Naczelny Sąd Administracyjny (sygnatura akt: I FSK 1449/11) oddalił skargę kasacyjną fiskusa, który żądał podatku od sprzedaży po ośmiu latach drzwi pozostałych po likwidacji działalności.

Jak wyjaśniła sędzia NSA Grażyna Jarmasz, nie można zgodzić się z fiskusem, że jeśli coś zostało wyprodukowane podczas prowadzenia działalności gospodarczej, to nawet po likwidacji ten związek nie ustaje. W ocenie sądu kasacyjnego nie można zaakceptować stanowiska, że gdy rzecz zostanie sprzedana po likwidacji firmy, to nigdy nie ustanie jej związek z działalnością gospodarczą. Dlatego NSA potwierdził, że fiskus bezpodstawnie obciążył byłego przedsiębiorcę VAT od wyprzedaży tego, co zostało po dawnej działalności.

Skarżący od kwietnia 1999 r. do końca listopada 2001 r. na podstawie wpisu do ewidencji prowadził działalność gospodarczą świadczenia usług stolarskich. Rozpoczynając ją, podatnik wybrał zwolnienie z VAT. Likwidując działalność, podał zerowy wynik remanentu towarów. W czasie prowadzenia działalności wyprodukował jednak drzwi wnękowe, których nie udało mu się sprzedać, bo zamawiający nie zgłosił się po odbiór.

Problemy byłego stolarza zaczęły się, gdy w pierwszej połowie 2009 r. udało mu się sprzedać stare drzwi wnękowe. Były to tylko dwie transakcje, ale baczne oko fiskusa przykuły ceny i ilość towaru. Sprzedaż dotyczyła prawie 400 drzwi, za które kupujący zapłacili w sumie ponad 60 tys. zł. Choć od obu tych transakcji nabywca odprowadził podatek od czynności cywilnoprawnych, a drzwi sprzedał firmie z Holandii zajmującej się sprzedażą rzeczy używanych, fiskus zażądał od niego jeszcze VAT.

Organy podatkowe zgodnie stwierdziły, że były stolarz sprzedał drzwi jako podatnik VAT. Wytworzył je przecież w ramach prowadzonej działalności i nie utraciły one związku z tą działalnością, mimo że zostały sprzedane po upływie ośmiu lat od jej zakończenia. A kwestia braku rejestracji jako podatnika VAT w datach sprzedaży nie ma istotnego znaczenia.

W ocenie fiskusa drzwi nie były też towarem używanym. Pod pojęciem używania należy rozumieć bowiem zastosowanie jako środek narzędzia, a nie tylko samo jego posiadanie. Podatnik swoich drzwi nie używał po wytworzeniu, tylko przechowywał je w garażu. A ponieważ nie był to towar używany zwolniony z VAT, a kwota sprzedaży przekroczyła limit 50 tys. zł, to podatnik powinien od swoich transakcji wpłacić do urzędu 2660 zł VAT.

Podatnik nie chciał płacić, bo uważał, że była to sprzedaż z majątku osobistego w ramach zwykłej, incydentalnej umowy cywilnoprawnej. I miał rację, a po jego stronie opowiedział się zarówno Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie, jak i NSA. Wyrok jest prawomocny.