacytuję tylko to co napisałem w niedawnym felietonie na Obserwatorze Finansowym (https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/trendy-gospodarcze/ocieplenie-klimatu-degradacja-srodowiska-kapitalistyczny-rynek-jest-odpowiedzia): „Zawsze zastanawia mnie to, że postulując tego typu działania, politycy nie przejmują się naturalnymi ograniczeniami, które wpływają na dynamikę zmian. To tak jakby polityk, jadąc samochodem z szybkością 130 km na godzinę, chciał bezpiecznie zahamować na 20 metrach. Każdy doświadczony człowiek bierze tego typu ograniczenia pod uwagę. Kiedy kapitan wielkiego tankowca zamierza zawinąć do portu, to nie myśli o tym, będąc 3 km od celu, tylko zaczyna ten manewr, będąc 30-40 km od portu, bo wie, że żadne prawa fizyki nie pozwoliłyby mu na dokonanie tego manewru, gdyby był zbyt blisko portu.” Skończy się to tak samo jak np. w przypadku pierwszego Raportu dla Klubu Rzymskiego ‘Granice wzrostu’. Też wtedy postulowano radykalną politykę demograficzną i związaną z ochroną środowiska naturalnego. Nic z tego nie wdrożono (bo po prostu było to nierealne) a system społeczno-gospodarczy sam dał sobie z tym radę (co nie oznacza, że o tego typu problemach nie należy dyskutować i uświadamiać ludziom zagrożenia). Długo byłoby o tym pisać!
Obecnie istnieją znacznie tańsze technologie, które pozwolą na osiągnięcie neutralności klimatycznej bez konieczności inwestowania w energetykę atomową, która wiąże się z ogromnymi kosztami i których ponoszenie w przypadku tak małego kraju jak Polska po prostu nie ma sensu. W okresie przejściowym zdecydowanie lepiej jest importować energię zamiast budować własne elektrownie atomowe.
Warto przeanalizować dokładnie dlaczego w wielu krajach następuje odejście od energetyki atomowej
Szansa jest, bo wreszcie politycy zaczęli rozumieć te kwestie i pewne działania są deklarowane. Jest też zwiększająca się świadomość po stronie gospodarstw domowych. Ale jest olbrzymia praca do zrobienia.
OZE są nadal źródłem w polskich warunkach eksperymentalnym. Energetyka atomowa jest jedyną wielkoskalową, sprawdzoną alternatywą dla węgla. Trzeba też pamiętać, że bezpieczeństwo nowych elektrowni IV generacji jest nieporównywalne z tym, które jeszcze pamiętamy z Czernobyla.
Oczywiście odpowiedź nie uwzględnia możliwych poważnych zmian technologicznych, np. zmniejszających radykalnie koszty fotowoltaiki
Bez rozwoju metod magazynowania energii może to być trudne. Inna sprawa to czy energetyka atomowa jest neutralna klimatycznie, zanieczyszcza środowisko w inny sposób.
Scenariusz taki nie wydaje się realny, jeśli uwzględnimy aktualną sytuację polskiej energetyki (w tym mix energetyczny) ale także warunki geograficzno-klimatyczne Polski. Odnawialne źródła energii, mimo wielu zalet, charakteryzują się stosunkowo dużą niestabilnością wytwarzania energii. A trudno w obecnej chwili wskazać inne niż atom źródło energii, które mogłoby gwarantować odpowiednie rezerwy mocy i nie wiązałoby się z emisją gazów cieplarnianych.
Znane mi kalkulacje nie przewidują takiej możliwości. Jestem za rozwojem energetyki atomowej z zachowaniem najwyższych standardów bezpieczeństwa i ochrony środowiska.
Wydaje się mało prawdopodobne żeby Polska w ogóle mogła w podanym horyzoncie czasowym osiągnąć neutralność klimatyczną (może jestem zbyt dużym pesymistą), ale bez realizacji planów związanych z uruchomieniem elektrowni atomowych jest to już całkowicie mało realne.
Uważam, że to pytanie powinno być skierowane do inżynierów zajmujących się energetyką.
Teza 2: Wielkoskalowe OZE i rozproszone źródła energii mają potencjał, aby w przyszłości w pełni zaspokoić zapotrzebowanie Polski na energię elektryczną.
Liczba respondentów: 39
Opinie ekspertów (39)
Takie oceny ekspertów znam, nie znam poglądów przeciwnych. Pytaniem nie jest sam potencjał wytworzenia energii tylko jej cena.
Mają ale tylko pod warunkiem znacznego postępu w technologiach magazynowania energii elektrycznej. Poza ograniczeniami technicznymi mogą jednak pojawić się także bariery społeczne. Pełna dekarbonizacja systemu energetycznego w oparciu o OZE – nawet w wypadku istnienia magazynów energii - wymaga bowiem budowy bardzo dużych mocy nadmiarowych. Powodem jest niedyspozycyjność źródeł słonecznych i wiatrowych oraz duża zmienność wiatru i słońca w przekroju doby/miesiąca/roku. Zarazem moce odnawialne mają niską gęstość przestrzenną energii tj. zajmują dużo przestrzeni. Mimo sporego potencjału w zakresie morskiej energetyki wiatrowej jakim Polska dysponuje, oparcie gospodarki net zero (nadal zakładam istnienie tanich magazynów energii w roku 2050i) tylko o tę technologię nie będzie raczej możliwe (ograniczenia przestrzeni w polskiej strefie przybrzeżnej). Bardzo dużo mocy będzie więc w fotowoltaice i siłowniach wiatrowych na lądzie. Może się okazać, że zbyt dużo wobec społecznej akceptacji dla tych rozwiązań. Gęsto zamieszkana Europa (w tym Polska) ma tu większy problem niż USA czy Chiny, które dysponują ogromnymi terenami z dobrymi warunkami naturalnymi dla OZE i praktycznie zerowym zaludnieniem. Rozwiązaniem może być paneuropejski system energetyczny z dużą rolą energetyki morskiej ulokowanej na Atlantyku ale to wymagać będzie dużej zmiany paradygmatu samowystarczalności energetycznej. Jeśli nie będzie to możliwe powracamy do opcji: energetyka jądrowa + CCSU dla źródeł uzupełniających system.
Długo jeszcze będziemy musieli korzystać z paliw kopalnych. Warto byłoby robić wiele by w miarę szybko eliminować węgiel jako źródło energii i zwiększać użycie gazu i ropy naftowej (mniejsza emisja CO2). Mając nadzieję, że w perspektywie 50-60 lat możliwe będzie korzystanie na szeroka skalę z energii fuzji jądrowej. OZE jako alternatywa może być używana i może jej udział się zwiększać, ale nie zastąpi ona w pełni źródeł ‘klasycznych’.
Zdecydowanie się zgadzam biorąc pod uwagę zachodzący postęp technologiczny w dziedzinie wykorzystania alternatywnych źródeł energii. Jednak muszą temu towarzyszyć odpowiednie zmiany w prawie pozwalające na sprzedaż energii elektrycznej do sieci wytwarzanej przez gospodarstwa domowe lub wspólnoty mieszkaniowe za pomocą na przykład paneli fotowoltaicznych.
Wprawdzie udział OZE jest wciąż nieduży, ale następuje szybki wzrost ekonomicznej efektywności instalacji fotowoltaicznych i wiatrowych; łącznie ze spadkiem kosztów magazynowania energii elektrycznej
... w połączeniu z energią atomową.
Trzeba pamiętać o tym, że OZE mogą zapewnić z czasem odpowiednią ilość gigawatów, ale póki co nie umiemy poradzić sobie ze zmiennością tych dostaw. Póki OZE zapewniają 10% energii, braki lub nadmiary możemy uzupełniać, regulując moc tradycyjnych elektrowni. Jednak kiedy będzie to np. 50%, problem stanie się znacznie poważniejszy. Trudno, żeby szpital poczekał z przeprowadzeniem operacji, bo akurat jest listopad, wieczór i do tego wiatr nie wieje.
Nie w perspektywie 2050, w przyszłości być może tak
Tak, ale pod warunkiem rozwoju magazynów energii. OZE jest zbyt nieprzewidywalne, żeby tylko na nim polegać. A hydroelektrowni praktycznie w Polsce nie ma.
Uwarunkowania geograficzno-klimatyczne Polski (m.in. nasłonecznienie czy też faktyczny brak możliwości budowy bardzo dużych hydroelektrowni) uniemożliwiają - przy obecnych technologiach - uzyskiwanie z OZE odpowiednich ilości energii (uwzględniając rozkład zapotrzebowania na energię w czasie) oraz efektywne jej przechowywanie.
Wspomniane w tym pytaniu źródła energii mają bardzo duży potencjał rozwoju i należy go w pełni wykorzystać. Nie wydaje się jednak, by zdołały one w całości zaspokoić zapotrzebowanie Polski na energię elektryczną.
Podobnie jak w przypadku poprzedniego pytania uważam, że to raczej pytanie do ekspertów w dziedzinie energetyki.
Teza 3: Rozwój OZE na taką skalę, która pozwoli w istotnym stopniu zaspokoić zapotrzebowanie Polski na energię elektryczną, będzie możliwy tylko pod warunkiem odblokowania możliwości budowania lądowych elektrowni wiatrowych.
Liczba respondentów: 39
Opinie ekspertów (39)
Nie wiem.
Tak – dostępność terenów w polskiej przestrzeni morskiej jest znaczna ale niewystarczająca do zaspokojenia potrzeb gospodarki zeroemisyjnej. Dodatkowo energetyka wiatrowa na lądzie jest dwukrotnie tańsza i – choć ta relacja będzie się stopniowo poprawiać, jest mało prawdopodobne by energetyka morska była – pod względem kosztowym – atrakcyjniejsza od lądowej w najbliższych dwudziestu latach.
patrz komentarz do p. 2
Budowa elektrowni wiatrowych na lądzie na pewno pomoże w zaspokajaniu zapotrzebowania Polski na energię będąc komplementarnym źródłem energii w stosunku do energii pozyskiwanej na przykład z coraz bardziej wydajnych paneli fotowoltaicznych. Jednak nie jest to działanie konieczne do pełnego zaspokojenia zapotrzebowania Polski na energię elektryczną, ponieważ zawsze istnieje możliwość importu energii w okresie przejściowym.
Energetyka wiatrowa jest mało importochłonna. Jej rozwój będzie przyczyniał się do tworzenia nowych miejsc pracy.
Nie mamy w Polsce zbyt wielu zasobów naturalnych dających czystą energię, więc nie ma sensu eliminować tych możliwości.
Duży możliwości dadzą przede wszystkim morskie elektrownie wiatrowe.
Obecnie obserwujemy dynamiczny rozwój fotowoltaiki, która jest poważną alternatywą dla wiatru. Może się też okazać, że problemem staje się ogromna zmienność wiatru. Coraz częściej jest tak, że albo nie wieje, albo wieje za bardzo.
Krótkoterminowo - tak. Długoterminowo - rozwój (w tym zwiększenie efektywności) PV oraz magazynów energii teoretycznie może odnieść podobny skutek.
Podobnie jak w przypadku poprzednich pytań uważam, że to raczej pytanie do ekspertów w dziedzinie energetyki.
Teza 4: Wygaszenie wydobycia węgla i energetyki węglowej w Polsce powinno nastąpić znacznie wcześniej (w horyzoncie 10-20 lat) niż do 2049 r., jak zakłada obecnie rząd.
Liczba respondentów: 39
Opinie ekspertów (39)
A z czyjej perspektywy mamy to oceniać? Słowo "powinno" oznacza, że mamy jakieś kryterium wyważenia między korzyściami (i korzystającymi) oraz stratami (i tracącymi). Moje prywatne kryterium nie musi mieć za dużo wspólnego ze społecznym czy poszczególnych aktualnych rządów, dlatego uchylam się od odpowiedzi na to pytanie.
Tak. Choć nie jest to cel policy per se ale wynik rachunku ekonomicznego. Rosnące koszty wydobycia, niewielkie możliwości podniesienia bardzo niskiej wydajności górnictwa oraz szybko spadający popyt w energetyce, ogrzewnictwie i przemyśle spowodują, że prawdopodobnym ostatnie kopalnie w Polsce będą raczej zamykane przed rokiem 2040 a nawet 2035, a nie 2050.
Patrz punkt 1. Jest to po prostu fizycznie niemożliwe. Może warto zastosować na poziomie państwa strategię jaką wydaje się stosować Michał Sołowow – budowa małych elektrownie jądrowych (reaktory jądrowy typu SMR (small modular reactor) – technologię BWRX-300, lub inne, które mogą się pojawić w przyszłości) i jednocześnie budować (tam gdzie jest to opłacalne) np. elektrownie wiatrowe czy rozwijać fotowoltaikę? Znów długo byłoby pisać na ten temat.
Zrezygnowanie z energii opartej na węglu przyczyni się do poprawy jakości powietrza a tym samym poprawy zdrowia społeczeństwa w związku z czym powinno nastąpić możliwie jak najwcześniej.
Jest to konieczne, ale nie będzie łatwe.
Powinno, to prawda. Jednak nawet obecna perspektywa wykonania tego w 28 lat jest bardzo ambitna i nie bardzo wierzę w jej powodzenie.
Oczywiście pod warunkiem odpowiedniej polityki inwestycyjnej
W sensie zmniejszenia zanieczyszczeń / osiągnięcia neutralności klimatycznej - powinno. W sensie gospodarczym czy społecznym - niekoniecznie.
Postulat wydaje się jak najbardziej słuszny. Nie wystarczy jednak tylko postulować, ale należy opracować realną ścieżkę jego realizacji. Osobiście jestem skłonny poprzeć każdą realistyczną ścieżkę wygaszania energetyki węglowej w Polsce, pod warunkiem, że nie zablokuje ona możliwości awansu cywilizacyjnego Polski w wyniku niedoborów w zaopatrzeniu w energię elektryczną.
Dekarbonizacja jest oczywiście daleko pożądana, a więc powinno nastąpić jak najwcześniej. Tyle pobożnych życzeń, a w praktyce potrzebne są ogromne nakłady inwestycyjne, w celu rozwoju OZE, rozproszonych źródeł energii aż w końcu energetyki atomowej.
Jeśli chodzi o rachunek ekonomiczny, to nie jest kontrowersyjna teza, że kopalnie mają cykliczne problemy, które wiążą się ze zmianami cen surowców na rynkach światowych. Kierując się zatem efektywnością, wskazane byłoby stopniowe przechodzenie na inne źródła energii. Pytanie jednak jest silnie osadzone w sferze normatywnej. W moim przekonaniu ekonomiści, jeśli wypowiadają się w charakterze ekspertów-ekonomistów, powinni zachować wstrzemięźliwość w formułowaniu sądów wartościujących. Proszę więc, aby moją odpowiedź "nie mam zdania" interpretować właśnie w tym kontekście.