W praktyce do występów artystycznych, muzyków i twórców przyjmuje się umowy o dzieło na koncerty. Tak samo stosuje się je na prowadzenie programu artystycznego lub przedstawienia aktorskie. Szczególnie istotne jest to dla osób, które nie mają decyzji Komisji do spraw Zaopatrzenia Emerytalnego Twórców. To ciało w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które do celów emerytalnych i rentowych ustala datę rozpoczęcia działalności twórczej lub artystycznej. Te osoby nie prowadzą więc działalności gospodarczej jako twórcy czy artyści, wykonują jedynie działalność artystyczną na podstawie umów cywilnoprawnych zawieranych z zamawiającymi. Płatnicy zazwyczaj angażują te osoby na umowy cywilnoprawne – najczęściej o dzieło. Czy to jednak prawidłowe postępowanie?

Postać materialna...

Polskie orzecznictwo sprecyzowało pojęcie „dzieła". Potwierdził to Sąd Najwyższy w postanowieniu z 10 października 2013 r. (II UK 235/13). Według niego definicja umowy o dzieło jest taka: „to umowa o określony rezultat pracy i umiejętności ludzkich (art. 627 k.c.), niezbędne jest zatem, aby starania przyjmującego zamówienie doprowadziły w przyszłości do konkretnego, indywidualnie oznaczonego rezultatu, z góry określonego, mającego samoistny byt oraz obiektywnie osiągalnego i pewnego". Konieczność osiągnięcia rezultatu jest oczywista.

Przy dziele niematerialnym nie sposób pominąć także ważnej tezy płynącej z innego wyroku SN z 18 kwietnia 2012 r. (II UK 187/11). Ustalono w nim, że „(...) takim rezultatem nieucieleśnionym w rzeczy nie może być czynność, a jedynie wynik tej czynności. Dzieło musi bowiem istnieć w postaci postrzegalnej, pozwalającej nie tylko odróżnić je od innych przedmiotów, ale i uchwycić istotę osiągniętego rezultatu".

I tutaj dotykamy sedna problemu. O ile materialny wynik dzieła nie budzi wątpliwości i jest przez orzecznictwo zaakceptowany i stosowany, nie jest zdefiniowany jego niematerialny rezultat. Na tym tle występują rozbieżności między doktryną a orzecznictwem. Autorzy podręcznika „Zobowiązania – część szczegółowa" (wyd. 5, C.H. Beck, Warszawa 2004) Zbigniew Radwański i Janina Panowicz-Lipska twierdzą, że charakteru dzieła nie mają takie dokonania, jak wykonanie określonej produkcji artystycznej w postaci przedstawienia teatralnego czy wykonanie koncertu. To tym samym glosa krytyczna do wyroku SN z 13 marca 1967 r. (I CR 500/66). Uznał, że właśnie wykonanie występów artystycznych to rodzaj niematerialnego dzieła: „treścią bowiem zobowiązania wykonawcy jest nie samo podjęcie i wykonywanie określonych czynności, lecz oznaczony w umowie ich wynik w postaci wystawienia widowiska odpowiadającego pewnym z góry ustalonym warunkom. Wynik ten obejmuje zarówno formę artystyczną widowiska, jak i poziom jego wykonania w takim zakresie, jaki określają postanowienia umowy bądź też – w razie braku postanowień umownych – jaki odpowiada zwyczajom przyjętym w danej dziedzinie produkcji artystycznej przy uwzględnianiu okoliczności i celu umowy, a w szczególności również rodzaju odbiorców".

Mimo że od wydania tego wyroku minęło 47 lat i zebrał on wiele opinii krytycznych, wciąż powołują się na niego sądy powszechne. Przykładem jest orzeczenie Sądu Okręgowego w Suwałkach z 8 marca ?2013 r. (III U 96/13). SO stwierdził, że wyrok ten nie stracił na aktualności i jego tezy są wciąż podstawą orzekania w takich sytuacjach. Uznał, że wykonanie koncertu jest dziełem niematerialnym i nieucieleśnionym.

... i niematerialna nieucieleśniona

Czy zatem istnieje klarowna definicja, co jest dziełem niematerialnym i nieucieleśnionym? I czy są nimi właśnie autorskie wykonania? Niestety, nie ma tu konkretnej i jasnej odpowiedzi.

W orzeczeniach sądów powszechnych znajdziemy stwierdzenia, że właśnie takim niematerialnym i nieucieleśnionym dziełem może być w pewnych sytuacjach utwór, o którym mowa w ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych, i tym samym jego autorskie wykonanie. Taki też pogląd zaprezentowały Sąd Apelacyjny we Wrocławiu w wyroku z 28 listopada 2012 r. ?(III AUa 1280/11) oraz SA w Gdańsku w wyroku z 16 maja 2013 r. (V ACa 824/12).

Jednak wiele orzeczeń, w tym SN, wskazuje na konieczność wystąpienia cech, które w rzeczywistości mogą mieć tylko umowy o dzieło materialne. Są to odpowiedzialność za wykonanie dzieła w postaci rękojmi oraz odebranie dzieła przez zamawiającego.

Z oczywistych przyczyn koncert, występ autorski, spektakl, przedstawienie artystyczne nie mogą podlegać tym kryteriom. Zastosowanie do nich tych cech powoduje absurdalne rezultaty. Widzowie musieliby formalnie „odbierać" koncert, a dla tych niezadowolonych artysta, w ramach rękojmi, wykonywałby utwór po raz kolejny, modląc się o akceptację repertuaru przez publikę, ponieważ rękojmia mogłaby trwać w nieskończoność.

Spór o daninę

Można uznać, że problem ma podłoże bardziej z zakresu wiedzy filozoficznej niż prawa, gdyby nie jego brzemienne konsekwencje: kto zawrze umowę o dzieło, która w oczach kontrolerów ZUS okaże się umową o świadczenie usług, ten będzie musiał zapłacić zaległe składki z odsetkami. Taka operacja po latach, gdy liczba zawartych umów będzie duża, może przyczynić się do bankructwa.

Już w tej chwili ZUS próbuje podważać umowy o dzieło niematerialne nieucieleśnione i uznaje, że np. spotkania autorskie powinny być zawarte w formie zlecenia. W wyroku z 8 marca 2013 r. (III U 96/13) SO w Suwałkach rozpoznawał wykonanie koncertu, gdzie ZUS przekwalifikował umowy o dzieło na zlecenia, co sąd uznał za czynność niezgodną z prawem.

Gdy jednak orzecznictwo zacznie podzielać zdania doktryny, w tym prof. Zbigniewa Radwańskiego, to dla setek firm i urzędów, które na występy artystyczne zawarły umowę o dzieło, zaczną się prawdziwe kłopoty.

PISMO MINISTERSTWA KULTURY I DZIEDZICTWA NARODOWEGO Z 21 LUTEGO 2014 R. W SPRAWIE ZAWIERANIA UMÓW NA DZIEŁA LUB USŁUGI ARTYSTYCZNE

Nie jest możliwe jednoznaczne określenie, jaki charakter ma mieć umowa zawierana z wykonawcami, której treścią jest wykonywanie dzieła lub usług o charakterze artystycznym. Zakwalifikowanie umowy w znaczeniu cywilistycznym jako umowy o dzieło lub umowy o świadczenie usług (z mocy art. 750 kodeksu cywilnego do umów o świadczenie usług stosuje się odpowiednio przepisy o zleceniu) możliwe jest po analizie wszystkich jej aspektów. Wskazuje na to aktualne orzecznictwo sądów ograniczające się do uznania, że „w odróżnieniu od umowy o świadczenie usług (zlecenie), umowa o dzieło wymaga, by starania przyjmującego zamówienie doprowadziły do konkretnego, w przyszłości indywidualnie oznaczonego rezultatu. Umowa-zlecenie nie akcentuje tego rezultatu jako koniecznego do osiągnięcia, nie wynik zatem, lecz starania w celu osiągnięcia tego wyniku, są elementem wyróżniającym dla umowy-zlecenia, to jest przedmiotowo istotnym (wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi  z 19 lutego 2013 r., III AUa 907/12), ale również „istotą umowy o dzieło jest osiągnięcie określonego, zindywidualizowanego rezultatu, który może mieć postać materialną, jak i niematerialną" (wyrok SA we Wrocławiu z 25 stycznia 2012 r., III AUa 1573/11).

To prawa pokrewne

Niewątpliwie artystyczne wykonania to przedmiot praw pokrewnych do praw autorskich. Nie są utworem, ale w orzecznictwie SN są w praktyce zrównane z utworem.

Przesądza o tym wyrok SN z 27 sierpnia 2013 r. (II UK 26/13): „utworami są np. nieutrwalone w żaden sposób inscenizacje teatralne, recytacje, wykonania utworu muzycznego lub prowadzenie radiowej audycji słowno-muzycznej, co oznacza, że dzieło w postaci niematerialnej może ucieleśniać się tylko przez odpowiednie zachowanie wykonawcy".

O ile utwór będzie zmaterializowany, o tyle nie ma ryzyka – zawsze będzie to dzieło. Gdy zawrzemy umowę z autorem lub wykonawcą, gdzie brakuje „twardego rezultatu", istnieje niebezpieczeństwo, że ZUS zakwestionuje taki kontrakt.