Czy zatrudniający często korzystają z usług detektywów, aby prześwietlić kandydata na członka zarządu czy menedżera? Czy w światle prawa takie zlecenia są dozwolone?
Piotr Wojciechowski:
Korzystanie z usług detektywa w relacjach firmowych nie jest zakazane. Można zlecić prześwietlenie osoby, z którą zamierzamy współpracować, ale tylko ?w granicach dozwolonych przez prawo. Wszelkie formy inwigilacji osobistej muszą opierać się na przepisach.
W tym przypadku chodzi m.in. o ustawę z 6 lipca 2001 r. o usługach detektywistycznych (tekst jedn. DzU z 2014 r., poz. 273 ze zm.). Zgodnie ?z nią licencjonowana agencja detektywistyczna ma prawo na mocy umowy zawartej ?ze zleceniodawcą uzyskiwać, przetwarzać i przekazywać informacje o osobach, przedmiotach i zdarzeniach objętych przedmiotem umowy. Pod obserwacją może być zatem zarówno pracownik, jak i np. kandydat na firmowego menedżera. Jednak wszelkie działania operacyjne wolno przeprowadzać wyłącznie w formach i zakresie niezastrzeżonym dla organów i instytucji publicznych. Jeśli metody zarezerwowane dla innych organów (np. prokuratury czy policji) stosuje osoba nieuprawniona (szef czy nawet detektyw), to działa nielegalnie. Skoro bowiem ustawodawca dopuszcza użycie niektórych metod, środków i czynności przez określone służby, i to w dodatku nie zawsze, a tylko gdy zajdą szczegółowo określone okoliczności, ?w żadnej mierze nie można przyjąć, że takie środki, metody czy czynności miałyby być powszechnie dostępne dla każdego detektywa czy szerzej – każdej osoby. Tak stwierdził Sąd Najwyższy w postanowieniu ?z 28 listopada 2013 r. (I KZP 17/13), uznając, że używanie przez detektywa GPS jest niedozwolone. Stosowanie geolokalizacji zastrzeżono wyłącznie do prowadzenia czynności operacyjno-rozpoznawczych prowadzonych przez służby specjalne.
Czy pracodawca może prewencyjnie sprawdzić lojalność personelu i zlecić śledzenie podejrzanego podwładnego?
Nie. Pracownika trzeba poinformować o formach i zakresie kontroli planowanej przez szefa. Zgodnie z art. 111 k.p. pracodawca musi szanować godność i inne dobra osobiste pracowników. Szacunek dla tych dóbr oznacza też zakaz podejmowania działań, które mogłyby tym dobrom zagrozić. ?Takimi działaniami mogłyby być praktyki polegające na śledzeniu etatowców np. po godzinach ich pracy.
A czy śledzenie pracownika np. po to, żeby ustalić, czy rzeczywiście jest chory, czy nie urządził sobie dodatkowych wakacji na koszt szefa, nie jest zabronione? Czy decydując się na taką inwigilację, pracodawca nie narusza jego dóbr osobistych?
Nadzór nad pracownikiem kończy się z chwilą zamknięcia drzwi do firmy, później zaczyna się jego życie prywatne. Ustawa zasiłkowa ?i rozporządzenie wykonawcze dotyczące zasad kontroli zwolnień lekarskich wyznaczają granice, w jakich może poruszać się szef, który chce sprawdzić, czy jego podwładny prawidłowo wykorzystuje L4. Potajemna weryfikacja uczciwości pracownika jest niedopuszczalna. Obserwacje etatowca dotyczące sposobu realizacji zaleceń lekarskich ?i wyciąganie stąd daleko idących skutków np. ?w postaci rozwiązania umowy ?o pracę jest wysoce ryzykowne.
Sąd Najwyższy w wyroku ?z 19 stycznia 1998 r. (I PKN 486/97) uznał, że nie stanowi ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych (art. 52 § 1 k.p.) wykonywanie w czasie zwolnienia chorobowego pracy, która nie jest sprzeczna z zaleceniami lekarskimi. Ocena, czy określona aktywność chorego pracownika jest, czy nie jest sprzeczna z zaleceniami medycznymi, będzie wysoce utrudniona i należy ją polecić wyłącznie służbom do tego uprawnionym.
Czy bez wiedzy i zgody pracowników szef może zamontować GPS w firmowych autach i monitorować ich ruchy (trasa, zużycie paliwa)?
Nie. Zasada jest taka, że używanie wszelkich technik inwigilujących jest dopuszczalne wyłącznie po poinformowaniu o tym etatowca. Środki takie powinny być też jak najbardziej adekwatne do zamierzonych przez pracodawcę usprawiedliwionych celów. Bez uprzedniego powiadomienia pracownika szef naraża się na zarzut zagrożenia lub wręcz naruszenia jego dóbr osobistych przez stosowanie nieujawnionych form śledzenia. A zatem podglądanie, podsłuchiwanie czy przeszukiwanie etatowców powinno się odbywać zgodnie z wcześniej opracowanymi procedurami zapobiegającymi naruszaniu ich dóbr osobistych, w tym ?w szczególności ich czci ?i godności, oraz stosowane wyłącznie w przypadkach usprawiedliwionej konieczności. Podstawowym warunkiem dopuszczalności takich praktyk jest informowanie załogi o użytych procedurach.
Czy prywatna korespondencja podwładnego (np. dotycząca wycieku poufnych firmowych danych) wysyłana z jego własnej poczty, ale ze służbowego komputera i w godzinach pracy, może służyć jako dowód w sądzie?
Może, jeżeli sąd uzna, że taka korespondencja zgodnie z art. 227 kodeksu postępowania cywilnego stanowi okoliczność mającą istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy. Uwzględniając jednak sposób wejścia pracodawców w posiadanie takiej korespondencji, należy rekomendować im, aby uprzedzali pracowników, ?że wszelkie aktywności dokonywane na służbowym sprzęcie (komputer, laptop, smartfon itp.) można poddać inwigilacji. Takie uprzedzenie jest konieczne, aby chronić dobra osobiste etatowca, pracującego na sprzęcie będącym bądź co bądź własnością pracodawcy.
Jakie przesłanki muszą być spełnione, aby sąd wziął pod uwagę tzw. owoce zatrutego drzewa?
Zgodnie z art. 227 k.p.c. przedmiotem dowodu mogą być wszelkie fakty mające istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy. ?W praktyce nie ma zatem przeszkód formalno-prawnych, aby przed sądem pracy przeprowadzić jakikolwiek dowód – także zdobyty nielegalnie, jeśli jest on przydatny do wyjaśnienia okoliczności istotnych dla sprawy. Dlatego postanowienie o dopuszczeniu dowodów w danej sprawie z tzw. zatrutego drzewa pozostawia się autonomicznej ocenie sądu prowadzącego postępowanie. Zgodnie jednak ?z przeważającymi poglądami orzecznictwa dowody uzyskane sprzecznie ?z prawem co do zasady nie powinny być dopuszczane ?w postępowaniu cywilnym. Analizując możliwość stosowania podsłuchu operacyjnego, SN w wyroku ?z 13 listopada 2002 r. (I CKN 1150/00) uznał, że nie przez przypadek używanie form takiej inwigilacji zastrzeżono wyłącznie dla określonych służb wyposażonych w takie kompetencje na podstawie powszechnych przepisów. Uznał, że co do zasady interes prywatny nie usprawiedliwia stosowania prywatnego podsłuchu i potajemnych nagrań, nawet jeśli dana osoba chce w ten sposób ochronić się przez fałszywymi zeznaniami. Interes prywatny nie uzasadnia bowiem oceny, że w jego imię należy poświęcić tajemnicę komunikowania się uznaną za dobro konstytucyjne, chronione na gruncie prawa cywilnego przepisami ?o ochronie dóbr osobistych. Sąd powołał się przy tym na art. 31 ust. 3 konstytucji, ?z którego wynika, że wszelkie ograniczenia wolności i praw określonych w niej dopuszczalne są tylko w ustawie ?i wyłącznie wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie prawnym ?dla jego bezpieczeństwa, porządku publicznego, ochrony środowiska, zdrowia, moralności publicznej albo wolności i praw innych osób. Należy zatem przyjąć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że wniosek strony o dopuszczenie dowodu zdobytego nielegalnie zostanie oddalony.
—rozmawiała Anna Abramowska