Jak dowiedziała się „Rz”, urzędy kontroli skarbowej wypowiedziały wojnę firmom handlującym fakturami dokumentującymi fikcyjne transakcje zakupu towarów i usług oraz przedsiębiorcom, którzy je kupują, by zmniejszyć płacone legalnie podatki.

Determinacja inspektorów jest duża, bo w ostatnich kilku miesiącach wyraźnie wzrosła wykrywalność zjawiska. Światło dzienne ujrzało kilka afer ujawnionych przez różne organy, m.in. policję czy prokuraturę, w których uczestniczyli przedsiębiorcy sprzedający lewe faktury na dużą skalę – nawet 200 różnym odbiorcom, i na różne kwoty: od kilkuset złotych do kilkuset tysięcy złotych na jednej fakturze.

[srodtytul]Kosztowny interes[/srodtytul]

Urzędy kontroli skarbowej szacują, że w skali kraju budżet traci na tym oszustwie co najmniej kilkadziesiąt milionów złotych rocznie. W 2009 r. UKS w Katowicach zakończył kontrole, w których wykryto fikcyjne faktury i wydano decyzję na 30 mln zł, a nie jest to kwota ostateczna, bo nie uwzględnia grudnia (w 2008 r. – 20 mln zł). Tylko w II półroczu UKS w Szczecinie ujawnił 7 mln zł nieprawidłowości, podczas gdy w 2008 r. – 9,7 mln zł.

[srodtytul]Biznes to przykrywka[/srodtytul]

W procederze biorą udział firmy stwarzające pozory legalnej działalności, zarejestrowane w urzędach skarbowych i w gminach, ale niepłacące podatków od całej swojej działalności (czyli z fikcyjnych faktur). W Internecie można trafić nawet na ogłoszenia o sprzedaży faktur czy kosztów, które można kupić za kilka procent ich wartości. Faktury – w zależności od regionu – dotyczą różnych towarów lub usług.

Na Mazowszu zainteresowaniem cieszą się usługi budowlane i usługi niematerialne, głównie konsulting, doradztwo czy porady prawne. W Zachodniopomorskiem, oprócz branży budowlanej, puste faktury najczęściej wystawiane były w obrocie złomem, handlu hurtowym, obrocie paliwami i towarowym transporcie drogowym.

W Wielkopolsce – w branży budowlanej i usługach niematerialnych typu marketing, usługi doradcze, reklamowe czy informatyczne.

Z kolei na Śląsku fikcyjne faktury ujawniano także na usługi poligraficzne czy farmaceutyczne.

– W czwartym kwartale 2009 r. wszczęliśmy ponad 100 kontroli w firmach podejrzewanych o nabywanie pustych faktur. [b]Rekordzista kupił faktury na fikcyjne usługi za kilkaset tysięcy złotych[/b] – powiedział nam Dariusz Ćwikowski, p.o. dyrektora Urzędu Kontroli Skarbowej w Warszawie.

Przeciętna faktura wystawiana jest na kwoty od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. Głównymi zaś ich odbiorcami są firmy, które mają duże dochody i kupując taką fakturę, „nabijają” sobie koszty, by zapłacić niższy podatek dochodowy. Przeważnie jednak nie poprzestają na rozliczeniu CIT lub PIT, bo odliczają także wynikający z tych faktur VAT. W fikcyjnym obrocie złomem odliczenia dotyczą głównie VAT.

– [b]Zdarzało się, że nawet zarząd spółki czy właściciel firmy nie wiedzieli o rzekomo nabywanych usługach czy towarach, bo sztucznym pompowaniem kosztów zajmowali się pracownicy , którzy w ten sposób „poprawiali” wyniki spółki[/b] – mówi jeden z inspektorów rozpracowujących sprawy. Nie chce jednak ujawniać szczegółów ze względu na dobro prowadzonych postępowań.

Podziemie się rozrasta, bo chętnych na lewe faktury nie brakuje, a „klienci” polecają sobie nawzajem sprzedawców.

[ramka][b]Komentuje Marcin Baran, doradca podatkowy w Ernst & Young[/b]

Firmy wplątane w nieuczciwe działania swoich pracowników muszą liczyć się z zapłatą uszczuplonego podatku razem z karnymi odsetkami. Także odpowiedzialność za przestępstwa lub wykroczenia skarbowe – kwalifikowane odpowiednio w zależności od skali procederu i kwoty uszczuplenia – może dotyczyć nie tylko bezpośrednich sprawców. Odpowiedzialności za wykroczenie z art. 84 k.k.s. (brak odpowiedniego nadzoru) mogą bowiem podlegać również osoby, które powinny sprawować pieczę nad finansami spółki, i to zarówno sprzedającej puste faktury, jak i kupującej takie dokumenty.[/ramka]