Stwierdzenie, że system podatkowy w Polsce jest skomplikowany, jest truizmem. Niestety, nic nie wskazuje na to, aby ten stan rzeczy miał się zmienić. Paradoksalnie, pod hasłami uproszczenia systemu podatkowego i usuwania barier administracyjnych dla przedsiębiorców, w ubiegłym roku uchwalone zostały powszechnie krytykowane regulacje dotyczące nieuznawania za koszty podatkowe niezapłaconych faktur.

W efekcie szczytna idea zapobiegania zatorom płatniczym pogrążyła w rozpaczy niejeden dział finansowy polskiego przedsiębiorstwa, który musi zmagać się teraz z takimi kwestiami, jak rozliczanie kosztów związanych z gospodarką magazynową (czy śrubka pobrana do produkcji została zakupiona z faktury X, którą już zapłacono, czy też z faktury Y, która czeka na zapłatę?) czy sposób traktowania podatkowego kaucji gwarancyjnych (czy zatrzymanie części zapłaty na poczet kaucji gwarancyjnej powoduje czasową utratę prawa do kosztów?).

A to tylko drobny przykład problemów, które podatnicy muszą rozstrzygać niemal codziennie. Nieprecyzyjne regulacje, rozbieżne orzecznictwo sądów i kontrowersyjne interpretacje organów podatkowych powodują, że stosowanie prawa podatkowego w praktyce coraz częściej przypomina poruszanie się po polu minowym.

Dla świętego spokoju

Nic więc dziwnego, że wielu podatników woli mieć względny spokój i wyżej niż pieniądze ceni sobie dobre relacje z urzędem, w praktyce przyjmując profiskalną optykę. W sprawach potencjalnie spornych nieraz na wszelki wypadek płacony jest podatek, nawet gdy przepisy tego wprost nie nakazują. Przykłady takie można mnożyć.

W VAT często jest to związane z handlem transgranicznym, gdzie transakcje ewidentnie międzynarodowe są niekiedy opodatkowane przez sprzedawcę stawką krajową zamiast zero proc. z uwagi na problemy dokumentacyjne. Zdarzają się firmy, które opodatkowują tzw. reprezentację i reklamę, mimo że pojęcie to od lat już nie funkcjonuje w ustawie o VAT, a samo Ministerstwo Finansów przyznaje, że podatku płacić nie trzeba.

W CIT przedsiębiorstwa często nie uwzględniają w rachunku podatkowym wydatków związanych z karami umownymi, nawet tymi płaconymi w związku z przeniesieniem punktu sprzedaży, w celu osiągania większych przychodów w innej lokalizacji.

Wyłączane z kosztów bywają także wydatki na wynajem środków transportu z uwagi na brak szczegółowej ewidencji, mimo że sądy obecnie wskazują, że ograniczenie zawarte w przepisach w tym zakresie nie dotyczy czynszu najmu. W PIT ostatnie lata upływają pod znakiem opodatkowania świadczeń pracowniczych i zdezorientowani pracodawcy dla bezpieczeństwa zaczynają już odprowadzać podatek jako płatnicy od wszelkiego rodzaju przysporzeń dla pracowników.

Nie chodzi tutaj już tyl- ko o abonamenty medyczne (o których opodatkowaniu przesądziła uchwała NSA z 24 października 2011 r.), ale także o innego rodzaju świadczenia, takie jak okolicznościowe poczęstunki, imprezy integracyjne, a nawet możliwość korzystania z telefonu i innej infrastruktury firmowej.

Jest jednak kryzys i firmy poszukują oszczędności. W efekcie bezpieczne lub skrajnie konserwatywne podejście stosowane dotychczas jest niekiedy weryfikowane. Często zarząd skłania dział podatkowy do analizy, czy nie można zająć odważniejszego stanowiska i podatku – tam, gdzie nie jest to konieczne – nie płacić.

Jeżeli efekt takiej analizy, czy to wewnętrznej, czy to zleconej kancelarii zewnętrznej, jest choć częściowo pozytywny, to podatnicy często zmieniają swoje wcześniejsze podejście. W niektórych przypadkach korygują również przeszłe rozliczenia i występują z wnioskiem o stwierdzenie nadpłaty za minione okresy.

Kontrola i jej skutki

Standardowym efektem złożenia wniosku o stwierdzenie nadpłaty dotyczącego większej kwoty jest kontrola podatkowa. To akurat jest zrozumiałe. Urząd, aby oddać pieniądze, musi najpierw zweryfikować, czy zwrot jest usprawiedliwiony i należny.

Jeżeli inspektorzy uznają, że zwrot jest nienależny, to w protokole pokontrolnym wyraźnie to stwierdzają. Z uwagi na to, że w polskim systemie prawnym wniosek o stwierdzenie nadpłaty łączy się z koniecznością złożenia skorygowanej deklaracji, urząd w protokole wskazuje poprawione przez niego kwoty, które powinny znaleźć się w deklaracji. Podatnik ma wówczas dwa wyjścia.

Albo skorygować swoje rozliczenie zgodnie z zaleceniami pokontrolnymi, negując w ten sposób własny wniosek o stwierdzenie nadpłaty i przywracając pierwotny stan deklaracji, albo też uznać, że jednak urząd się myli i w ten sposób kontynuować spór. Brak wdrożenia zaleceń pokontrolnych oznacza wszczęcie postępowania podatkowego, wydanie negatywnej decyzji, a następnie prowadzenie postępowania odwoławczego, a później sądowego.

W sprawach, w odniesieniu do których istnieją sprzeczne interpretacje lub orzecznictwo, jest to często jedyne wyjście. Urząd skarbowy nie odda nadpłaty bez próby przeforsowania swojego stanowiska, a podatnik musi swoich racji szukać w organie odwoławczym lub w sądzie administracyjnym. Takie spory co do prawa nie są jednak niczym dziwnym.

Postępowania o stwierdzenie nadpłaty, gdy strony w sposób różny rozumieją dany przepis prawa podatkowego, zdarzają się bowiem nie tylko w Polsce (wystarczy przeanalizować orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE). Ważne jest jednak, aby obie strony grały fair – jeżeli spór dotyczy interpretacji przepisów, a stan faktyczny jest dla wszystkich jasny, nie ma ryzyka nadużyć czy wprowadzania kogokolwiek w błąd.

Po prostu stopień skomplikowania prawa podatkowego powoduje, że przepisy mogą być interpretowane w różny sposób. Podatnik z otwartą przyłbicą staje do walki, a urząd dotrzymuje mu pola. Sąd staje się wówczas rozjemcą i ostateczną wyrocznią.

Jak zwabić przeciwnika w wilczy dół

Niestety, urzędy od pewnego czasu stosują pewną metodę zniechęcania podatników do kontynuowania postępowania w sądzie, co do której można mieć istotne wątpliwości zarówno z punktu widzenia zgodności z przepisami, jak i zasad sprawiedliwego postępowania.

Metodą tą jest informowanie podatników, że jeżeli nie wycofają swojego wniosku o nadpłatę i nie skorygują deklaracji w sposób zgodny z zaleceniami pokontrolnymi, to zostanie w ich sprawie wszczęte postępowanie karne skarbowe.

Powoływaną przez organy podstawą prawną jest art. 56 § 1 lub art. 76 § 1 kodeksu karnego skarbowego (dalej: k.k.s.).

Co mówią przepisy

Zgodnie z art. 56 § 1 k.k.s. podatnik, który składając organowi podatkowemu deklarację, podaje nieprawdę, przez co naraża podatek na uszczuplenie, podlega karze grzywny do 720 stawek dziennych albo karze pozbawienia wolności, albo obu tym karom łącznie.

W świetle art. 76 § 1 k.k.s. kto przez podanie danych niezgodnych ze stanem rzeczywistym wprowadza w błąd właściwy organ, narażając na nienależny zwrot podatkowej należności publicznoprawnej lub zwrot nadpłaty, podlega karze grzywny do 720 stawek dziennych albo karze pozbawienia wolności, albo obu tym karom łącznie.

Przepisy te odnoszą się jednak do sporu co do faktów, a nie co do prawa. Jeżeli stan faktyczny jest zaś bezsporny i żadne okoliczności nie są przez podatnika przeinaczane czy ukrywane, to trudno mówić o podawaniu nieprawdy czy danych niezgodnych ze stanem rzeczywistym.

Przykład

Podatnik uważa, że posiadane przez niego dokumenty (wyraźnie opisane we wniosku o stwierdzenie nadpłaty skierowanym do organu) wystarczają do zastosowania stawki zero proc. VAT. Urząd uważa jednak inaczej. W takim przypadku strony różnią się co do oceny stanu faktycznego, ale nikt nikogo nie wprowadza w błąd.

Przykład

Zdaniem podatnika jego transakcja miała miejsce świadczenia poza Polską, bo procedura celna rozpoczęła się w innym kraju unijnym (takie podejście zresztą potwierdzają niektóre orzeczenia NSA).

Urząd skarbowy jest jednak zdania, że transakcja powinna być opodatkowana w Polsce. Także w tym przypadku trudno uznać, że podatnik wprowadza organy podatkowe w błąd.

Nie należą też do rzadkości spory, w których spółka uważa, że ma przymiot podatnika, bo dokonuje w Polsce transakcji traktowanych przez ustawę o VAT jako czynności opodatkowane, a urząd skarbowy uznaje, że jest ich za mało (!), co powoduje odmowę uznania spółki za podatnika i w efekcie zakwestionowanie zwrotu nadwyżki podatku naliczonego nad należnym.

Polskie przepisy i praktyka w tym zakresie zostały zresztą ostatnio zaskarżone do Komisji Europejskiej jako niezgodne ze wspólnotowymi zasadami VAT (Komisja analizuje sprawę i jeżeli zgodzi się z podatnikiem, to sprawa trafi do Trybunału Sprawiedliwości).

Kolejny obszar kontrowersji to samochody i zwrot nadpłaty związanej z prawem do odliczenia VAT od paliwa (orzecznictwo sądów administracyjnych nie było tutaj konsekwentne, zwłaszcza w odniesieniu do historycznych okresów).

Skuteczne, ale czy etyczne

Tego rodzaju przypadki można mnożyć. Jedna kwestia jest wspólna: w takich, faktycznie zaistniałych sytuacjach podatnik starający się o zwrot nadpłaty lub zwrot VAT został potraktowany jak przestępca i zagrożono mu wszczęciem sprawy karnej skarbowej. Finał był różny, w niektórych przypadkach postępowanie wciąż się toczy, w niektórych natomiast podatnik wolał nie ryzykować, że zostanie uznany za kryminalistę i wycofywał wniosek o zwrot nadpłaty.

Z prakseologicznego punktu widzenia działanie urzędu było więc skuteczne. Pytanie tylko, czy było etyczne i czy faktycznie celem istnienia komórek karnoskarbowych w urzędach jest traktowanie wszystkich podmiotów zwracających się o zwrot nadpłaty jak pospolitych przestępców? Na pewno łatwiej jest ukarać księgowego, podpisującego wniosek o zwrot nadpłaty, w którym zostały wyraźnie wyłożone racje spółki i argumentacja prawna, a trudniej złapać członków mafii paliwowej czy firmy dokonujące fikcyjnego obrotu złomem. Tylko czy do tego ma służyć prawo karne skarbowe?

Władysław Varga doradca podatkowy, wspólnik w kancelarii Taxpoint

Władysław Varga doradca podatkowy, wspólnik w kancelarii Taxpoint

Komentuje Władysław Varga, doradca podatkowy, wspólnik w kancelarii Taxpoint

Polskie przepisy podatkowe są skonstruowane w ten sposób, że składając wniosek o stwierdzenie nadpłaty, trzeba do niego dołączyć skorygowaną deklarację. Bez tego wniosek jest nieskuteczny.

Skoro więc nie da się złożyć wniosku o zwrot nadpłaty bez korekty deklaracji, nakładanie sankcji na podatników za korektę (która zdaniem urzędu „podaje nieprawdę") jest karaniem za korzystanie z konstytucyjnych uprawnień. Sytuacja, w której organ podatkowy nie podziela argumentów podatnika, nie może być uznawana za próbę wyłudzenia nienależnego zwrotu podatku, bo to oznaczałoby zanegowanie sensu procedury stwierdzenia nadpłaty i stanowiłoby odebranie konstytucyjnego prawa do sądu.

Kontrowersyjne jest też „narażenie na uszczuplenie". Przecież wniosek o zwrot nadpłaty łączy się z kontrolą i taką świadomość ma zarówno organ skarbowy, jak i podatnik. O jakim „narażeniu na uszczuplenie" można mówić, skoro wiadomo, że kontrola skarbowa dokładnie sprawdzi argumentację podatnika i w razie odmiennej wykładni przepisów po prostu odmówi zwrotu?

Złożenie korekty deklaracji nie wywołuje bezpośrednio skutków prawnych, ponieważ o istnieniu nadpłaty decyduje urząd skarbowy. Jeżeli sednem sporu pomiędzy stronami jest treść normy prawnej, to podatek nie został narażony na uszczuplenie. Złożenie wniosku o stwierdzenie nadpłaty wraz z korektą deklaracji jest bowiem tylko działaniem inicjującym postępowanie prowadzone przez organ podatkowy, który ma kompetencję, aby przyznać zwrot albo go odmówić.

Podatnik, chcąc ostatecznie odzyskać nadpłatę, nie ma innej drogi – musi poddać sprawę pod rozwagę urzędu, a potem ewentualnie izby skarbowej oraz sądu administracyjnego. Blokowanie w tej sytuacji postępowania odwoławczego czy sądowo- -administracyjnego poprzez grożenie wszczęciem sprawy karnej trudno uznać za realizację zasady sprawiedliwości i zaufania do organów podatkowych.

W gospodarce każdego kraju najcenniejszym aktywem są ludzie. To obywatele swoją wiedzą, inicjatywą i gospodarnością budują tak naprawdę dobrobyt państwa. Większość krajów zachęca więc mieszkańców do wykazywania się pracowitością i inicjatywą właśnie, do zakładania własnych firm, ułatwia im prowadzenie działalności gospodarczej, bo to się po prostu budżetowi opłaca.

Jest jednak kraj, w którym prowadzenie działalności gospodarczej jest wprawdzie możliwe, ale przypomina pływanie w kisielu. Można to robić, ale trzeba się znacznie bardziej starać, poświęcić więcej sił i nikt niczego nie zamierza tutaj ułatwiać. Owszem, w warstwie deklaratywnej rządzący robią wiele i nawet uchwalają ustawy mające w tytule „usuwanie barier administracyjnych w działalności przedsiębiorstw".

W sferze faktycznej jednak wygląda to w ten sposób, że dzwoni osoba z urzędu skarbowego i stawia prostą alternatywę: albo wycofasz wniosek o zwrot nadpłaty podatniku, albo wszczynamy postępowanie karne. Wybór należy do ciebie.

I nie jest to, jak mogłoby się wydawać, kraj egzotyczny i odległy.