Sąd Najwyższy bardzo korzystnie dla menedżera ocenił jego umowę na zarządzanie spółką. Choć strony zawarły jeszcze w 2002 r. kontrakt cywilnoprawny, po latach, w momencie odwołania prezesa ze stanowiska, okazało się, że został potraktowany przez sądy pracy jak umowa o pracę. Skutek był taki, że zwolniony prezes wywalczył ponad 90 tys. zł odszkodowania za bezprawne rozwiązanie umowy.

Okazało się bowiem, że jego kontrakt przewidywał wynagrodzenie za nadgodziny i prawo do diet w razie podróży służbowych. Jak się później okazało, istotne dla sprawy było też wpisanie do kontraktu obowiązku podporządkowania się przez prezesa decyzjom wspólników spółki.

Członkowie władz spółki powinni być zatrudniani na kontraktach bez prawa do ochrony

Choć w czasie procesu pełnomocnik spółki tłumaczył przed sądem pracy, że wspólnicy nigdy nie skorzystali z tego uprawnienia, zdaniem SN nie było to potrzebne do uznania, że prezes był im podporządkowany. Wystarczy bowiem samo uprawnienie wspólników do wydawania mu poleceń.

Konieczne elementy

Sąd Najwyższy potwierdził, za sądami powszechnymi, które wcześniej rozpatrywały sprawę, że warunki zatrudnienia prezesa pokrywały się z przesłankami stosunku pracy określonymi w art. 22 § 1 kodeksu pracy. W myśl tego przepisu na etacie pracuje każdy, kto zobowiązuje się do wykonywania pracy określonego rodzaju na rzecz pracodawcy i pod jego kierownictwem oraz w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę, a pracodawca – do zatrudniania pracownika za wynagrodzeniem. W myśl art. 22 § 11 k.p. zatrudnienie w takich warunkach jest traktowane jako stosunek pracy, bez względu na nazwę zawartej przez strony umowy (sygnatura akt: I PK 88/13).

– Pomiędzy kodeksem pracy a kodeksem spółek handlowych jest poważna luka – komentuje mec. Waldemar Gujski, z kancelarii Gujski Zdebiak. W przypadku zatrudnienia na etacie kodeks pracy wymaga bowiem podporządkowania. Choć zgodnie z kodeksem spółek handlowych nadzór nad działalnością zarządu sprawuje rada nadzorcza, to nie ma ona prawa wydawać wiążących poleceń. Nie można więc mówić o podległości członków zarządu.

Dlatego jego zdaniem osoby zarządzające spółkami powinny być zatrudnianie wyłącznie na kontraktach cywilnoprawnych. Ta zasada powinna zresztą dotyczyć osób kierujących podmiotami działającymi w   kulturze czy służbie zdrowia. Osoba zarządzająca takim podmiotem powinna bowiem ponosić pełną odpowiedzialność za swoje decyzje i być wolna od zewnętrznych nacisków.

Absurdalne sytuacje

Podobnego zdania są przedstawiciele biznesu.

– Uważam, że członkowie zarządów spółek nie powinni pracować na etatach, lecz jedynie na kontraktach cywilnoprawnych – dodaje Monika Gładoch, ekspert Pracodawców RP. –  Skoro potrafią oni wynegocjować sobie kontrakty, to nie potrzebują ochrony wynikającej z prawa pracy, dlatego trzeba ograniczyć, tak jak w Niemczech, stosowanie tych przepisów do osób na najwyższych stanowiskach. Inaczej będzie dochodzić do absurdalnych sytuacji, tak jak obecnie, gdy prezes spółki wstępuje do działającego w niej związku zawodowego, a bywa nawet, że nim kieruje. Wówczas nie można się praktycznie rozstać z takim prezesem, ponieważ do jego zwolnienia potrzebna jest zgoda związku zawodowego.