Czy jest pan za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika?

Adam Mariański: Na tak niefortunnie zadane pytanie w niedzielnym referendum odpowiem – nie. Jeśli bowiem zasada in dubio pro tributario (rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatników) w takim brzmieniu zostanie wprowadzona do przepisów, to rozsadzi cały system podatkowy. Jej literalne stosowanie doprowadzi do tego, że podatnik będzie miał zawsze rację. Tylko przepisy jednoznaczne dla wszystkich (o ile w ogóle takie się znajdą) będzie można zastosować na korzyść fiskusa. Inne – z drobnymi nawet wątpliwościami, które dałoby się łatwo usunąć, stosując wypracowane przez lata metody wykładni – zostaną ocenione tak, jak chce podatnik, który jest zainteresowany tym, aby danina do zapłaty była jak najniższa. A przecież zgodnie z konstytucją, każdy jest zobowiązany do ponoszenia określonych w ustawach ciężarów i świadczeń publicznych.

Ale jest pan zwolennikiem zasady in dubio pro tributario.

Jestem, i to zdecydowanym, ale nie w kształcie proponowanym w pytaniu referendalnym. Lepszy jest już zapis wprowadzony do ordynacji podatkowej (wejdzie 1 stycznia 2016 r.): „niedające się usunąć wątpliwości co do treści przepisów prawa podatkowego rozstrzyga się na korzyść podatnika". Przede wszystkim dlatego, że zwrot „niedające się usunąć wątpliwości" nakłada obowiązek (na urzędy i sądy) zastosowania odpowiedniej wykładni przepisów. W pierwszej kolejności językowej. Dopiero gdy nie da to rezultatów, stosujemy zasadę in dubio pro tributario. Nie można poszukiwać innego znaczenia niż kontekst językowy przepisu na niekorzyść podatnika.

Jeśli jednak referendum będzie ważne i obywatele odpowiedzą twierdząco na trzecie pytanie (co jest bardzo prawdopodobne, bo jest to pytanie typu „czy chcesz być piękny, mądry i bogaty?"), to urzędy i sądy nie będą miały obowiązku usuwania wątpliwości, tylko stosowania przepisów na korzyść podatników.

Reklama
Reklama

Regulacja wprowadzona do ordynacji podatkowej też jednak nie jest idealna.

Nie jest, ponieważ mówi tylko o wątpliwościach co do treści przepisów. Zasada in dubio pro tributario powinna dotyczyć także, a może przede wszystkim, wątpliwości co do okoliczności faktycznych.

Oto przykład. Dwóch świadków w sprawie mówi co innego. Jeśli urząd nie może ustalić prawdy za pomocą innych dowodów (czyli mamy niedające się usunąć wątpliwości), powinien dać wiarę temu, który świadczy na korzyść podatnika. Niestety, taki obowiązek nie wynika ani z przepisu wprowadzonego do ordynacji, ani z pytania referendalnego. A to oznacza, że mogą one być sprzeczne z konstytucją.

Czy urzędy i sądy dadzą sobie radę z nowymi regulacjami?

Nie powinny mieć z tym problemów. Sądy już teraz często odwołują się do zasady in dubio pro tributario (choć trzeba przyznać, że niektóre składy ją ignorują). Fiskusowi też się zdarza ją stosować. Przykładowo, we wczorajszej „Rzeczpospolitej" opisywana była interpretacja dotycząca rodzinnej darowizny. Pieniądze (80 tys. zł) były dla syna, ale matka przelała je na konto jego żony. Zwolnione z podatku są tylko darowizny dla własnego dziecka, jednak fiskus uznał, że także w tej sytuacji przysługuje ulga. To klasyczny przypadek rozstrzygnięcia wątpliwości na korzyść podatnika.

Jak więc widać, zasadę in dubio pro tributario łatwo zastosować. Mam nadzieję, że tak też będzie po wejściu w życie nowelizacji ordynacji podatkowej. Natomiast przyjęcie przepisu proponowanego w pytaniu referendalnym byłoby już przesadą.

rozmawiał Przemysław Wojtasik

Adam Mariański jest profesorem w Katedrze Materialnego Prawa Podatkowego UŁ, adwokatem, partnerem w Mariański Group