Ustawodawca spełnił postulaty niektórych organizacji i publicystów, wprowadzając bez konsultacji nowy podatek. Miała to być odpowiedź na działania niektórych wielkich firm, które przy miliardowych obrotach płacą CIT liczony w dziesiątkach albo setkach tysięcy złotych. Podstawowy postulat w tej publicystyce brzmiał: obłóżmy ich podatkiem od przychodu.
Ustawodawca nie poszedł jednak na tak proste rozwiązanie. I choć podczas prac legislacyjnych upowszechniło się określenie „podatek przychodowy", to w rzeczywistości ma on być naliczany nie tylko od przychodu, a jego formalna nazwa to „podatek minimalny". Owszem, jedną ze zmiennych będzie – uproszczeniu – 0,4 proc. od przychodu ze źródeł innych niż kapitałowe. Jednak będą też inne stawki i podstawy opodatkowania.