Do przejęcia cudzej własności może dojść w dwojaki sposób: nielegalnie (tym przypadkiem jednak się nie zajmujemy) oraz w zgodzie z przepisami prawa, ?a konkretnie kodeksu cywilnego.

Gdy w firmie dochodzi do przekształceń lub zmian własnościowych, zdarza się, że ktoś czegoś zapomni albo wręcz nie przykłada wagi do drobnych rzeczy (np. drukarki czy innego sprzętu biurowego). W takim przypadku można myśleć o zasiedzeniu sprzętu. Nie jest to jednak łatwe. Konieczne jest bowiem spełnienie konkretnych warunków, czyli wystąpienie nieprzerwanego posiadania samoistnego trzyletniego okresu i dobrej wiary posiadacza, czyli subiektywnego przekonania o nabyciu rzeczy zgodnie z prawem.

Dodatkowo musi być to poparte występującymi przy tym okolicznościami – przekonanie posiadacza jest błędne, ale usprawiedliwione. Dobra wiara musi istnieć nie tylko w momencie wejścia w posiadanie rzeczy, ale też przez cały okres tego posiadania. Jeśli zatem ?w ciągu wspomnianego 3-letniego terminu firma dowie się, że nie jest właścicielem, trudno mówić o dobrej wierze i o możliwości zasiedzenia sprzętu. Podobnie, gdy samowolnie zawładnie rzeczą. W tym przypadku też brak dobrej wiary.

Oficjalnym potwierdzeniem zasiedzenia jest postanowienie sądowe. Wniosek do sądu może złożyć każdy zainteresowany. Gdy we wniosku firma nie wskaże żadnych innych osób, orzeczenie zapada dopiero po publikacji w mediach specjalnego sądowego ogłoszenia i odczekaniu trzech miesięcy.

Oczywiście nie warto iść do sądu po uznanie własności każdej, nawet najdrobniejszej rzeczy, a tylko rzeczywiście czegoś cennego, mającego duże znaczenie dla firmy.

Inny przypadek, gdy w grę może wchodzić nabycie własności cudzego sprzętu, to sytuacja, gdy przedsiębiorca kupi np. komputer od osoby nieuprawnionej do rozporządzania nim. Uzyskuje on własność z chwilą objęcia komputera w posiadanie. Ale jeśli działa w złej wierze, do nabycia własności nie dojdzie. Konieczna jest więc dobra wiara, czyli istnienie po stronie nabywcy przekonania, że zbywca jest uprawniony do rozporządzania rzeczą. Trudno będzie o niej jednak mówić, jeśli np.  przedsiębiorca zdecyduje się kupić sprzęt do biura czy nawet samochód i nie sprawdzi, czy sprzedawca jest rzeczywiście właścicielem. W przypadku samochodu sprawa jest prosta, wszystkie dane są ?w dokumentach – dowodzie rejestracyjnym i karcie pojazdu. Gorzej w przypadku innych rzeczy. Niepokój powinny budzić zwłaszcza transakcje, gdy cena jest wyjątkowo niska, a do tego sprzedawcy zależy jeszcze na czasie. Warto też pamiętać, że część sprzętu wykorzystywanego w firmie może być przedmiotem zastawu rejestrowego. Wtedy lepiej sprawdzić w rejestrze, czy dana rzecz nie jest do niego wpisana. Jak to zrobić, można sprawdzić na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości. To dlatego, że od dnia wpisu nikt nie może się zasłaniać nieznajomością danych tam wpisanych, chyba że mimo zachowania należytej staranności nie mógł o nich wiedzieć.

W grę wchodzić mogą też przypadki, gdy właściciel traci jakąś rzecz wbrew swej woli, czyli zostaje mu ona skradziona i złodziej sprzedaje ją naszej firmie. Co wtedy? Kodeks cywilny mówi, że nabywca takiej rzeczy uzyskuje jej własność dopiero z upływem trzyletniego terminu, którego bieg rozpoczyna się ?w chwili utraty rzeczy przez właściciela.

Upływ trzyletniego terminu nie jest jedynym warunkiem, jaki należy spełnić. Nabywca musi być przez ten cały okres (w tym też w momencie upływu trzech lat) w dobrej wierze, czyli być w usprawiedliwiony sposób przekonany, że zbywający mu rzecz był uprawniony do rozporządzania nią.

Gdyby w ciągu trzyletniego okresu od zgubienia rzeczy jej właściciel zgłosił swoje roszczenia do obecnego posiadacza i zażądał jej wydania, wiadomość taka oznacza utratę dobrej wiary. Uniemożliwia więc nabycie własności.