Rynkowa wartość pracy członka zarządu, który swoją funkcję pełni nieodpłatnie, jest przychodem zarządzanej spółki – to generalna zasada wynikająca z ustawy o CIT.
Interpretacja Izby Skarbowej w Katowicach pokazuje jednak, że rzadko, o ile w ogóle, zasada ta znajdzie zastosowanie. Nikt nie pracuje za darmo, można więc znaleźć jakąś formę wynagrodzenia, a to powoduje, że spółka nie osiąga przychodu.
Z prośbą o wyjaśnienia do izby skarbowej zwróciła się spółka, której wszystkie akcje należą do spółki z siedzibą w Szwajcarii.
Prezes zarządu polskiej spółki pełni swoją funkcję na podstawie powołania, nie podpisał umowy o pracę. Nie ma też w spółce żadnych udziałów. Ich posiadanie, zgodnie z orzecznictwem sądów administracyjnych, wykluczałoby powstanie przychodu. Wynika to z tego, że członek zarządu będący wspólnikiem może uzyskać w przyszłości korzyść w formie dywidendy. Jego praca nie jest więc nieodpłatna.
W opisywanej interpretacji jedynym udziałowcem była jednak spółka ze Szwajcarii. Prezes nie miał udziałów nawet w spółce matce. Był jednak w niej zatrudniony i to wystarczyło, by izba skarbowa potwierdziła, że jego praca nie jest dla polskiej spółki nieodpłatnym świadczeniem, od którego wartości trzeba zapłacić CIT.
IS wyjaśniła, że polska spółka otrzymuje świadczenie od spółki szwajcarskiej, która zatrudnia prezesa zarządu. Pełnienia obowiązków nie można uznać za nieodpłatne.
– Świadczeniodawca (spółka matka) uzyskuje lub uzyska w przyszłości od świadczeniobiorcy (wnioskodawcy) świadczenie(a) ekwiwalentne (np. w postaci dywidendy) – wyjaśniła izba.
Numer interpretacji: IBPB-1-3/4510-91/15/APO