Handlowiec dostał wypowiedzenie od przełożonego razem z podpisanym wnioskiem o udzielenie dwutygodniowego urlopu ojcowskiego. Trzy i pół miesiąca wcześniej urodziła mu się córka. Kilka dni po wręczeniu wypowiedzenia mężczyzna wrócił do przełożonego z włączonym dyktafonem w kieszeni i zapytał go, czy nadal pracowałby, gdyby nie złożył wniosku o urlop ojcowski. W odpowiedzi usłyszał, że pewnie tak.
Jak się później okazało w czasie procesu, nagranie rozmowy, choć zdobyte niezgodnie z prawem, bo bez zgody przełożonego, zostało uznane przez sąd rejonowy w Warszawie. W wystarczający sposób uprawdopodobniło odbycie się takiej rozmowy i pobudek kierownika stanowiących rzeczywistą przyczynę rozstania z zatrudnionym.
Sprawa była pilotowana przez Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego (PTPA). Jego prawnicy, którzy wspomagali pracownika od początku procesu, odnieśli duży sukces.
Wszystko wskazuje jednak, że proces w sprawie odszkodowania dla zwolnionego ojca nie dobiegł końca. Wyrok sądu rejonowego nie jest jeszcze prawomocny i pewnie obie strony złożą odwołania.
– Chodzi o to, że z kwoty ?16 tys. zł odszkodowania, aż ?12 tys. zł stanowi odszkodowanie za bezprawne zwolnienie z pracy, a tylko 4 tys. zł odszkodowanie za dyskryminację pracownika-ojca, który chciał skorzystać ze swoich uprawnień – mówi radca prawny Karolina Kędziora, wiceprezeska PTPA, która pro bono reprezentowała pracownika przed sądem. – Dlatego planujemy złożyć apelację, by wywalczyć wyższe odszkodowanie z tytułu dyskryminacji. Naruszenia prawa dopuściła się bowiem dobrze prosperująca firma z branży handlowej i trudno uznać, że tak niskie odszkodowanie wpłynie na zmianę jej postępowania w przyszłości – uważa.
Z danych Państwowej Inspekcji Pracy wynika, że ojcowie korzystający z uprawnień rodzicielskich są ponaddwukrotnie częściej zwalniani z pracy niż matki na etatach. Badanie inspektorów dotyczyło prawie 600 firm, w których w ciągu pół roku od skorzystania z uprawnień pracę straciło 10 proc. ojców i tylko 4 proc. matek na etatach.