Rz: Przedsiębiorcy uważają, że obecne zasady opodatkowania VAT towarów przekazywanych nieodpłatnie na cele charytatywne są niesprawiedliwe. Czy słusznie?
Witold Modzelewski: Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Nie ma bowiem jednego dobrego rozwiązania, które jednocześnie zachęcałoby do działalności charytatywnej i nie stwarzało możliwości do nadużyć przez nieuczciwych podatników. Nie można się dziwić ludziom, że aktualne przepisy uważają za zbyt fiskalne. Najbardziej jaskrawy przykład to darowizna używanego komputera dla szkoły. Załóżmy, że kupiono go za 4 tys. zł, ale obecnie jest wart tylko 1 tys. zł. Sprzedając ten sprzęt, firma zapłaci około 200 zł VAT. Darując ten sam komputer, będzie musiała zapłacić czterokrotnie wyższy podatek. W fakturze wewnętrznej należy bowiem uwzględnić cenę nabycia, a nie wartość rynkową w chwili przekazania. Inna często spotykana sytuacja, to przekazanie na cele charytatywne niesprzedanego pieczywa. Tu także okazuje się, że jego zniszczenie byłoby bardziej opłacalne, bo nieopodatkowane, niż darowizna.
Czy nie można więc określić podstawy opodatkowania nieodpłatnych czynności w inny sposób, np. jako wartości rynkowej?
Nie jest to takie łatwe. Kto miałby bowiem taką wartość określać? Jeśli podatnik, to prowadziłoby to do nieustannych sporów z organami podatkowymi. Dlatego przedstawiciele fiskusa krytykują wartość rynkową jako podstawę opodatkowania VAT. Ich argumenty, że stwarza to pole do nadużyć, nie są bezpodstawne. Może się bowiem okazać, że nieuczciwi podatnicy będą część sprzedaży wykazywać jako nieodpłatne przekazanie towaru. Dzięki niższej podstawie opodatkowania mogą wiele zyskać, a kontrole tego rodzaju praktyk będą bardzo trudne, ponieważ zwykle w grę wchodzą produkty, których termin przydatności do spożycia upływa niebawem. Problem stanowiłaby także wycena. Przykładem mogą być ubrania, które wyszły z mody, ale przecież nie straciły wartości użytkowej. Ich wartość rynkowa jest znacznie mniejsza niż w chwili zakupu, ale trudno przeliczyć, jak na nią wpływa zmiana trendów mody. Podobnie trudno obliczyć, ile stracił na wartości jogurt z tego powodu, że jego data przydatności do spożycia wynosi już tylko dwa, a nie dziesięć dni. Czy to oznacza, że nie ma szans na zmianę obecnych przepisów? Pracując nad projektem nowelizacji ustawy o VAT, posłowie zaproponowali przecież pewne modyfikacje.
Polski ustawodawca rzeczywiście przyjął bardzo fiskalne zasady: VAT od darowizn nalicza się od ceny nabycia netto lub kosztu wytworzenia netto. Wartość rynkowa nie ma żadnego znaczenia. Dlatego podczas prac nad nowelizacją postanowiono, w ograniczonym zakresie, zezwolić na naliczanie VAT od wartości rynkowej. Miało to dotyczyć tylko produktów spożywczych przekazywanych na rzecz organizacji pożytku publicznego. Tak wynika z dyskusji prowadzonych przez posłów. Jednak przy głosowaniu w komisji sejmowej nad ostateczną wersją projektu doszło chyba do jakiejś pomyłki. Nowe przepisy są bowiem tak sformułowane, że ich wejście wżycie nic nie zmieni. W ogóle trudno je logicznie interpretować.
Dlaczego?
Z dodanego do ustawy o VAT art. 29 ust.10a wynika, że przy przekazaniu produktów spożywczych organizacjom pożytku publicznego podstawą opodatkowania ma być "cena nabycia towarów, a gdy nie ma ceny nabycia, koszt wytworzenia, określone w momencie dostawy tych towarów". Dokładnie taką samą zasadę przepis ten nakazuje stosować w stosunku do darowizn tych produktów innym podmiotom.
A czym te zasady różnią się od obecnych?
To kolejny problem. Nowe przepisy nakazują naliczanie VAT od ceny nabycia określonej w momencie dostawy tych towarów. Jest to całkowicie niezrozumiałe. Przecież cena nabycia się nie zmienia. Jest to kwota, jaką podatnik zapłacił za towar. Nie ma więc znaczenia, kiedy zostaje ustalona: zawsze wynosi tyle samo.
Jakie byłyby skutki wejścia w życie nowelizacji w tej formie?
Jedyny efekt to znaczna komplikacja przepisów. Takie regulacje w praktyce oznaczają, że żadnych zmian nie będzie. Ustawodawca, co prawda, dodaje przepisy szczególne, ale i tak nakazuje w nich odprowadzanie podatku według reguły ogólnej, która obowiązuje już dziś. Projekt ten trzeba więc poprawić podczas dalszych prac w parlamencie. Przy okazji warto dodać jeszcze jeden przepis. W niektórych sytuacjach podatnicy przekazują bowiem faktycznie inny towar, niż kupili.
O jakie sytuacje chodzi?
Najprostszy przykład to piekarnia. Gdy dokonuje ona darowizny chleba jeszcze zdatnego do spożycia, to stanowi to przekazanie tego samego towaru. Gdy jednak produkt ten nie nadaje się już do spożycia dla ludzi i jest oddawany do tuczarni albo schroniska dla zwierząt, to nie powinien już być przecież traktowany jak pieczywo.
Jak wtedy ustalić podstawę opodatkowania?
Ustawa o VAT nie przewiduje w ogóle sytuacji, gdy przekazywany towar jest inny niż ten, który został zakupiony. Warto więc sięgnąć dodyrektywy112. Ona nakazuje wtedy przyjęcie jako podstawy opodatkowania ceny nabycia lub kosztu wytworzenia towaru podobnego. Czyli w tym wypadku paszy dla zwierząt. I takie zasady należałoby wprowadzić także do ustawy o VAT.