Przypomnijmy, że chodzi o zmiany w kodeksie postępowania cywilnego dające zwolnionemu pracownikowi pod szczególną ochroną (m.in. działaczom związkowym, osobom przebywającym na urlopach związanych z rodzicielstwem itp.) możliwość złożenia wniosku o zabezpieczenie jego powództwa poprzez nakazanie pracodawcy przywrócenia go do pracy do końca procesu.
Krytyka ze strony firm
Przedsiębiorcy od początku krytykowali to rozwiązanie. Pojawiły się także wątpliwości, czy sąd w każdej sytuacji udzieli takiego zabezpieczenia. Niektórzy eksperci wskazywali, że możemy mieć do czynienia z pełnym automatyzmem.
– W uzasadnieniu projektu nowelizacji napisano wprost, że projektodawca celowo posługuje się wyrazem „udzieli”, nie zaś „może udzielić”, aby nie pozostawiać wątpliwości, że przepis kreuje obowiązek sądu w postaci udzielenia określonego sposobu zabezpieczenia w razie spełnienia się ustawowych przesłanek – mówi adwokat Piotr Graczyk, partner w kancelarii Raczkowski.
Zdaniem eksperta próba wprowadzenia takiego automatyzmu wypacza rolę sądów.
– Nie jest nią przecież bezrefleksyjne wydawanie orzeczeń, lecz wymiar sprawiedliwości. Wymaga ona pozostawienia sądom tzw. luzu decyzyjnego, który pozwoli na wydanie sprawiedliwej decyzji, uwzględniającej wszystkie okoliczności sprawy – mówi.
Czytaj więcej:
Okazuje się jednak, że sądy nie podeszły do nowych regulacji bezrefleksyjnie.
– Nasze pierwsze doświadczenia pokazują, że sędziowie na szczęście znaleźli metodę, aby nie rozpatrywać wniosków o zabezpieczenie w sposób „zautomatyzowany”. Nie jest to dla mnie jednak zaskoczeniem. Próby ograniczenia roli sądów muszą się kończyć niepowodzeniem – mówi mec. Graczyk.
Jak tłumaczy, przesłanką udzielenia zabezpieczenia z art. 755{5} k.p.c. jest uprawdopodobnienie roszczenia.
– Dzieje się to wówczas, gdy na pierwszy rzut oka, bez dogłębnej analizy można stwierdzić, że jest ono uzasadnione. Spotkaliśmy się z przypadkami, gdy sądy odmawiały zabezpieczenia, powołując się właśnie na brak uprawdopodobnienia roszczenia – mówi.
Zdaniem mecenasa to słuszne podejście.
– Z orzecznictwa Sądu Najwyższego wynika przykładowo, że sąd w szczególnych wypadkach może nie tylko odmówić przywrócenia do pracy szczególnie chronionego pracownika (i zamiast tego zasądzić odszkodowanie), ale nawet oddalić roszczenie. Jeśli więc na pierwszy rzut oka widać, że w sprawie występują takie nadzwyczajne okoliczności, to nie może być mowy o uprawdopodobnieniu roszczenia, a więc również o zabezpieczeniu – podkreśla.
Podobnie uważa Oskar Sobolewski z HRK Payroll Consulting.
– Dobrze, że sądy nie wydają zabezpieczeń automatycznie. Trzeba pamiętać, że powodują one m.in. długotrwałe koszty po stronie pracodawców – mówi. Przestrzega natomiast przed nadmiernym optymizmem.
– Przepisy obowiązują dopiero kilka miesięcy. Jeszcze za wcześnie na wykształcenie się stałej praktyki sądów, więcej będzie można powiedzieć np. po roku obowiązywania nowych regulacji – zauważa Sobolewski.
Czytaj więcej:
Dokumenty to podstawa
Mecenas Graczyk zwraca jednocześnie uwagę, że w nowych sprawach sądy będą decydowały o zabezpieczeniu wyłącznie na podstawie pozwu i załączonego do niego wypowiedzenia albo rozwiązania umowy o pracę bez wypowiedzenia. Efekt?
– Z pozwu pracownika sądy nie dowiedzą się o okolicznościach przemawiających przeciwko zabezpieczeniu. Dlatego dokumenty będące podstawą rozwiązania stosunku pracy osób szczególnie chronionych muszą być przygotowywane z najwyższą starannością. Już z tych dokumentów musi wynikać, że są szczególne okoliczności i nie ma podstawy do zabezpieczenia. W przeciwnym razie ryzyko uwzględniania wniosku będzie bardzo duże – argumentuje prawnik.