Skarbówka zręcznie korzysta z procedury podatkowej, żeby wycisnąć z podatnika ostatni grosz. Czwartkowe orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego wskazuje jednak, że nie może jej nadużywać.
Na pierwszy rzut oka sprawa wydaje się historyczna. Dotyczyła bowiem zobowiązania podatkowego z PIT za 2002 r. Fiskus zarzucił podatniczce, że jej zyski ze sprzedaży kształtowały się znacznie poniżej wartości sprzedanych towarów w cenach zakupu.
Ostatecznie uznał, że ewidencjonowane w księgach zapisy dotyczące przychodów za 2002 r. nie odzwierciedlają stanu rzeczywistego i nie obejmują wszystkich osiągniętych w tym okresie przychodów.
Ostatecznie jednak spór w sprawie sprowadził się do bardzo aktualnej i powszechnej kwestii przedawnienia zobowiązania. Fiskus uważał, że o żadnym przedawnieniu nie może być mowy, bo w sprawie wydano decyzje o rozłożeniu zaległości na raty.
Argumenty o przedawnieniu przekonały dopiero sąd kasacyjny. Zgodził się, że bieg terminu przedawnienia nie rozpoczyna się, a rozpoczęty ulega zawieszeniu m.in. po wydaniu decyzji o rozłożeniu na raty (art. 70 § 2 pkt 1 ordynacji podatkowej.). Nie miał też wątpliwości, że podatniczce udzielano ulg w spłacie zaległości w postaci rozłożenia na raty. Zdaniem NSA fiskusowi umknął jednak jeden szczegół: że pierwotna decyzja wymiarowa została wyeliminowana z obrotu.
Jak tłumaczył sędzia NSA Sławomir Presnarowicz, w takiej sytuacji decyzje o ratach można uznać za element tzw. owocu zatrutego drzewa. Dlatego w ocenie NSA te owoce, czyli decyzje o ratach – pochodne pierwotnych rozstrzygnięć o zaległościach wyeliminowanych z obrotu – nie mogą zawieszać biegu terminu przedawnienia.
Wyrok jest prawomocny.
sygnatura akt: II FSK 2269/16