- Pracownik nagle wziął trzy dni urlopu na żądanie. Następnego dnia okazało się, że w firmie popsuła się maszyna, za której naprawę on odpowiada. Kiedy go wezwaliśmy do pracy, odmówił powrotu, tłumacząc to wyjazdem na pogrzeb wujka (brat matki) do odległej miejscowości. Czy w takiej sytuacji możemy rozstać się z nim dyscyplinarnie? – pyta czytelnik
.
Nie. Jeśli potwierdzą się okoliczności, na które powołuje się pracownik, to pracodawcy trudno będzie uzasadnić tak drastyczny sposób rozstania. Gdyby w takiej sytuacji szef go zwolnił, to z pewnością naruszyłby zasady współżycia społecznego. A to byłaby podstawa, aby podwładny przed sądem domagał się przywrócenia na etat lub wypłaty odszkodowania (art. 45 § 1 k.p.).
Przypominamy, że urlop wypoczynkowy to uprawnienie pracownika, ale o terminie jego wykorzystania ostatecznie decyduje szef. Wyjątek dotyczy jedynie urlopu na żądanie, o którym dowolnie może zdecydować sam zatrudniony (art. 1672 k.p.). To cztery dni w roku kalendarzowym, których wykorzystanie ma prawo zgłosić dowolnie, ale i tu jest potrzebna zgoda pracodawcy.
To nie obowiązek
Najpóźniej jednak z taką prośbą pracownik musi się opowiedzieć w dniu kalendarzowym, w którym urlop ma się rozpocząć, ale przed godziną, w której powinien wystartować z pracą zgodnie z obowiązującym go rozkładem (por. wyroki Sądu Najwyższego z: 15 listopada 2006 r., I PK 128/06, i 7 lutego 2008 r., II PK 162/07). Chodzi o to, aby uprzedzić pracodawcę o nagłej nieobecności i żeby ten miał szansę zapewnić zastępstwo.
Podwładny musi jednak liczyć się z tym, że nie zawsze dostanie zgodę szefa na nagłe wolne, a bez niej nie może rozpocząć urlopu. Jeśli mimo to poszedłby na wolne, może to być uznane za nieusprawiedliwioną nieobecność w pracy stanowiącą ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków służbowych (wyrok SN z 16 września 2008 r., II PK 26/08).
Szef może więc nie przystać na prośbę pracownika. Potwierdził to SN w wyroku z 28 października 2009 r. (II PK 123/09). Stwierdził, że „obowiązek udzielenia urlopu na żądanie nie jest bezwzględny, a pracodawca może odmówić żądaniu pracownika ze względu na szczególne okoliczności, które powodują, że jego zasługujący na ochronę wyjątkowy interes wymaga obecności pracownika w pracy".
Ważne argumenty
Ponieważ z ważnych przyczyn szef może nie dać dni na żądanie, to tym bardziej, gdy pojawią się nieprzewidziane okoliczności, ma prawo z nich odwołać. Tak zgodnie uważają eksperci i Główny Inspektorat Pracy. Wszyscy jednak podkreślają, że tu powody muszą być szczególnie ważne, a w każdym razie bardziej istotne niż przy wezwaniu ze zwykłego urlopu. Z pewnością więc awaria maszyny będzie taką przyczyną, zwłaszcza wtedy, gdy nie ma innego pracownika, który umiałby ją naprawić. Jeśli jednak firma ma do dyspozycji innego serwisanta, to ten argument pracodawcy upada.
W obronie posady
Urlop na żądanie z reguły wykorzystuje się w nagłych sytuacjach – niekoniecznie musi być poświęcony na wypoczynek. To niekiedy zapas wolnych dni pozwalający dojechać na czas z wakacji wskutek opóźnienia samolotu czy korków na trasie. Częściej jednak przydaje się, gdy w mieszkaniu pęknie rura czy –tak jak u pracownika czytelnika – umiera ktoś z rodziny, a nie jest to najbliższy krewny.
Tylko w takiej sytuacji etatowiec mógłby na mocy rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej z 15 maja 1996 r. w sprawie sposobu usprawiedliwiania nieobecności w pracy oraz udzielania pracownikom zwolnień od pracy (DzU nr 60, poz. 281) uzyskać zwolnienie od pracy na jeden dzień.
Dotyczy to jednak śmierci i pogrzebu siostry pracownika, jego brata, teściowej, teścia, babki, dziadka, a także innej osoby pozostającej na jego utrzymaniu lub pod bezpośrednią opieką. Zapewne wujek (brat matki) nie należał do tej ostatniej kategorii krewnych i dlatego pracownik na jego pochówek mógł wziąć tylko urlop. Jeśli więc nie był w stanie dojechać do firmy na wezwanie szefa, ten nie może wyciągać z tego zbyt pochopnych wniosków wobec etatowca.
Jak zatem powinien postąpić? Przede wszystkim do zepsutej maszyny wezwać zewnętrznego sewisanta i czekać na powrót pracownika z wolnego. Potem może spróbować namówić go, aby wykazał swoje racje. Może próbować, co nie znaczy, że ma prawo się ich domagać. Przepisy tego nie określają. Zapewne jednak podwładnemu w imię ochrony etatu będzie zależało na wykazaniu rzetelności swojego usprawiedliwienia i przedstawi np. kserokopie dokumentów związanych ze śmiercią wujka (może to być akt zgonu czy inny papier potwierdzający datę pochówku).