Na nieuczciwego kontrahenta może trafić niemal każda firma. A z tym się łączą skutki podatkowe. W przypadku VAT zasadnicze znaczenie może mieć to, czy była tego świadoma, ewentualnie czy dołożyła należytej staranności w prowadzeniu swoich interesów. Podatnikom trudno jednak odeprzeć zarzut świadomego udziału w oszustwie i przekonać skarbówkę, że działali w dobrej wierze. Dla wielu pomocne może być stanowisko zaprezentowane przez Naczelny Sąd Administracyjny. W jednej ze spraw sąd wskazał, że dla oceny, czy podatnik działał w dobrej czy złej wierze, istotne są protokoły z wcześniejszych kontroli fiskusa.

Spór dotyczył rozliczenia VAT za poszczególne okresy od stycznia 2009 r. aż do grudnia 2012 r. Fiskus zarzucił, że spółka zaniżyła podatek należny od transakcji deklarowanych jako wewnątrzwspólnotowa dostawa towarów (WDT). Powodem było ustalenie, że do WDT nie doszło, bo towar nie został wywieziony z kraju. W konsekwencji firma nie nabyła prawa do opodatkowania spornych transakcji zeroprocentową stawką VAT. Fiskus podkreślał, że towary, które rzekomo miały być przedmiotem wewnątrzwspólnotowych dostaw, w rzeczywistości zostały dostarczone do polskich firm.

Czytaj także:

Ocena dobrej wiary podatnika wymaga analizy wszystkich okoliczności sprawy

Brak wiedzy

Spółka broniła się, że nie była świadoma nadużyć. Kwestionowała zwłaszcza tezę urzędników, że powinna wiedzieć, iż uczestniczy w transakcjach wiążących się z nadużyciem w VAT. W ocenie spółki fiskus nie przeprowadził żadnej analizy tzw. dobrej wiary. Nie uwzględnił m.in., że towary były faktycznie zamawiane, produkowane, sprzedawane, cena za towary płacona. Spółka weryfikowała dokumenty rejestrowe kontrahentów, ich aktywność rejestracji dla potrzeb transakcji wspólnotowych. Zwracała szczególną uwagę na to, że zasady dokumentowania transakcji WDT były takie same jak w okresach, które były wielokrotnie kontrolowane przez fiskusa i nie stwierdził wtedy nieprawidłowości.

To wszystko nie przekonało jednak ani urzędników, ani Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.

Na sprawę inaczej spojrzał dopiero NSA. Częściowo powodem korzystnego rozstrzygnięcia okazał się zarzut przedawnienia. Istotniejsze było jednak to, jak NSA podszedł do tzw. dobrej wiary.

Błąd w ocenie

Sąd zgodził się, że WDT nie nastąpiła. Podkreślił też, że to na podatniku ciążył obowiązek wykazania, że towar dotarł. Wytknął jednak fiskusowi błędy w ocenie protokołów z kontroli.

Chodziło o protokoły z kontroli za grudzień 2010 r. i wcześniejsze, które zdaniem NSA miały znaczenie dla oceny, czy podatnik działał w dobrej wierze i z należytą starannością. Co prawda, jak zauważył sędzia sprawozdawca Dominik Mączyński, protokół nie stwarza powagi rzeczy osądzonej. Jeśli jednak były przeprowadzane kontrole za dane okresy i w odniesieniu do danych kontrahentów, ma to znaczenie dla dobrej wiary. Podatnik, który dostał protokoły bez zastrzeżeń, miał prawo być przeświadczony, że wszystko jest w porządku.

To samo dotyczy kontroli u kontrahentów. Jak podkreślił NSA, jeśli do nich również nie było zastrzeżeń fiskusa, a podatnik współpracował z tymi samymi firmami na niezmienionych zasadach, mógł uważać, że działa w dobrej wierze i z należytą starannością.

NSA nie zgodził się jednak, że o dobrej wierze świadczy formalne sprawdzanie dokumentów rejestracyjnych oraz to, że podatnik nie odpowiada za transport. Wyroki są prawomocne.

Sygnatury akt: I FSK 323/18, I FSK 970/18 oraz I FSK 1703/19.

Opinia dla „rzeczpospolitej"

Michał Wojtas, doradca podatkowy, wspólnik w kancelarii EOL

Podstawą uchylenia rozstrzygnięć organów były protokoły kontroli potwierdzające, że transakcje były rozliczone poprawnie. Wielokrotnie spotykałem się z podobną praktyką organów, które nie brały odpowiedzialności za swoje wcześniejsze czynności. Dobrze, że zostało to zakwestionowane, bo trudno uzasadnić, czemu to podatnicy mają ponosić winę za nieskuteczność weryfikacji bieżących rozliczeń utwierdzających ich w przekonaniu, że postępują prawidłowo. Rolą fiskusa jest ściganie oszustów, a nie oczekiwanie od podatnika, że będzie go w tym wyręczał. Sprawa dotyczyła odległych okresów, gdy nie było komunikatów o oszustwach podatkowych i wystarczyło posiadanie dokumentów przewozowych, kopii faktury czy specyfikacji ładunku. Sytuacja nieco się zmieniła, ale orzeczenie NSA jest ważne dla toczących się spraw o wykazanie dobrej wiary przy dostawach unijnych lub eksportowych.a