Prawa zamówień publicznych nie da się już poprawić, trzeba je napisać od nowa – alarmuje coraz więcej ekspertów. Ustawę ma ocenić Komitet stały Rady Ministrów. Poseł PO Adam Szejnfeld uważa, że ocena ta może stać się podstawą rozpoczęcia prac nad zupełnie nową ustawą. Jaka miałaby być?
Swoboda a procedury
– Powinna być lżejsza, mniej kazuistyczna, a przede wszystkim otwierać zamówienia na rozstrzyganie ich racjonalnym bilansem jakości i ceny, a nie tylko wartości ofert – mówi Szejnfeld. – Powinniśmy też w zwiększyć swobodę stron, zwłaszcza na etapie po rozstrzygnięciu przetargu. Oczywiście w granicach dyrektyw unijnych, którymi jesteśmy związani. Ważne jest utrzymanie symetrii praw i obowiązków stron umowy – dodaje poseł. Jego zdaniem punktem ciężkości zamówień powinna być jak największa transparentność.
– Zamówienia powinny być w równym stopniu dostępne wszystkim zainteresowanym, a wiedza opinii publicznej o zasadach i procesie ich rozstrzygania byłaby skutecznym uzupełnieniem kontroli i nadzoru administracyjnego. Gdy wszystko określa się w najdrobniejszych detalach, to i tak z biegiem czasu ludzie się uczą, jak te szczególiki omijać, albo wykorzystywać na swoją rzecz – podkreśla poseł Szejnfeld.
Także Elżbieta Gnatowska, była wiceprzewodnicząca Rady Zamówień Publicznych, uważa, że zbytnia kazuistyka obowiązujących jeszcze uregulowań nie służy dobrze rynkowi.
– Dziś niestety główny cel zamówień publicznych, czyli jak najbardziej racjonalne ekonomicznie zakupy, schodzi na drugi plan. Najważniejsze staje się często właściwe stosowanie procedur. Powinny być one metodą pozwalającą na podjęcie racjonalnej decyzji, a nie celem samym w sobie – dodaje Gnatowska. Także ona uważa, że nowa ustawa powinna być mniej kazuistyczna.
– Pozwoliłabym na pewną swobodę w działaniu i zamawiającym, i wykonawcom – podkreśla Gnatowska.
Tomasz Zalewski, radca prawny z kancelarii Wierzbowski Eversheds, mówi o źródłach przeregulowania.
– Od lat mamy kolejne nowelizacje ustawy. Wprowadza się przepisy, które mają pełnić funkcje bajpasów na problemy, które często powstały z powodu wcześniejszej pilnej nowelizacji, mającej rozwiązać inny problem. Efekt jest taki, że dzisiaj tej ustawy nie da się nawet naprawić, trzeba ją napisać od nowa – mówi mec. Zalewski. Jego zdaniem nie byłoby źle, gdyby przybrała ona formę kodeksu ze względu na rozmiar regulacji i jej znaczenie.
– Można sobie wyobrazić, że pzp w formie kodeksu będzie zawierał zbiór podstawowych regulacji, a Urząd Zamówień Publicznych mógłby publikować wytyczne dla zamawiających ,jak, zgodnie z najlepszymi praktykami organizować różnego rodzaju zamówienia – dodaje mec. Zalewski.
Brak pewności
Co na to sami zamawiający? Zbigniew Kosarzewski, dyrektor Miejskiego Biura Przetargów w Świdnicy, mówi, że brakuje mu od lat chociażby wzorów specyfikacji istotnych warunków zamówienia, które były publikowane w przeszłości. Podkreśla, że zwiększenie swobody zamawiających będzie musiało oznaczać większą odpowiedzialność.
– Problemem obecnej ustawy są niejasne przepisy. Różnorodność interpretacji powoduje, że zamawiający nie mają pewności, jak te przepisy stosować, jak je zinterpretują organy kontrolne. Ustawodawca powinien starać się tego uniknąć w nowej regulacji – ocenia dyrektor Kosarzewski. On także uważa, że pzp powinno przyjąć formę kodeksu.
Ustawa powstała dziesięć lat temu. Jej współautor, były prezes UZP Tomasz Czajkowski, także uważa, że trzeba ją napisać od nowa.
– Dzisiaj w niewielkim stopniu przypomina ona regulację sprzed dziesięciu lat. Przez liczne nowelizacje została zachwiana równowaga między zamawiającymi a wykonawcami. Możliwość odwołania od wyniku przetargu często jest iluzoryczna. Ta równowaga między zamawiającymi a wykonawcami powinna zostać przywrócona – ocenia Czajkowski.
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki
40 nowelizacji przez dziesięć lat
Od 2004 r. ustawa – Prawo zamówień publicznych była wielokrotnie nowelizowana. W tym roku ustawodawca zmienił m.in. przepisy dotyczące podwykonawców (tak by mieli większe gwarancje zapłaty wynagrodzenia), trwa legislacyjna praca nad specjalnymi zasadami zamówień w nauce i kulturze. Część zmian wynika z konieczności dostosowania naszych przepisów do dyrektyw unijnych. Niektóre przepisy się po prostu nie sprawdzają i po kilku latach trzeba je zmienić. Tak jest chociażby z normą, która miała zapobiegać zmowom przetargowym. Chodzi o artykuł, który pozwala na zatrzymanie wadium wykonawcom, którzy nie uzupełnią mimo wezwania braków w dokumentacji. Uderza to także w tych, którzy nie mają szans na wygranie przetargu ze względu na niską pozycję w klasyfikacji. Dzisiaj coraz głośniej mówi się, że ten przepis trzeba zmienić.