Podstawowe obowiązki pracownika to dbałość o dobro zakładu pracy, a jednocześnie przestrzeganie zasad współżycia społecznego (art. 100 k.p.). Podwładny jest więc uprawniony do krytyki działań szefa lub innych pracowników. Potwierdził to Sąd Najwyższy w wyroku z 7 września 2000 r. (I PKN 11/00). Wskazał, że zatrudniony może otwarcie, krytycznie i we właściwej formie wypowiadać się w sprawach dotyczących organizacji pracy.

Niezwykle ważne jest to, aby taka wypowiedź była rzeczowa i rzetelna, a zarzuty prawdziwe. Ponadto używanymi zwrotami etatowiec nie może naruszać godności krytykowanej osoby – wykluczone jest stosowanie wyrazów powszechnie uznawanych za wulgarne. Niedopuszczalne jest też zarzucanie popełnienia przestępstwa, nawet gdyby okoliczności sprawy wskazywały na znaczne prawdopodobieństwo takiego zachowania. Pracownik, który narusza te zasady, naraża się na poważne konsekwencje. Wiążą się one nie tylko ze stosunkiem pracy.

Warto przede wszystkim przypomnieć, że zniesławienie i znieważenie to przestępstwa określone w kodeksie karnym. Zniesławienie polega na pomawianiu innej osoby, grupy osób, instytucji, osoby prawnej lub jednostki organizacyjnej niemającej osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności (art. 212 § 1 kodeksu karnego).

Na progu przestępstwa

Za takie zachowanie grozi kara grzywny albo ograniczenia wolności, a jeśli zniesławienia dokonano za pomocą środków masowego komunikowania – pozbawienie wolności do roku (art. 212 § 2 k.k.). Nie ma przestępstwa określonego w art. 212 § 1 k.k., jeżeli zarzut uczyniony niepublicznie jest prawdziwy. Można uwolnić się od odpowiedzialności co do uwag podanych poprzez środki masowego przekazu, gdy zarzut okaże się prawdziwy, a dodatkowo dotyczy postępowania osoby pełniącej funkcję publiczną lub służy obronie społecznie uzasadnionego interesu.

Z kolei zniewaga to ubliżenie komuś słowem lub czynem. Zgodnie z art. 216 k.k. ten, kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga dotarła do tej osoby, podlega grzywnie albo ograniczeniu wolności. Jeśli do znieważenia dochodzi za pomocą środków masowego komunikowania, w grę wchodzi też pozbawienie wolności do roku.

Kasa do zapłacenia

Pracownik, który krytykuje działania pracodawcy, musi więc uważać, aby forma jego wypowiedzi nie podpadała pod to, czego zabrania kodeks karny. Ściganie obu przestępstw odbywa się z oskarżenia prywatnego.

Niewykluczone, że osoba dotknięta słowami podwładnego będzie chciała doprowadzić do wydania wyroku skazującego. Może też szukać sprawiedliwości na drodze postępowania cywilnego.

Dobra osobiste człowieka, w szczególności cześć, nazwisko czy wizerunek, pozostają pod ochroną prawa cywilnego niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach. Na podstawie art. 24 k.c. ten, czyje dobro osobiste zostaje zagrożone cudzym działaniem, może żądać jego zaniechania, chyba że nie jest ono bezprawne. W razie dokonanego naruszenia może on także żądać, aby osoba, która dopuściła się naruszenia, dopełniła czynności potrzebnych do usunięcia jego skutków, w szczególności aby złożyła oświadczenie odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie. Na zasadach przewidzianych w kodeksie cywilnym ma prawo także domagać się zadośćuczynienia pieniężnego lub zapłaty odpowiedniej sumy na wskazany cel społeczny. Jeżeli wskutek naruszenia dobra osobistego wyrządzono szkodę majątkową, poszkodowanemu wolno dochodzić jej naprawienia na zasadach ogólnych.

Bez posady

Zazwyczaj podwładnego, który przekracza granice dozwolonej krytyki pracodawcy, czeka też rozwiązanie umowy o pracę, niekiedy nawet w trybie dyscyplinarnym. Stanie się tak, gdy pracownik znieważy członka organu pracodawcy i postawi mu bezpodstawny zarzut popełnienia przestępstwa (wyrok SN z 7 marca 1997 r., I PKN 28/97), wywiesi na tablicy ogłoszeń teksty obraźliwe wobec organów pracodawcy (wyrok SN z 1 października 1997 r., I PKN 237/97) oraz lekceważąco i arogancko wypowie się w stosunku do pełnomocnika pracodawcy, kwestionuje jego kompetencje i bezpodstawnie zarzuci mu popełnienie nadużyć w pobieraniu zaliczek i wywożenie pieniędzy za granicę z pominięciem systemu bankowego (wyrok SN z 11 czerwca 1997 r., I PKN 202/97).

Warto podkreślić, że przekroczenie granic dozwolonej krytyki polegające na upublicznieniu zarzutów, które częściowo nie potwierdziły się, może co prawda stanowić przyczynę wymówienia pracownikowi angażu z powodu utraty do niego zaufania i niemożliwości dalszej współpracy, ale nie musi być równoznaczne z ciężkim naruszeniem przez niego podstawowych obowiązków pracowniczych, jeśli nie można pracownikowi przypisać znacznego nasilenia złej woli i świadomego działania w sposób zagrażający interesom pracodawcy. Tak SN uznał w wyroku z 16 listopada 2006 r. (II PK 76/06).

Autor jest adwokatem

Lepszy donos niż oszczerstwo

Pracownik ma prawo wypowiedzi dotyczących swoich przełożonych czy samego pracodawcy. Ważne, aby krytyka miała odpowiednią formę – dzięki temu etatowiec ma szansę uniknąć większości konsekwencji. Zamiast więc nazywać osobę X  „złodziejem", lepiej zawiadomić pracodawcę o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu firmy, w danym obszarze, nawet bez wskazywania personaliów.