Tylko 14 nowych inwestycji wartych niecałe 173 mln zł – to kiepski bilans pierwszego miesiąca 2010 roku w specjalnych strefach ekonomicznych (SSE). Blisko połowa z nich nie wydała w styczniu ani jednego zezwolenia. Z kolei te wydane w zdecydowanej większości dotyczą inwestycji małych lub co najwyżej średnich. – To nie będzie dobry rok – uważa prezes Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej Bernard Maciulewski. Mimo poszukiwań strefie nie udało się rozpocząć rozmów z potencjalnymi inwestorami. W grę wchodzi jedynie sprzedaż niewielkiego gruntu, ale firmie już działającej. – Niestety, firmy nie są zainteresowane naszym regionem – dodaje Maciulewski.
Tarnobrzeska SSE podpisała jedną umowę, ale bardzo skromną: na 1,3 mln zł. Może jutro podpisze kolejną. Pomorska, gdzie w ubiegłym roku zadeklarowano przedsięwzięcia warte 563 mln zł, w styczniu wydała też tylko jedno zezwolenie – dla producenta opakowań, który zobowiązał się zainwestować 1,5 mln zł. Nieco więcej – 5 mln zł, warte jest pojedyncze zezwolenie dla firmy z branży kosmetycznej wydane w strefie łódzkiej. – Coraz więcej jest rezygnacji lub wniosków o wygaszenie zezwolenia – twierdzi prezes Pomorskiej Agencji Rozwoju Regionalnego Mirosław Kamiński.
Co będzie dalej? – Mam nadzieję, że nie gorzej – stwierdza wiceprezes Wałbrzyskiej SSE Dariusz Kasprowicz. Ale według dyrektora mieleckiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu Mariusza Błędowskiego w tym roku nie należy się spodziewać inwestycyjnego odbicia. – Pod względem wartości nakładów będzie u nas podobnie jak rok temu. Jednak zezwoleń będzie mniej (odpowiednio – 410 mln zł i 23 zezwolenia – red.) – zaznacza Błędowski. Co prawda mielecka strefa podpisała w styczniu pięć umów, ale wszystkie były finalizacją rozmów dopinanych jeszcze w końcu ubiegłego roku. W większości pozostałych stref było podobnie.
Kilka spółek administrujących strefami liczy jednak na większą aktywność inwestorów. Katowicka SSE, największa ze wszystkich, wydała dwa zezwolenia w styczniu (dla Saint Gobain oraz Leara), a do końca I kw. liczy na kolejne trzy. W końcu ubiegłego roku, pierwszy raz po rocznej przerwie, od potencjalnych inwestorów napłynęło wiele pytań. – To bardzo dobry prognostyk – uważa szef KSSE Piotr Wojaczek.
Optymizm gasi jednak brak wyczekiwanych przez inwestorów, a zapowiadanych przez rząd, ułatwień dla firm w strefach, takich jak możliwość redukcji zatrudnienia. Co więcej, nie można wykluczyć pogorszenia niektórych warunków działalności, w tym dotyczących obejmowania gruntów prywatnych. – Taki scenariusz bardzo negatywnie odbiłby się na rozwoju stref – ostrzega Kiejstut Żagun z KPMG.
[ramka]Paweł Tynel, szef działu ulg i dotacji w Ernst & Young
To będzie ciężki rok dla stref i w porównaniu z ubiegłym nic się tu raczej nie zmieni. Musimy uzbroić się w cierpliwość, bo na większe projekty przyjdzie nam jeszcze poczekać. Zresztą sama liczba wydawanych zezwoleń nie jest barometrem sytuacji. Firmy nie do końca są bowiem zadowolone z tego, co się dzieje z samymi strefami, zwłaszcza brakiem nowelizacji ustawy regulującej ich działalność. W tej sytuacji reinwestycje nie muszą wcale oznaczać nowych projektów: otóż firmy mogą inwestować, ale jedynie w celu wypełnienia w ten sposób swoich dotychczasowych zobowiązań, np. dotyczących poziomu zatrudnienia lub wartości inwestycji. [/ramka]