Blokady kont w ramach tzw. mechanizmu STIR oraz zabezpieczeń wydawanych jeszcze przed decyzją skarbówki to instrumenty, które mają chronić państwo przed nadużyciami podatkowymi. Tymczasem w ocenie ekspertów w rękach urzędników skarbowych stały się narzędziem, które może zagrozić egzystencji każdej firmy. Odcięcie przedsiębiorcy od pieniędzy to prosta droga do upadłości.

Blokady firmowych kont miały chronić budżet

Prawo do wydania zabezpieczenia jeszcze przed wydaniem decyzji podatkowej zapisano w ordynacji podatkowej wiele lat temu, ale jego stosowanie przez fiskusa budzi coraz więcej wątpliwości.

Jak tłumaczy Jerzy Martini, doradca podatkowy, wspólnik w kancelarii Martini i Wspólnicy, to instytucja, która pozwala zabezpieczyć się na majątku podatnika na czas postępowania podatkowego lub kontroli – na poczet ewentualnego przyszłego zobowiązania.

– Problem w tym, że w momencie ustanawiania zabezpieczenia nie wiadomo, ile wyniesie np. zaległość podatkowa i czy w ogóle powstała. Fiskus najchętniej zabezpiecza się, blokując konta podatników, bo to najprostszy sposób. Tymczasem jest to rozwiązanie absolutnie atomowe, bo gdy zostanie uruchomione, to na ogół oznacza eksterminację biznesu. I coraz częściej jest nadużywane – mówi Jerzy Martini.

Zdaniem ekspertów skarbówka znalazła sobie nowy sposób na zyskiwanie na czasie kosztem podatnika.

Jak przypomina Marcin Kopczyk, doradca podatkowy, partner w kancelarii Taxberg, przez lata fiskus stawiał zarzuty z kodeksu karnego skarbowego (k.k.s.) tylko po to, żeby móc zawiesić bieg terminu przedawnienia.

– Przez lata mówiło się o tym, że k.k.s. jest używany instrumentalnie. Po latach dostrzegły to sądy administracyjne i ukróciły ten proceder. Teraz dodatkowo nowym sposobem na kupowanie sobie czasu przez skarbówkę stało się stosowanie zabezpieczeń przed wydaniem decyzji. Jest ich dużo, a będzie jeszcze więcej. Zwłaszcza że to prosty zabieg, bo przepisy są sformułowane bardzo ogólnie i nie wymagają od urzędników specjalnego zachodu. Podatnicy są praktycznie skazani na łaskę fiskusa – podkreśla Marcin Kopczyk.

STIR uderza w firmy

Do tego dochodzi wydawanie zabezpieczeń na dużo wyższe kwoty, niż finalnie wynika z decyzji podatkowych.

– To powszechna praktyka skarbówki – mówi Michał Roszkowski, radca prawny, doradca podatkowy, partner w Accreo. – Ułatwia ją też to, że przepisy często są niejasne, więc spór toczy się po omacku. Na przykład nie do końca wiadomo, czy udział, od którego zależy opodatkowanie, ma wartość 100 tys. zł czy 10 mln zł. Fiskus na to nie zważa i w ramach zabezpieczenia blokuje na kontach podatnika grube miliony, a potem okazuje się, że to, co mu się należy, to zaledwie 100 tys. zł. To patologia. Zablokowanie konta przez skarbówkę w ramach zabezpieczenia to z reguły prosta droga do upadłości firmy – podkreśla Roszkowski.

Czytaj więcej

Tomasz Pietryga: Powrót do przeszłości, gdy każdy był dla fiskusa podejrzany