Fiskus zaostrza kurs. Klauzula obejścia prawa, która miała być batem na międzynarodowe korporacje, da możliwość zakwestionowania rozliczeń wszystkich podatników. Nieważne, czy zaoszczędzą na podatku milion czy tysiąc złotych.

Czytaj także: Podatki: klauzula obejścia prawa coraz ostrzejsza

Teraz klauzula pozwala podważać transakcje dające podatkowe korzyści powyżej 100 tys. zł rocznie. W przyszłym roku limitu już nie będzie.

Korzyści do kontroli

– Klauzula bez limitu to broń atomowa w rękach fiskusa – mówi Arkadiusz Łagowski, doradca podatkowy, ekspert Rady Podatkowej Lewiatana. – Przedsiębiorcy obawiają się, że będzie stosowana do każdej operacji dającej nawet minimalne korzyści.

Przykłady?

Reklama
Reklama

– Przejście z etatu na działalność gospodarczą, tzw. samozatrudnienie, i opłacanie 19-proc. liniowego PIT zamiast 32-proc. podatku według skali – mówi Beata Hudziak, doradca podatkowy w kancelarii 8Tax. – Albo przekształcenie spółki z o.o. w osobową, np. komandytową. Korzyść jest ewidentna, bo w spółce z o.o. płaci się podatek dwa razy: od dochodów spółki i od dywidendy dla wspólnika. W osobowej tylko raz: od dochodów wspólników – dodaje.

Oszczędności podatkowe dają też inne działania. Wynajem nieruchomości spółce przez wspólnika rozliczającego się niskim ryczałtem, przekazywanie firmowych rzeczy rodzinie, która sprzedaje je bez PIT, obniżenie stawek amortyzacji w czasie ponoszenia strat z działalności.

– I wiele innych czynności. Skarbówka będzie miała pole do popisu. Tym bardziej że fiskus od początku nie ukrywał, iż klauzulę można też stosować do rozliczeń osób fizycznych, np. menedżerów korzystających z programów motywacyjnych – mówi Beata Hudziak.

Arkadiusz Łagowski przypomina, że wprowadzając klauzulę obejścia prawa do przepisów (obowiązuje od 15 lipca 2016 r.), Ministerstwo Finansów samo apelowało o wstrzemięźliwość. W uzasadnieniu do projektu podkreślało, że limit 100 tys. zł przyjmowany jest po to, aby klauzula była używana w sprawach, w których „rozmiar patologicznych skutków usprawiedliwia reakcję".

– Wygląda, że to już nieaktualne, a skutkiem zniesienia limitu będzie znaczne zwiększenie ryzyka prowadzenia działalności gospodarczej – mówi ekspert.

Ministerstwo Finansów, zapytane o przyczyny likwidacji limitu korzyści podatkowych, powołało się na uwagi przesłane przez MSZ, które odwoływało się do unijnej dyrektywy ATAD.

Zniesienie limitu korzyści to niejedyne ułatwienie dla fiskusa. Nowe przepisy (chodzi o nowelizację z 23 października 2018 r., DzU, poz. 2193) poszerzają zakres działania klauzuli, tak aby obejmowała większą ilość operacji gospodarczych. Do jej zastosowania wystarczy, że korzyści podatkowe będą jednym z głównych celów danej transakcji (teraz muszą być głównym). Jeśli fiskus stwierdzi, że firma unikała opodatkowania, będzie mógł wydać decyzję określającą dodatkowe zobowiązanie. Wyniesie ono określony ułamek korzyści podatkowej, np. 40 proc. (może zostać też podwojone).

Ministerstwo Finansów w przesłanych „Rzeczpospolitej" wyjaśnieniach zastrzega jednak, że klauzuli nie powinni się obawiać „podatnicy dokonujący czynności rzeczywistych i uzasadnionych ekonomicznie". I obiecuje, że wyda dokument wskazujący, jak powinna być stosowana.

Dwa sukcesy fiskusa

A jak jest do tej pory? Z informacji przesłanej „Rzeczpospolitej" przez Krajową Administrację Skarbową wynika, że fiskus wszczął na podstawie klauzuli sześć postępowań w sprawie unikania opodatkowania. Dwa się skończyły po myśli skarbówki (firmy złożyły korekty i oddały podatek wraz z odsetkami), cztery się toczą. Fiskus analizuje też 22 sprawy, w których mogło dojść do unikania opodatkowania.

Jak pisaliśmy w „Rzeczpospolitej" z 4 grudnia, skarbówka ochoczo wykorzystuje klauzulę jako pretekst do odmowy wydawania indywidualnych interpretacji.

OPINIA DLA „RZECZPOSPOLITEJ"

Piotr Świniarski, adwokat, właściciel kancelarii podatkowej

Ministerstwo Finansów podkreśla przy każdej okazji, że klauzula obejścia prawa ma przede wszystkim działać prewencyjnie. Czyli zniechęcać przedsiębiorców do podatkowej optymalizacji. Na razie faktycznie tak jest. I mam nadzieję, że tak pozostanie, mimo znacznego złagodzenia zasad jej stosowania.

Klauzula powinna być stosowana tylko w najpoważniejszych sprawach i tylko wtedy, gdy obejście przepisów jest wręcz rażące. Są takie ordynarne optymalizacje, np. gdy firma działająca tylko w Polsce zakłada spółkę na Malcie, transferując tam pieniądze. Nie wyobrażam sobie natomiast, żeby fiskus na podstawie klauzuli kwestionował rozliczenie przedsiębiorcy, który przykładowo podpisał pod koniec roku umowę leasingu samochodu w celu zagwarantowania sobie korzystniejszego rozliczenia podatkowych kosztów w następnych latach.