Upominano się z reguły o wielkie majątki przedwojennych przedsiębiorstw i kwoty odszkodowań, prokuratura powinna więc zbadać również i te decyzje.
Zapadały głównie w latach rządów PO–PSL. Ale „ponieważ akcjonariuszom przedwojennych spółek prawa handlowego nigdy nie wypłacono odszkodowania, nabycie takiego statusu i reaktywacja spółek jest nadal możliwa, mimo że z końcem 2015 r. utraciły moc dotychczasowe wpisy w przedwojennych rejestrach handlowych. Wciąż pojawiają się wątpliwości, czy przedwojenne akcje nadal zawierają uprawnienia przysługujące akcjonariuszom, czy przedstawiają wyłącznie wartość historyczną"– pisali na łamach „Rz" Przemysław Szymczyk i Krzysztof Wiktor z Kancelarii Wardyński i Wspólnicy („Rz" z 9 kwietnia 2014 r.).
W przedwojennym rejestrze handlowym figurowało 170 tys. spółek, spółdzielni i stowarzyszeń. Z mocy ustawy z 1946 r. o nacjonalizacji przedsiębiorstw upaństwowiono tylko ich majątek, ale nie same spółki. Mogły domagać się przerejestrowania do Krajowego Rejestru Sądowego i wykazywać przed urzędami i sądami, że ich majątek został przejęty z naruszeniem prawa.
Część spółek reaktywowano z użyciem dokumentów z tego rejestru, ale niekiedy przez zakupione specjalnie w tym celu akcje o charakterze historycznym. Tylko pozornie były bezwartościowe. Zaraz po ich zakupie spółki przeprowadzały reaktywację i występowały o zwrot lub o odszkodowanie za majątek przejęty przez państwo. Do Ministerstwa Gospodarki o majątki wartości ponad 100 mld zł wystąpiło do 2010 r. ponad 100 reaktywowanych spółek. Z różnymi rezultatami toczyły się postępowania z wniosków reaktywowanej spółki Zjednoczone Browary Warszawskie Haberbusch i Schiele, dr Roman May w Poznaniu, Jan Gotz Okocimski Browar i Zakłady Przemysłowe SA, Bracia Jenike – Fabryka Dźwigów SA. Ponad 5,7 mln zł odszkodowania wypłacono Cegielni W.Kantak i S-ka, ponad 2,8 mln zł Zakładom Ogrodniczym C. Ulrich SA. Spółka C. Ulrich, reaktywowana przez znanego biznesmena odzyskała ok. 20 ha na warszawskiej Woli. Na giełdę weszła reaktywowana spółka Towarzystwo Fabryk Cukru SA. W części z reaktywowanych spółek powtarzają się te same nazwiska. Na rynku pojawiły się też kolekcjonerskie akcje innych, jak Lilpop, Rau i Lowenstein, Spółki Akcyjnej Cegielskiego, Banku Polskiego.
Jak podaje Krzysztof Kopeć, właściciel internetowego portalu Historia Polski, większość akcji pochodziła z 220 tys. sztuk przedwojennych akcji i obligacji, które wróciły ze Stanów Zjednoczonych w 1968 r., po wypłaceniu przez Polskę 40 mln dol. odszkodowania na podstawie tzw. układów indemizacyjnych. Do dziś nie wyjaśniono, w jaki sposób wyciekały z Ministerstwa Finansów. Były wśród nich m.in. akcje koncernu Giesche SA.
Osoba kupująca akcje od podmiotu niebędącego akcjonariuszem może skutecznie nabyć wynikające z niego prawa, pod warunkiem że działa w dobrej wierze. Składając pozwy do sądów i wnioski do organów administracji o zwrot szacowanego na 340 mln zł majątku w Katowicach i innych regionach Polski, posiadacze kolekcjonerskich akcji przedwojennego koncernu Giesche działali niewątpliwie w złej wierze. Tak ocenił to Sąd Okręgowy w Warszawie, skazując w czerwcu tego roku pięciu akcjonariuszy spółki na kary od trzech do pięciu lat więzienia.
Zdaniem sądu, wykorzystując zakupione akcje o charakterze kolekcjonerskim oraz fakt, że spółka nie została wykreślona z przedwojennego rejestru handlowego, stworzyli przestępczy mechanizm.
Wcześniej Sąd Rejonowy Katowice-Wschód zmienił postanowienie z 2005 r., oddalając wniosek o zwołanie nadzwyczajnego zgromadzenia akcjonariuszy Giesche SA, na którym doszło do jej reaktywowania.
Wyroki karne są nieprawomocne, więc sprawa wróci do sądu.