Spowolnienie gospodarcze niesie falę upadłości firm. Gdy próbują układać się ze swoimi wierzycielami, dostają jednak cios w plecy: muszą dopłacić VAT albo CIT. Bo gdy nie płacą swoich zobowiązań – mają skorygować odpowiednie deklaracje podatków.

Przyczyną jest kolizja prawa upadłościowego z podatkowym. Gdy firma ogłosi upadłość z możliwością zawarcia układu, to nie może spełniać swoich zobowiązań objętych układem. Inaczej mówiąc: nie może płacić za faktury od kontrahentów. Taki stan trwa do dnia uprawomocnienia się postanowienia o zatwierdzeniu układu. W praktyce – rok do półtora roku.

Reguła bez wyjątków

To dość długi czas, w którym może dojść do upływu terminów na obowiązkową korektę VAT i CIT z tytułu niezapłaconych należności. Dla VAT jest to 150 dni od dnia upływu terminu płatności faktur. Dla CIT korekty kosztów trzeba dokonać z upływem 90 dni od daty zaliczenia niezapłaconej kwoty do kosztów uzyskania przychodów.

Taki obowiązek wynika z przepisów antyzatorowych w ustawach o tych podatkach (konkretnie: art. 89b ustawy o VAT i art. 15b ustawy o CIT). Nie przewidziano w nich wyjątków dla firm-bankrutów.

Upadające firmy znajdują się zatem w patowej sytuacji. Mają dwa wyjścia. Pierwsze to złamać prawo upadłościowe, zapłacić kontrahentom i nie zmieniać rozliczeń podatkowych. Drugie: nie płacić wierzycielom, skorygować deklaracje podatkowe i dopłacić podatki. Jak zauważa Piotr Zimmerman, radca prawny w kancelarii Zimmerman i Wspólnicy, w praktyce urzędy skarbowe nie tylko domagają się zapłaty podatku, ale też twierdzą, że korektą powinien zajmować się zarządca lub nadzorca sądowy prowadzący sprawy upadłego przedsiębiorstwa.

– A przecież powinien on działać na rzecz ratowania przedsiębiorstwa, a nie pogarszania jego sytuacji wskutek dodatkowego płacenia podatku – zauważa Zimmerman.

Zwraca on uwagę na dodatkowe praktyczne komplikacje.

– Fiskus często uzurpuje sobie prawo pierwszeństwa przed innymi wierzycielami. W takiej sytuacji przy realizacji układu pobierałby podatek dwa razy: od upadłego z tytułu korekty, a także od jego kontrahenta: CIT z tytułu dochodu i VAT od obrotu – mówi ekspert.

Upadły, ale czynny

Tak jednoznaczne przepisy nie pozwalają organom skarbowym na korzystne   dla podatników interpretacje. Bezwzględną konieczność korekty deklaracji VAT w takich sytuacjach stwierdziła np. Izba Skarbowa w Bydgoszczy w interpretacji z 28 maja 2013 r. (ITPP1/443-217/13/DM). „Fakt postawienia w stan upadłości czynnego podatnika VAT nie powoduje, że traci on automatycznie status czynnego podatnika" – uzasadnia swoje stanowisko bydgoska Izba.

Jak nieoficjalnie dowiaduje się „Rzeczpospolita", problem już dostrzegł zespół prowadzący w Ministerstwie Sprawiedliwości prace nad reformą prawa upadłościowego. Prawdopodobnie ogólne założenia zmian zostaną ogłoszone jeszcze przed końcem 2013 r.

Opinia:

Maciej Hadas, doradca podatkowy w firmie Grant Thornton

Trudno się dziwić władzom skarbowym, że nie dopuszczają wyjątków od konieczności korekty VAT i podatków dochodowych dla firm będących w upadłości. Na takie wyjątki nie pozwalają przepisy podatkowe i ich brzmienie jest dość jasne. Wprawdzie stworzono je w uzasadnionym celu przeciwdziałania zatorom płatniczym w gospodarce, ale najwyraźniej nie wzięto pod uwagę szerszego praktycznego kontekstu. W realiach kryzysu problem upadłości dotyczy przecież wielu przedsiębiorstw. Dlatego byłoby pożądane wszczęcie prac legislacyjnych, które wyeliminowałyby tę kolizję prawa upadłościowego i podatkowego. Dziś bowiem jedna ustawa zakazuje zapłaty wierzycielom, a inne przewidują negatywne podatkowo skutki sytuacji, gdy zapłata nie zostanie dokonana.