W obecnym modelu działania internetu to użytkownicy, często nieświadomi zagrożenia naruszania prawa, dzielą się treścią, w tym filmami, serialami, muzyką. Dochodzi przy tym do swoistego zderzenia światów – tradycyjnie konstruowanej ochrony prawa autorskiego i współczesnego sposobu korzystania z treści w internecie.
Na tej nieświadomości internautów swój sukces opierają właściciele serwisów internetowych, przechowujących treści (host providerzy). Niejednokrotnie się wydaje, że nadużywają statusu osiągniętego ?w ramach kompromisu między uczestnikami rynku w prawie europejskim.
Obrazuje to przykład serwisu Kinomaniak.tv, który od wielu lat był oskarżany o naruszanie praw autorskich. Tydzień od sądowego zablokowania serwerów w 2013 roku, serwis wznowił działalność. ?W końcu, w styczniu 2014 roku serwis zamknięto, a jego właścicielom postawiono zarzuty m.in. uczynienia z nielegalnego rozpowszechniania utworów audiowizualnych stałego źródła dochodu. Po zamknięciu serwisu popularność zdobywa jednak serwis bliźniaczy...
Pojawiają się przy tym zarzuty, że tradycyjne środki ochrony praw własności intelektualnej (IP) okazują się w takich przypadkach mimo wszystko nieskuteczne. Właściciele praw IP szukają nowych skutecznych metod.
Serwis „piracki", ?czyli co?
Są to serwisy pozwalające umieszczać i ściągać treści, serwisy streamingowe, w tym portale przechwytujące sygnał telewizyjny, czy też serwisy jedynie linkujące do pirackich treści.
Swój sukces zawdzięczają korzystaniu z treści chronionych prawem IP bez potrzeby uiszczania wynagrodzenia autorom i producentom. Często wykorzystują niewiedzę użytkowników, że publiczne rozpowszechnianie treści, poza kręgiem bliższych znajomych, narusza prawo.
Warto przemyśleć modele biznesowe dystrybucji filmów, seriali i muzyki
Wyłączenie odpowiedzialności
Skoro to użytkownik rozpowszechniający treści jest głównym i bezpośrednim naruszycielem praw, powstaje pytanie o odpowiedzialność prawną właścicieli serwisów. Zwykle rozważa się ich potencjalną odpowiedzialność jako pomocników dostarczających narzędzia do naruszeń praw autorskich lub beneficjentów tych naruszeń (zyski z reklam, opłat).
Niemniej jednak polskie i europejskie prawo przewiduje wyłączenie odpowiedzialności host providera, gdy nie ma on generalnie wiedzy o bezprawnym charakterze materiału, a po uzyskaniu informacji o nim, usunie go. Host providerzy nie mają też generalnego obowiązku monitorowania naruszeń w serwisie. W konsekwencji właściciele serwisów rezygnują z monitoringu, aby „przypadkiem" nie uzyskać wiedzy o konkretnym naruszeniu i nie utracić wyłączenia odpowiedzialności.
Sankcjonuje to w praktyce działalność serwisów, które opierają swój model biznesowy na naruszeniach praw IP. Nie przekonuje brak wiedzy lub świadomości właścicieli serwisów o fakcie przechowywania nielegalnych treści.
Sądy państw europejskich w efekcie poszukują „salomonowych" rozwiązań. Sąd niemiecki w sprawie RapidShare vs. Atari (dot. gry „Alone in the Dark") nałożył obowiązek następczego monitorowania serwisu w przypadku zakomunikowania jego właścicielowi konkretnego naruszenia. Musi on wtedy podjąć wszelkie racjonalne działania, by zapobiec uploadowaniu pliku przez innych użytkowników.
Co z linkowaniem
Pozostaje sporne, czy umieszczenie na stronie linku do treści udostępnionej z naruszeniem prawa, jest jego rozpowszechnieniem.
W niedawnym wyroku Trybunał Sprawiedliwości UE (TSUE) w sprawie Svensson zezwolił na linkowanie do utworów ogólnodostępnych na innej stronie internetowej. Wskazał, że w takim przypadku nie następuje udostępnienie treści „nowej publiczności" (niemającej dostępu do pierwotnego pliku), a więc nie następuje „rozpowszechnienie" utworu.
Na orzeczenie nie mogą jednak powołać się bezpośrednio serwisy lub użytkownicy oskarżani o pirackie rozpowszechnianie filmów (linków) online. Trybunał po pierwsze nie wypowiedział się wprost ?w kwestii linkowania do treści umieszczonych w internecie bez zgody właścicieli praw. Po drugie, legalny dostęp do filmów online jest zazwyczaj limitowany. Nie można mówić wtedy o linkowaniu do treści ogólnodostępnych.
Przechwycenie sygnału
Na rynku działają też portale, które przechwytują sygnał telewizyjny i retransmitują go ?w internecie. TSUE w niedawnym wyroku w sprawie ITV ?vs. TV Catchup Ltd. stwierdził, że z uwagi na użycie specyficznych technicznych środków, różnych od pierwotnej transmisji, takie działanie jest odrębnym aktem transmisji i wymaga zgody właścicieli praw autorskich.
W Polsce kontrowersje budzi działalność serwisu Weeb.tv. W tym wypadku to użytkownicy retransmitują sygnał w serwisie. Można nadal rozważać odpowiedzialność jego właściciela jako np. pomocnika.
W USA Sąd Najwyższy ocenia właśnie udostępnianie online kanałów telewizyjnych na żywo i w systemie na żądanie przez serwis Aereo po korzystnych dla serwisu wyrokach sądów federalnych.
Pierwotni pośrednicy
Jakie działania można podejmować przeciwko serwisom oskarżonym o pirackie rozpowszechnianie treści?
Początkowo można podjąć działania wobec „pierwotnego" host providera (dostawcy serwerów, z których korzysta serwis). On również jest narażony na odpowiedzialność za przechowywane materiały. Dlatego może zablokować dostęp do serwisu lub przekazać informacje, które mogą być przydatne w ewentualnym procesie przeciwko jego właścicielowi.
Ponadto dyrektywa o prawie autorskim wymaga wprowadzenia możliwości wydania nakazu przeciwko pośrednikom, których usługi są wykorzystywane w celu naruszenia praw autorskich. Prawo belgijskie wyraźnie, a prawo angielskie na zasadach ogólnych, przewiduje możliwość wydania nakazu sądowego (np. dot. zablokowania nielegalnych treści) przeciw pośrednikowi, pomimo że nie jest odpowiedzialny za naruszenie. W Polsce wydaje się, że taka możliwość nie istnieje. Może to oznaczać, że państwo polskie nie transponowało w pełni dyrektywy, co rodzi jego odpowiedzialność odszkodowawczą.
Ściganie naruszeń
Ściganie „pirackich" serwisów bez wątpienia komplikuje aterytorialność internetu. Serwery lub właściciele serwisów często bowiem znajdują się w innym państwie.
Prawo polskie i europejskie daje jednak możliwości pozywania takich serwisów przed sądy polskie i w oparciu o prawo polskie.
W przypadku serwerów lub właścicieli zlokalizowanych ?w państwach „egzotycznych" skuteczność tych działań oczywiście rodzi obawy i wymaga indywidualnej oceny. Gdy serwery zlokalizowane są na terytorium UE, można się starać dość skutecznie o stwierdzenie wykonalności zapadłego orzeczenia.
W Polsce właściciele praw mogą korzystać z tzw. cywilnych oraz karnych środków ochrony. Mogą m.in. wnioskować o udzielenie informacji o naruszycielach, zabezpieczenie dowodów (serwerów) lub ich zablokowanie, jak również zawiadomić ?o przestępstwie.
Co jest najskuteczniejsze
W praktyce najskuteczniejszym środkiem może być właśnie wszczęcie postępowania karnego wobec osób stojących za działalnością serwisu, czego przykładem jest sprawa Kinomaniaka.tv. Organy ścigania dysponują najszerszą możliwością zbierania dowodów. Często budzi wątpliwości, czy na pewno to użytkownicy wrzucają treści do serwisu, czy nie stoi za tym sam serwis, uploadujący własną bazę filmów, i podszywający się pod swych użytkowników...
Sukces zależy od zaangażowania organów ścigania. Są przypadki sprawnego działania, jak i działania spotykającego się z zarzutem opieszałości ze strony właścicieli praw IP.
Istotne jest też zaangażowanie samego właściciela praw. Zebrane przez niego informacje oraz przedstawiona argumentacja mogą przekonać prokuratora i sąd do podzielenia oceny prawnej działalności serwisu.
W przeciwnym razie sądy mogą wykazać skłonność do zastosowania literalnej interpretacji prawa. Przykładem jest sprawa OdSiebie.com, ?w której ze względu na zapis ?w regulaminie, zakazujący umieszczania nielegalnych treści, oraz reagowanie przez serwis na naruszenia praw autorskich, nie przyjęto odpowiedzialności karnej właścicieli portalu. Sprawa serwisu Kinomaniak.tv może okazać się przełomem.
Działania przeciwko użytkownikom
Rozważa się skierowanie działań nie tylko przeciwko serwisom, ale też ich użytkownikom, uploadującym (wgrywającym) treści.
Trudniejsze jest przeciwdziałanie ściąganiu nielegalnych treści. Tak zwany dozwolony użytek prywatny pozwala na nieodpłatne korzystanie ?z utworu. W niedawnej opinii rzecznik generalny przy TSUE w sprawie ACI Adam stwierdził jednak, że dozwolony użytek nie dotyczy utworów pochodzących z nielegalnego źródła. Jeśli TSUE to zaakceptuje, to właściciele praw zyskają szersze możliwości walki ?z naruszeniami w sieci.
Alternatywne sposoby
Wobec wyrażanych wątpliwości co do skuteczności istniejących środków walki z piractwem w sieci proponuje się stosowanie nowych rozwiązań.
Projektowana nowelizacja prawa przewiduje sprecyzowane zasady i terminy, w których host provider musi usunąć treści, aby korzystać z wyłączenia odpowiedzialności (notice & takedown). Przyjęcie nowelizacji na obecną chwilę pozostaje jednak niepewne.
W praktyce niektóre serwisy dobrowolnie decydują się na instalację filtrów nielegalnych treści (YouTube, Dailymotion). Dochodzi do porozumienia między serwisami a branżą filmową i telewizyjną, która nie pozywa właścicieli serwisów, jeśli ci filtrują treści.
Następuje odcinanie serwisów od źródeł finansowania, m.in. od reklamodawców czy firm obsługujących płatności. Banki lub firmy obsługujące płatności, w tym operatorzy telefonii komórkowej, nie chcą być kojarzone z naruszeniami praw IP.
Marek ?Trojnarski, radca prawny ?w Zespole Prawa ?Własności Intelektualnej, Technologii i Telekomunikacji ?w kancelarii Dentons
W praktyce innym skutecznym rozwiązaniem jest oczywiście pełna legalna oferta treści online. Obecnie użytkownik nie może w łatwy sposób, bądź w ogóle, znaleźć w sieci legalnego materiału.
Warto rozważyć modele biznesowe dystrybucji. Obecnie od premiery w kinie do legalnego udostępnienia filmu w internecie mija ponad pół roku. Równoczesna premiera w kinie oraz internecie (nawet za cenę bliższą cenie biletu niż opłacie w serwisach VoD) zmniejszy atrakcyjność serwisów pirackich.
Należy wreszcie edukować użytkowników, które z ich działań ?w świecie online są legalne.
Z perspektywy stricte prawnej widać zaś, że prawo nie nadąża ?za technicznymi zmianami. Sukces w walce z naruszeniami praw IP ?w sieci zależy m.in. od nowatorskiego podejścia sądów. Konieczna jest interpretacja prawa chroniąca serwisy internetowe działające ?w dobrej wierze, a piętnująca serwisy u podstaw nastawione na czerpanie zysków z naruszeń praw autorskich.