Właśnie minęło 20 lat od wprowadzenia w Polsce podatku VAT – tymi słowami rozpoczęła się piątkowa konferencja „Kierunki ewolucji ustawodawstwa dotyczącego podatków pośrednich" zorganizowana przez Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Przez ten okres dużo się działo. Zmieniały się przepisy, orzecznictwo, postępowanie skarbówki.
– Ustawa o podatku od towarów i usług to było novum w naszym postsocjalistycznym systemie – mówiła prof. Elżbieta Chojna-Duch.
Tłumaczyła, że VAT miał cechy nieznane naszemu prawu podatkowemu (np. wielofazowość, neutralność) i wymagał interpretowania przez urzędników. Z tym zaś od początku nie było najlepiej. Urzędy restrykcyjnie podchodziły do zasad rozliczania, przykładowo nie zgadzały się na odliczenie VAT z faktur zawierających błędy literowe. Z czasem się to poprawiało.
– Kolejna rewolucyjna zmiana to ustawa z 1 maja 2004 r. – wspominała prof. Chojna-Duch. – Tego dnia spadł na nas obowiązek stosowania całego acquis communautaire. Fiskus słabo sobie z tym radził, ale pod wpływem orzecznictwa sądowego coraz odważniej sięga do dyrektywy i wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE (chociaż trzeba przyznać, że czasami wybiórczo).
Uczestnicy konferencji podkreślali, że istotną wadą polskiego VAT jest brak stabilności. Ciągłe zmiany przepisów i zaniedbywanie odpowiedniego vacatio legis powodują dużą niepewność wśród podatników. Nadal jest wiele sporów z fiskusem, który musi dbać o wpływy do budżetu.
– A te maleją – ostrzegał prof. Mirosław Gronicki. – Dochody podatkowe są na razie niższe niż przed rokiem i wygląda na to, że prognoza budżetowa została przeszacowana – wskazywał.
Zdaniem prof. Chojny-Duch presja zdobywania pieniędzy do budżetu negatywnie wpływa na pracę urzędników. Wydają profiskalne decyzje, a potem trzeba zwracać podatek wraz z odsetkami. Przykładem są rozstrzygnięcia kwestionujące prawo do odliczenia VAT naliczonego.