Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Południe uznał, że zatrudnioną w salonie samochodowym hostessę łączył z firmą stosunek pracy, mimo że pracodawca podpisywał z nią kolejne umowy zlecenia. Ustalił, że zawierane porozumienia jasno wskazywały na stałe obowiązki, a tym samym na to, jaka w istocie łączyła ich relacja.
Narzucony grafik i strój to niewielka dowolność
Hostessa miała za zadanie witać pojawiających się w salonie klientów, częstować ich kawą czy przedstawić wstępne informacje. A także zastępować recepcjonistkę, jeśli ta akurat była nieobecna lub miała przerwę, czyli odbierać klucze i dokumenty do auta demonstracyjnego czy odpisywać na służbowe maile. Hostessy i recepcjonistki były traktowane jako osoby, którą mogą wzajemnie przejmować swoje obowiązki, jeśli zajdzie taka konieczność. Pozywająca musiała też słuchać poleceń kierownika, a przełożony kontrolował między innymi, czy siedzi ona w przydzielonym jej miejscu, a także jak zachowuje się w stosunku do klientów.
Czas pracy hostessy był stały i narzucany przez kierownika. Grafik ustalała kadrowa, zaś sama zainteresowana mogła jedynie lekko lawirować między dostępnymi zmianami i – za zgodą szefów – zamieniać się z koleżanką zatrudnioną na tym samym stanowisku. Swoich obowiązków nie mogła powierzać osobom trzecim, niezwiązanym w żaden sposób z salonem. Ostatecznie chciała uregulowania swojego statusu prawnego, kiedy zaszła w ciąże, ale firma nie była do tego skora.
Czytaj więcej:
Trzeba mieć interes, żeby wytoczyć powództwo
Rozpatrując sprawę sąd nie dał wiary wersji, jakoby hostessy miały realny wpływ na swój grafik, sposób zachowania, elastyczność czasu pracy i innych rozważanych kwestii. Podkreślił, że biorąc pod uwagę renomę salonu nie sposób przyjąć, iż zgodziłby się on na powierzenie wykonywania obowiązków dowolnej osobie. Z ustaleń wynikło również, że wynagrodzenie pozywającej było niezmienne bez względu na liczbę przepracowanych godzin.
SR uznał, że sama zainteresowana miała interes prawny w wytoczeniu powództwa o ustalenie stosunku pracy, co – jak stanowi Kodeks postępowania cywilnego – jest do tego warunkiem koniecznym. Przypomniał przy tym, że kwestia ta ma niebagatelny wpływ na prawo do niektórych bieżących i przyszłych świadczeń z ubezpieczeń społecznych oraz na ich wysokość.
- Ustalenie istnienia lub treści stosunku pracy jest w takim przypadku sposobem ochrony praw i uprawnień pracowniczych, gdy jeszcze nie jest możliwe dochodzenie świadczeń od pracodawcy albo z ubezpieczeń społecznych – podkreślił sąd, powołując się na wyrok Sądu Najwyższego (sygn. akt I PK 132/16).
Sama zainteresowana miała nie tylko ściśle określone i narzucone godziny wykonywania obowiązków, ale też m.in. firmowe ubranie, w którym musiała przychodzić do salonu. - W przypadku zleceniobiorcy, to ten co do zasady może wykonywać swoje czynności w ubiorze jaki uznaje za stosowny. Powódka nie miała takiej możliwości – zauważył sąd. Za nieznaczący uznał fakt, że hostessa sama podpisywała umowy cywilnoprawne, rzekomo zgadzając się na zaistniałą sytuację.
Wyrok jest prawomocny.
Sygn. akt VI P 513/17