Wczoraj Naczelny Sąd Administracyjny (sygnatura akt: II FSK 745/12) oddalił skargę kasacyjną fiskusa, który żądał od podatnika więcej pieniędzy za wniosek o interpretacją podatkową. Fiskus nie tylko przegrał w sprawie wysokości opłaty. Musiał także pogodzić się z tym, że jego upór doprowadził do wydania tzw. milczącej interpretacji.
We wniosku spółka zadała dwa pytania o wykładnię ustawy o VAT i jedno o CIT. W opisie przedstawiła jeden zaistniały stan faktyczny i jedno zdarzenie przyszłe. Chodziło o nowe zasady obiegu faktur VAT między nią a jej kontrahentami. Spółka uiściła 80 zł opłaty, po 40 zł za każdy z opisów.
Urzędnicy uznali, że zapłaciła za mało. Powstał spór. W skardze spółka zarzuciła, że interpretacja odmawiająca jej racji została wydana po terminie, czyli wystąpił skutek tzw. milczącej interpretacji. Fiskus bezpodstawnie wzywał ją do uiszczenia dodatkowej opłaty i przekroczył trzymiesięczny termin.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie przyznał rację skarżącej. W jego ocenie spółka nie musiała dopłacić za wnioski. Wezwanie do uiszczenia opłaty nie było zasadne. A zwłoka z nim związana spowodowała przekroczenie terminu. Ocena jednego stanu faktycznego lub zdarzenia przyszłego w odniesieniu do różnych regulacji prawnych nie oznacza, że zwiększa się ich ilość we wniosku.
Stanowisko WSA w pełni podzielił sąd kasacyjny. Jak podkreślił sędzia NSA Tomasz Kolanowski, opłata pobierana od wniosków o interpretację indywidualną jest uzależniona od stanów faktycznych i zdarzeń przyszłych. Nie płaci się od pytań. Oczywiście w ocenie NSA może być i tak, że w jednym opisie mieści się kilka stanów faktycznych. Taka sytuacja będzie rzutować na wysokość opłaty. W przypadku skarżącej nie miało to jednak miejsca. Był jeden stan faktyczny i jedno zdarzenie przyszłe. To, ile było pytań, nie miało wpływu na wysokość opłaty. Wyrok jest prawomocny.