F-1 – w ten prosty sposób nazwano najpotężniejszy dotychczas skonstruowany silnik rakietowy. Pięć takich silników napędzało rakietę Saturn-5. Takie rakiety były używane do załogowych wypraw księżycowych. Nikt nie wątpi, że wówczas, na przełomie lat 60. i 70. XX wieku, loty na Księżyc były największym osiągnięciem technicznym ludzkości.

Załóżmy, że w Stanach Zjednoczonych obowiązywałyby wówczas dzisiejsze polskie przepisy o podatkach dochodowych, w tym ulga na badania i rozwój. Czy kalifornijska firma Rocketdyne mogłaby z tej ulgi skorzystać z racji skonstruowania F-1?

Otóż nie! Dlaczego? Bo Rocketdyne nie opracowała tych silników ot, po prostu z własnej inicjatywy, a na zamówienie agencji NASA.

Problem z ulgami podatkowymi. Ulga badawczo-rozwojowa, czyli B+R

Takie właśnie myślenie, choć pewnie bez skojarzeń z techniką rakietową, przyświecało sędziom Naczelnego Sądu Administracyjnego, którzy 21 sierpnia br. wydali wyrok w sprawie firmy dostarczającej maszyny do produkcji w sektorze budowlanym (sygn. II FSK 595/24). Uznali, że przyjęcie zlecenia od klienta na innowacyjne produkty nie jest innowacją. Powtórzyli przy tym rozumowanie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi (wyrok z 25 stycznia 2024 r., sygn. akt I Sa/Łd 829/23).

Sprawa dotyczyła maszyn do obróbki blachy w celu produkcji pokryć dachowych i rynien. Innowacje polegały m.in. na wprowadzeniu rozwiązań zapobiegających pękaniu tej blachy podczas obróbki i zminimalizowaniu ilości odpadów. Sąd uznał, że charakter działań dotyczący spornych projektów jest „standardowym i niezbędnym oraz charakterystycznym przejawem prowadzenia działalności”. W uzasadnieniu zaznaczono, że „w przypadku ulgi badawczo-rozwojowej niezwykle istotne i wymagane jest zaangażowanie przedsiębiorcy w działania znacząco wykraczające poza jego zwykłą działalność, które wiążą się z ponoszeniem dodatkowych kosztów oraz nierzadko nawet poniesieniem porażki”.

Sędziowie stwierdzili, że nie można mówić o unikatowym charakterze rozwiązań, bo wynika on „jedynie z faktu, iż zostały zrealizowane (przystosowane) na indywidualne zlecenie klienta”. Zauważono też, że w istocie nakłady na unowocześnienie produktu pokrył… klient podatnika.

Ulga na ekspansję, czyli przedsiębiorcy promują własne produkty

Wśród pakietu fiskalnych ułatwień sprzyjających innowacyjności jest też tzw. ulga na ekspansję. Pozwala ona przedsiębiorcom na korzystne traktowanie wydatków na promocję własnych produktów. Koszty wytworzenia konkurencyjnych rynkowo (a więc siłą rzeczy – nowoczesnych) produktów osiąga się m.in. przez wysłanie własnych pracowników na targi czy wystawy. Okazuje się jednak, że koszty płac dla własnych pracowników nie mogą być uznane za wydatki kwalifikujące się do objęcia ulgą. Gdyby to samo robiły osoby spoza firmy, np. prowadzące jednoosobowe działalności gospodarcze – ulga by się należała.

Taka osobliwa prawidłowość wynika z wyroku WSA w Białymstoku z 24 stycznia 2024 r. (sygn. I SA/Bk 465/23). Sędziowie uznali, że w przypadku obsługi targów można zakwalifikować do ulgi tylko wydatki poniesione na zakup biletów lotniczych pracownikom oraz wydatki na zakwaterowanie i wyżywienie pracowników.

Podobny pogląd pojawił się w projekcie objaśnień co do ulgi na ekspansję, przygotowanym przez Ministerstwo Finansów. Udostępniono go do konsultacji 28 września 2023 r., ale ostatecznie objaśnień tych nie wydano jako oficjalnego dokumentu.

Zdarzył się też pogląd odmienny, a zaprezentował go WSA w Poznaniu w wyroku z 23 lipca br. (sygn. akt I SA/Po 207/24). Uznał on, że wynagrodzenia pracowników obsługujących działania marketingowe można objąć ulgą na ekspansję.