Moja kancelaria potrzebuje bankowozu – stwierdził pewien warszawski adwokat. Jak postanowił, tak zrobił: w jeepie Grand Cherokee 3,0 CRD Overland, wartym ćwierć miliona złotych, zainstalował kasę pancerną. Potem zapytał izbę skarbową, czy w związku z tym ma prawo odliczać pełną kwotę VAT od paliwa do tej ekskluzywnej terenówki.
– Wożę poufne dokumenty klientów, a że rozliczam się z nimi w gotówce, wożę ją tym pojazdem do banku – przekonywał.
Izba stwierdziła, że działalność prawnika nie uzasadnia używania bankowozu (interpretacja z 9 lipca 2012 r., nr IPPP1/443-526/12-2/Isz).
Innym się udaje. Według danych Związku Przemysłu Motoryzacyjnego od początku 2011 r . do lipca 2012 r. zarejestrowano w kraju 570 bankowozów. I nie świadczy to o rozwoju sektora bankowego. W tym czasie liczba banków komercyjnych w Polsce spadła z 49 do 46, a ich oddziałów z 7365 do 7271 (dane KNF). Po prostu coraz więcej firm chwyta się nowego sposobu na odzyskanie VAT. Niektóre zamiast samochodów kupują do firmy motocykle, widząc w tym sposób na pełne odzyskanie podatku. Niektóre izby skarbowe dochodzą jednak do wniosku, że motocykl też jest samochodem i nie pozwalają na odliczenie VAT (np. w interpretacji izby łódzkiej z 12 lipca 2012 r., nr IPTPP4/ 443-276/12-2/JM)
Eksperci wskazują: najwyższy czas, by Ministerstwo Finansów zaproponowało nowe rozwiązanie, nie owocujące takimi wynalazkami jak samochody z kratką czy pseudobankowozy. Choć jednak trwają prace nad obszernym projektem daleko idących zmian w ustawie o VAT, to w sprawie samochodów używanych w biznesie zaproponowano jedynie przedłużenie na rok dzisiejszych ograniczeń w odliczaniu podatku naliczonego.
– Dalej przedłużać już nie będzie można, bo nie pozwalają nam na to zobowiązania wobec UE – zauważa Aleksandra Pacowska-Brudło, doradca podatkowy w Deloitte.
Nie ma też koncepcji, jak opodatkować prywatny użytek firmowych samochodów przez pracowników. Sporo krajów europejskich zastosowało proste rozwiązanie: skoro ten przychód w naturze trudno zmierzyć, trzeba zastosować ryczałt. W Wielkiej Brytanii jego wysokość zależy od emisji CO2. W Niemczech, Holandii i w Czechach do przychodów pracownika dodaje się 1 proc. wartości pojazdu, a podatek oblicza według właściwej dla danego pracownika stawki PIT.
W Polsce fiskus stosuje dwie metody. Czasem uznaje, że pracownik ma przychód identyczny z ryczałtem przyznawanym według stawek kilometrowych dla delegacji służbowych. Kiedy indziej traktuje pracodawcę jak wypożyczalnię samochodów i kalkuluje przychód według rynkowych cen wynajmu. Obie metody wymagają jednak żmudnych i nie zawsze dokładnych obliczeń prywatnego i służbowego przebiegu samochodu.
– A przecież rozsądne uregulowanie nie wymaga rewolucji w prawie podatkowym – zauważa Grzegorz Grochowina, ekspert podatkowy w KPMG. – Wystarczy wrócić do sformułowanej kilka lat temu propozycji sejmowej komisji „Przyjazne państwo", by na wzór innych krajów europejskich wprowadzić zryczałtowane opodatkowanie wyrażane jako określony procent wartości samochodu. Taki prosty schemat może być korzystniejszy dla budżetu niż dzisiejsza niejasna sytuacja.
Jak się jednak dowiedziała „Rz" w biurze prasowym MF, dziś resort nie prowadzi prac nad zmianą PIT od użytku służbowych samochodów. Samochodowo-podatkowe kłopoty podatników nieprędko się zatem skończą.