Wynik sporu z organami podatkowymi często zależy od tego, czy podatnik zwróci uwagę na przepisy proceduralne. W postępowaniu podatkowym oraz przed sądami istotne jest dochowanie przewidzianych w tych przepisach terminów. Wykonanie czynności po terminie może mieć dla podatnika negatywne skutki, np. uchybienie terminowi na wniesienie skargi kasacyjnej będzie skutkować jej odrzuceniem, a niezachowanie terminu na uzupełnienie braków formalnych skargi oznacza pozostawienie jej bez rozpoznania.

[srodtytul]Termin można przywrócić[/srodtytul]

W pewnych sytuacjach wchodzi jednak w grę przywrócenie terminu. Procedura uregulowana w ordynacji podatkowej oraz w ustawie Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi wygląda podobnie. Przywrócenie terminu możliwe jest na wniosek strony. Stosowne podanie/pismo należy wnieść w ciągu siedmiu dni od ustania przyczyny uchybienia terminowi. Jednocześnie należy dopełnić czynności, dla której termin był określony. Najważniejsze jednak, by móc przywrócić termin, jest uprawdopodobnienie, że uchybienie nastąpiło bez winy zainteresowanego.

Wydaje się, że o braku winy w uchybieniu terminowi można mówić tylko wtedy, gdy strona nie mogła usunąć przeszkody nawet przy użyciu największego w danych warunkach wysiłku. Pomocne w określeniu, jakie okoliczności wyłączają winę podatnika, jest bogate orzecznictwo sądowe w tym zakresie.

[srodtytul]Wystarczy uprawdopodobnić[/srodtytul]

Na początek spróbujmy wyjaśnić, co powinno się rozumieć przez uprawdopodobnienie braku winy. W [b]wyroku z 22 października 2008 r. (I SA/Bd 293/08) WSA w Bydgoszczy[/b] wskazał, że „osoba zainteresowana ma uprawdopodobnić brak swojej winy, czyli uwiarygodnić stosowną argumentacją swoją staranność oraz fakt, że przeszkoda była od niej niezależna. Nie jest zatem wymagany dowód, lecz tylko środek zastępczy, dający wiarygodność – prawdopodobieństwo twierdzenia o fakcie”.

[wyimek]7 dni ma strona na złożenie wniosku o przywrócenie terminu na wniesienie odwołania od decyzji podatkowej albo skargi do sądu administracyjnego. Termin ten liczy się od ustania przyczyny uchybienia terminowi[/wyimek]

Choć nie ma konieczności udowodnienia, że dana okoliczność uniemożliwiła wykonanie czynności w przewidzianym terminie, nie oznacza to jednak, że zainteresowany może się powoływać na dowolne okoliczności, by usprawiedliwić swoje opóźnienie. Przykładowo WSA w Szczecinie rozpatrywał sprawę podatnika, który twierdził, że uchybił terminowi na wniesienie odwołania, bowiem nie otrzymał informacji o próbach doręczenia mu pisma nadanego przez organ podatkowy.

Utrzymywał on, że nie dostał awiza, ponieważ pracownicy poczty „ułatwiają” sobie pracę, fałszując podpisy na zwrotnych potwierdzeniach odbioru. Wskazywał również na znane „z doświadczenia życiowego” fakty, że skrzynki pocztowe na klatkach schodowych są plądrowane i dewastowane, a znajdująca się w nich korespondencja niszczona. Jak można było przypuszczać, sąd odmówił uznania jego argumentów. Nie były bowiem poparte żadnymi dowodami, które mogłyby wskazywać, że doszło do zaniedbania ze strony pracowników poczty bądź dewastacji skrzynek [b](wyrok z 22 lutego 2007 r., I SA/Sz 663/06)[/b].

[srodtytul]Siła wyższa i zdarzenie losowe wykluczają winę[/srodtytul]

Przyjrzyjmy się teraz, kiedy można mówić o braku winy w uchybieniu terminowi. Zgodnie ze stanowiskiem NSA ([b]wyrok z 18 sierpnia 2000 r., III SA 1716/99)[/b] można uznać, że strona nie ponosi winy w niedochowaniu terminu „tylko w przypadku stwierdzenia, że jego dochowanie było niemożliwe z powodu przeszkody nie do przezwyciężenia”. Z kolei [b]WSA w Szczecinie w wyroku z 31 stycznia 2008 r. (I SA/ Sz 701/07)[/b] wymienił przykładowe okoliczności, których wystąpienie pozwala na stwierdzenie, że przeszkoda była faktycznie nie do przezwyciężenia. Zaliczył do nich w szczególności:

- siłę wyższą, np. powódź, pożar, oraz

- zdarzenie losowe, np. przerwy w komunikacji, poważny wypadek samochodowy związany z hospitalizowaniem w ostatnich dniach upływu terminu.

Oczywiście nie są to wszelkie możliwe sytuacje, w których przywrócenie terminu (przy spełnieniu pozostałych warunków) wchodzi w grę.

[srodtytul]Choroba nie zawsze jest usprawiedliwieniem[/srodtytul]

Z orzecznictwa wynika, że jedną z najczęściej występujących przyczyn, na którą powołują się podatnicy wnioskując o przywrócenie terminu, jest choroba. Nie każde jednak schorzenie będzie traktowane tak samo. Przede wszystkim, by móc skutecznie wnioskować o przywrócenie terminu, choroba musi być takiego rodzaju, by uniemożliwiała wykonanie danej czynności.

[b]Sąd Najwyższy w postanowieniu z 29 stycznia 2002 r. (II UZ 90/2001)[/b] podkreślił, że „podeszły wiek i ogólnie zły stan zdrowia nie przesądzają o braku winy w uchybieniu terminowi dokonania czynności procesowej”. Podobnego zdania był NSA, który w [b]postanowieniu z 27 lipca 2006 r. (II FZ 386/2006)[/b] stwierdził, że „choroba strony może być uznana za okoliczność usprawiedliwiającą niezachowanie terminu tylko wówczas, gdy rzeczywiście uniemożliwia podjęcie czynności procesowej. Samo złe samopoczucie strony i odczuwane przez nią dolegliwości nie mogą być potraktowane jako przyczyna usprawiedliwiająca bezczynność strony”.

Warto tu dodać, że według sądów wystarczające jest, aby nagła przeszkoda (np. choroba) w wykonaniu czynności, której nie można było usunąć, powstała nawet ostatniego dnia terminu na wykonanie danej czynności. Jak podkreślił WSA w Gliwicach w [b]wyroku z 30 maja 2008 r. (III SA/Gl 98/08)[/b], to że skarżący pozostawił wniesienie odwołania na ostatni dzień ustawowego terminu, nie jest przesłanką uznania, że dopuścił się jakiejkolwiek formy niedbalstwa, co z kolei umożliwiałoby przypisanie mu winy w niedochowaniu terminu.

[srodtytul]Zaniedbania pełnomocnika...[/srodtytul]

Gdy strona korzysta z pomocy pełnomocnika, pojawia się kolejne pytanie: czy także zaniedbanie, jakiego dopuścił się pełnomocnik, będzie skutkować niemożnością przywrócenia terminu dla strony? Niestety, w tym wypadku zasadą jest traktowanie czynności wykonywanych przez pełnomocnika tak, jak gdyby wykonał je sam mocodawca. Przykładowo w przywołanym wyżej postanowieniu z 27 lipca 2006 r. NSA uznał, że „zaniedbania osób, którymi posłużyła się strona (pełnomocników), w pełni ją obciążają, a to z kolei oznacza, że niezachowanie terminu przez jej pełnomocnika równoznaczne jest z zaniechaniem samej strony, która nie może twierdzić, że za jego działania nie ponosi odpowiedzialności”.

[srodtytul]...i niedbalstwo pracownika[/srodtytul]

Tak samo będzie, gdy w imieniu osób prawnych i innych jednostek organizacyjnych działają wyznaczone osoby. Jak orzekł[b] NSA w wyroku z 20 września 2000 r. (IV SA 1340/99)[/b], „o braku winy w dopełnieniu wymogów procesowych nie mogą stanowić nieprawidłowości organizacyjne tej jednostki oraz zaniedbania jej pracowników”. Podobny wniosek wynika z [b]wyroku NSA z 30 lipca 1999 r. (III SA 7201/98)[/b]: „powierzenie wysłania przesyłki konkretnemu pracownikowi będącemu sekretarką powoduje, iż niewywiązanie się przez nią z tego obowiązku bez wyraźnych przeszkód obiektywnych (choroba, kradzież korespondencji itp.) obciąża również osobę zlecającą czynność temu właśnie pracownikowi, a co za tym idzie – skutki zaniedbania przez pracownika obciążają również pracodawcę”.

[srodtytul]Brak profesjonalizmu może być atutem[/srodtytul]

Oceniając stopień zawinienia, sądy pozostają jednak dość elastyczne. Zdarza się, że uznają, iż wina pełnomocnika nie wywiera skutków dla mocodawcy. Przykładem jest postanowienie [b]NSA z 5 września 2006 r. (II FZ 531/2006)[/b]. Podatniczka z powodu złego stanu zdrowia pozostawała poza miejscem zamieszkania, co, jak już była mowa, może być uznane za okoliczność niezależną od niej.

Co prawda nie zawiadomiła ona organu podatkowego o zmianie adresu, ale w celu zabezpieczenia swoich interesów upoważniła brata do odbioru korespondencji w jej imieniu. Do uchybienia terminowi doszło na skutek nieprzekazania podatniczce awiza przez jej brata. Sąd zwrócił uwagę, że innego rodzaju staranności można oczekiwać od profesjonalnego pełnomocnika, a innego od osoby fizycznej nieznającej biegle zasad postępowania sądowego. Uznał, że podatniczka wystarczająco zabezpieczyła swoje interesy oraz że nie można jej przypisać winy w wyborze.

[srodtytul]Każda sprawa jest inna[/srodtytul]

Pamiętajmy, że przywołane orzeczenia wskazują jedynie, jakie standardy dominują przy ocenie zasadności przywrócenia terminu. Bardzo często nawet najmniejszy stopień zawinienia może uniemożliwić przywrócenie terminu wykonania danej czynności. Dlatego lepiej jest zwrócić szczególną uwagę na zachowanie terminu, tak aby stosowanie tego nadzwyczajnego środka nie było konieczne.

[i]Autor jest konsultantem w Dziale Doradztwa Podatkowego firmy Deloitte (biuro w Gdańsku)[/i]