Rz: W ostatniej wersji projektu zmian w ordynacji podatkowej Ministerstwo Finansów zaproponowało pewne złagodzenie stosowania tzw. klauzuli obejścia prawa podatkowego. Nałożenie sankcji będzie zależało od tego, czy korzyść podatkowa przekroczy wartość 50 tys. zł za rok podatkowy lub inny okres rozliczeniowy. Czy to dobry pomysł?

Andrzej Nikończyk

:  Co do zasady wprowadzenie limitu, od którego będzie zależało, czy dana transakcja lub inne optymalizacyjne działanie podatnika może zostać uznane za obejście prawa podatkowego, to krok w dobrym kierunku. Z pewnością dla pewnej grupy podatników będzie on spełniał funkcje gwarancyjne. Jeśli bowiem zakładana korzyść podatkowa nie przekroczy 50 tys. zł, podatnik nie będzie się musiał martwić, że fiskus zastosuje do niego klauzulę. Wątpliwości budzi jednak sama wysokość limitu. Proponowana przez projektodawcę kwota 50 tys. zł to zdecydowanie za mało.

Ile powinien pana zdaniem wynosić taki limit?

W mojej ocenie dla spełnienia zapowiedzi Ministerstwa Finansów powinien być określony w milionach złotych. Argumentem przemawiającym za podwyższeniem limitu jest też wysokość opłat, jakie MF chce pobierać za tzw. opinie zabezpieczające. Proponowane 30 tys. zł i 15 tys. zł to spore sumy, nawet dla dobrze prosperującej firmy.

Czy to jedyny powód, dla którego projektodawca powinien rozważyć podwyższenia limitu, od jakiego fiskus będzie miał prawo zastosować klauzulę obejścia prawa podatkowego?

Problemem będzie również  kumulowanie limitu. Zgodnie z proponowanym brzmieniem przepisów, gdy jedno zdarzenie wywoła korzyści w dwóch lub więcej podatkach, limit, od którego będzie zależało zastosowanie klauzuli, ma być sumowany. Wystarczy, że podatnik w danym okresie z optymalizacji w VAT osiągnie korzyć 25 tys. zł, a w podatku dochodowym 25 001 zł, i już będzie podpadał pod przepisy klauzuli. Limit powinien się odnosić do każdego podmiotu i podatku osobno.

Ministerstwo Finansów podkreśla, że naprawiło swoje niedopatrzenie i wprowadziło przepis przejściowy. Doprecyzowano, że przepisy dotyczące przeciwdziałania unikaniu opodatkowania stosuje się do zobowiązań powstałych od 1 stycznia 2016 r. Czy to wystarczy?

Niestety nie. Takie rozwiązanie nie gwarantuje, że prawo nie zadziała wstecz. Odnosi się wprawdzie do zobowiązań powstałych po 1 stycznia 2016 r., jest jednak wiele sytuacji, w których optymalizacja podatkowa daje korzyści przez wiele lat. Na przykład amortyzacja nieruchomości. W konsekwencji rozwiązania przyjęte w firmie dziś, które będą dawać korzyści również w 2016 r. i później, mogą zostać objęte działaniem klauzuli o unikaniu opodatkowania. Przepis przejściowy powinien zakładać, że klauzula stosuje się do zobowiązań wynikających ze zdarzeń powstałych od 2016 r.

Czy podatnicy powinni się obawiać nowej instytucji, którą chce im zafundować resort finansów?

Zdecydowanie tak. Wprowadzenie klauzuli obejścia prawa podatkowego naruszy bowiem pewność prawa. Podatnicy mają dużo złych doświadczeń związanych ze zmiennym orzecznictwem sądowym i interpretacją przepisów. Często okazuje się, że przepis początkowo interpretowany na korzyść podatników  po latach jest rozumiany inaczej. Podatnik, podejmując decyzję o danym rozwiązaniu biznesowym, nie będzie miał pewności, czy po trzech–czterech latach nie zostanie ona uznana za obejście prawa podatkowego.

Klauzula ma się skupiać na ekonomicznych efektach działalności podatnika. Tymczasem może się przecież zdarzyć, że korzyści podatkowe nie będą głównym celem przyjętych rozwiązań.

Tak, to kolejny problem. Wiele działań firm nie jest nakierowanych wyłącznie na osiągnięcie korzyści ekonomicznej. Często przedsiębiorca wybiera dane rozwiązanie biznesowe ze względów marketingowych, na przykład przenosi markę do innego podmiotu, żeby ratować jej renomę. To właśnie jest główny cel, a nie osiągnięcie korzyści podatkowej. Fiskus, który nie prowadzi przecież działalności gospodarczej, nie ma kompetencji, żeby oceniać, czy głównym celem podatnika była korzyść podatkowa czy np. ratowanie się przed bankructwem.

—rozmawiała Aleksandra Tarka