Zlecenie pracy zdalnej oznacza tylko zmianę miejsca jej wykonywania, a nie zakresu obowiązków pracownika, za które otrzymuje on wynagrodzenie. Skierowanie do pracy w domu czy w innym wskazanym przez pracodawcę miejscu nie może prowadzić do zmniejszenia wynagrodzenia pracownika.

Nie ma przy tym znaczenia, czy pracodawca jest w stanie zorganizować tak pracę zdalną, aby w pełni wykorzystać moce przerobowe osoby odesłanej do pracy w domu.

Nawet gdyby pracodawca musiał zawiesić swoją działalność, co w związku z decyzją ministra kultury dotyczy obecnie setek kin i teatrów w całej Polsce, to musi zapłacić zatrudnionym pełne wynagrodzenie w myśl art. 81 § 1 kodeksu pracy.

Czytaj także:

Trzeba dbać o dane przetwarzane podczas pracy zdalnej

Praca zdalna w czasach koronawirusa - wskazówki PIP

Do pracy zdalnej można skierować nawet mailem

Państwowa Inspekcja Pracy przyjmuje bowiem, że to wynagrodzenie należy się pracownikowi za czas niewykonywania pracy, jeżeli był do niej gotów, a doznał przeszkód z przyczyn dotyczących pracodawcy.

Nie ma przy tym znaczenia, czy przyczyna zamknięcia firmy wynika z decyzji jej właściciela, rządu czy choćby inspektora sanitarnego. Nawet niezawiniona przez pracodawcę przyczyna tymczasowego zamknięcia drzwi jego firmy nie zwalnia go z obowiązku wypłaty pełnej pensji wszystkim jego pracownikom.

Tylko osobom zatrudnionym na akord czy zarabiającym głównie na prowizji od sprzedanych w imieniu pracodawcy towarów czy usług przysługuje 60 proc. takiego wynagrodzenia z ostatnich trzech miesięcy. W przypadku znacznych różnic w wypłacie zmiennych składników wynagrodzenia średnią trzeba obliczyć na podstawie dochodów z 12 miesięcy.

Tak obliczone wynagrodzenie pracownika nie może być jednak niższe od minimalnego wynagrodzenia za pracę.