Osoby, które spierają się z fiskusem o opodatkowanie darmowych dowozów do firmy, ciągle mogą liczyć na pozytywne rozstrzygnięcie. Mimo niekorzystnej linii orzeczniczej w sprawach innych świadczeń pracowniczych – abonamentów medycznych i imprez integracyjnych. Sądy w kwestii bezpłatnego transportu często stają bowiem po stronie podatników.

Zapewnienie darmowego dojazdu do pracy to jedno z popularniejszych świadczeń pracowniczych. Zwłaszcza wówczas, gdy zakład jest położony na peryferiach miasta, a pracodawcy zależy, aby wszyscy stawili się na czas. Transport przydaje się też osobom pracującym na zmiany. Atrakcyjność tego bonusu zmniejsza jednak podejście fiskusa, który uważa, że wartość bezpłatnego dowozu należy doliczać do przychodów pracowników.

Gdy tylko kilka osób

– Zatrudniony powinien sam dotrzeć na miejsce pracy. Uzyskuje korzyść, jeśli transport zapewnia mu przełożony – mówi Artur Kowalski, doradca podatkowy, współwłaściciel kancelarii podatkowo-rachunkowej we Wrocławiu. – Rozliczenie jest proste, jeśli propozycja dowozu skierowana jest do kilku osób i wiadomo, że z niej korzystają. Trudniej obliczyć przychód, gdy firma oferuje transport wszystkim pracownikom (np. informuje o możliwości dojazdu w zakładowym intranecie) i nie prowadzi ewidencji pasażerów. Nie można bowiem wtedy przyporządkować przychodu do konkretnej osoby – wyjaśnia.

Urząd łatwo wyliczy

Fiskus nie ma z tym kłopotów. Jego zdaniem wystarczy podzielić wartość wykupionej u przewoźnika usługi przez liczbę zatrudnionych, którym zapewniono możliwość dowozu do pracy (np. interpretacja Izby Skarbowej w Warszawie, nr IPP--B4/415-932/11-2/MP).

Sądy mają jednak większe wątpliwości. Przykładowo, w wyroku wydanym już po niekorzystnej dla podatników uchwale w sprawie pakietów medycznych Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził, że obowiązek podatkowy nie powstaje, jeśli nie można ustalić, którzy pracownicy i w jakim zakresie korzystali z bezpłatnego transportu (sygn. II FSK 2735/11).

Pozytywne dla podatników było również wczorajsze rozstrzygnięcie NSA (sygn. II FSK 1724/10).

– Oczywiście pracodawca mógłby tak zorganizować dowóz, aby możliwe było ustalenie, kto z niego korzysta – wskazuje Artur Kowalski. – Przede wszystkim musiałby prowadzić szczegółową ewidencję. Wybrana osoba (kierowca, pracownik) powinna więc zapisywać, kto i kiedy jedzie zakładowym busem. Potem trzeba policzyć, ile razy w miesiącu korzystał z dowozu oraz skąd i dokąd jechał (aby obliczyć dokładnie wysokość świadczenia). To olbrzymia biurokracja.

– Warto też się zastanowić, czy bezpłatny transport zawsze należy automatycznie kwalifikować jako świadczenie dające korzyść pracownikowi – dodaje Przemysław Bogusz, doradca podatkowy z kancelarii TuboTax. – Dowóz zorganizowany przez firmę może bowiem być jedyną możliwością dotarcia na miejsce pracy. Trudno w takiej sytuacji mówić o przysporzeniu majątkowym u zatrudnionego.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora p.wojtasik@rp.pl

Świadczenie trzeba otrzymać

Aby można było obliczyć przychód z tytułu świadczenia w naturze, pracownik musi je faktycznie otrzymać. Nie wystarczy, że postawiono je do jego dyspozycji. Jeśli nie da się stwierdzić, czy pracownik faktycznie skorzystał z określonego świadczenia (z bezpłatnego transportu) i jaka jest jego wartość, nie można określić mu przychodu. Opodatkowaniu może podlegać tylko przychód rzeczywiście otrzymany, a nie możliwy do otrzymania (wartość realnego świadczenia, a nie możliwość skorzystania z niego). Zatem o przychodzie u pracownika można mówić wówczas, gdy skorzystał z transportu, który miał do dyspozycji, a ponadto gdy możliwe jest ustalenie wartości tego świadczenia według metod określonych w ustawie o PIT. wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego (sygn. II FSK 2735/11)