Na pytanie, co w ubezpieczeniu maszyn i urządzeń jest rzeczą najważniejszą, dyr. Tomasz Szejnoch z firmy Gothaer TU SA odpowiada:

– Najważniejsze jest wybranie właściwego systemu ustalenia wartości maszyn oraz odpowiadającej jej sumy ubezpieczenia. Firmy często ulegają pokusie „pójścia na łatwiznę" i deklarują wartości księgowe brutto, które zwykle nie odpowiadają niczemu, a z pewnością dalekie są od kosztu odtworzenia. Odradzam ten sposób ustalenia sumy ubezpieczenia, bo przy szkodzie (zwłaszcza całkowitej) można się negatywnie zdziwić, tym gorzej, im więcej czasu minęło od wyprodukowania maszyny. O ile wydruk księgowy jest prosty i szybki, to likwidacja szkody i wypłata nie napawa optymizmem.

Jaka wartość

To na  przedsiębiorcę ubezpieczyciele najchętniej przerzucają obowiązek podania wartości ubezpieczanego mienia i jego deklarację wpisują do umowy. W przypadku maszyn podanie ich wartości jest proste, o ile jest nowa,  czyli właśnie dostarczona i uruchomiona przez producenta. Z upływem czasu ustalenie jej wartości staje się problematyczne. Optymalnym rozwiązaniem jest przyjęcie wartości „odtworzeniowej – nowej". System ten opiera się na założeniu, że odszkodowanie ma pozwolić na całkowite otworzenie ubezpieczonej maszyny poprzez wymianę zniszczonych części na nowe lub nawet zakup takiej samej (o tych samych parametrach) również nowej, według najaktualniejszych cen. Przyjęcie wartości „odtworzeniowej – nowej" jest rozwiązaniem optymalnym proponowanym przez większość ubezpieczycieli wobec maszyn maksymalnie 10-letnich.  Po tym okresie, jak również wobec maszyn zamawianych na specjalne potrzeby ubezpieczającego najpewniejsza  jest wycena maszyny przez biegłego rzeczoznawcę. Systemy uproszczone, jak np. przyjęcie wartość księgowej brutto (tj. według ceny zakupu, bez obniżki wartości z tytułu amortyzacji), choć proste, działają, gdy rynek nie notuje zmian.

Ubezpieczenie według wartości księgowej netto (po uwzględnieniu amortyzacji) zupełnie nie przystaje do rzeczywistości. Przedsiębiorca  musi pamiętać, że rachunkowość podatkowa ma inne cele niż umowa ubezpieczenia. Ta pierwsza ma ograniczyć maksymalnie obciążenia podatkowe, druga zaś doprowadzić do odtworzenia utraconego mienia. Sprzeczność ta bywa przyczyną rozczarowań i sporów.

Podział ciężaru szkody

Zakup nowej maszyny czy nawet tylko części do niej to nie wszystkie koszty. Konieczne jest też zapłacenie kosztów transportu (zwykle dodatkowo ubezpiecza się najszybszy transport lotniczy) i montażu.  W tym zakresie przedsiębiorca  musi się liczyć z ograniczeniami w postaci podlimitu kosztów oraz ze sporymi udziałami własnymi. Celem tych ostatnich (nazywanych również franszyzami) jest skłonienie przedsiębiorcy do oszczędnego wydawania pieniędzy ubezpieczyciela. Dotyczy to nie tylko dodatkowych kosztów. Stosowanie franszyz redukcyjnych, tj. określonej kwoty lub procentu, które ubezpieczyciel potrąci z odszkodowania, jest jednym z ważniejszych parametrów wpływających również na składkę.

Przedsiębiorca powinien też zwracać uwagę na możliwość częstego występowania szkód drobnych. Potrącenie z każdej z nich franszyzy kwotowej może pozbawić ubezpieczenie sensu ekonomicznego. Franszyza procentowa zaś może przedsiębiorcę za to bardzo dotkliwie uderzyć w przypadku szkody całkowitej.

Przykład

Zawierając ubezpieczenie ekstrudera (wtryskarki) do tworzyw sztucznych uzgodniono franszyzę redukcyjną „w wysokości 10 proc., nie mniej jednak niż 2 tys. zł. Uszkodzeniu uległ moduł sterowania, koszt wymiany wyliczono na 80 tys. zł, koszty transportu lotniczego na około 10 tys. złotych. Dokonano potrąceń w wysokości 8 tys. zł z kwoty głównej (10 proc.) oraz 2,5 tys. zł z kosztów frachtu (franszyza 25 proc.). Razem wypłacono 79,5 tys zł.

Zawarcie ubezpieczenia powinno nastąpić po przeanalizowaniu takich elementów jak: suma (i system) ubezpieczenia, udział własny, podlimity kosztów dodatkowych (np. praca w godzinach nadliczbowych), które powinny być ściśle dostosowane do specyfiki funkcjonowania posiadanych maszyn i urządzeń w zakładzie.

Dla ubezpieczyciela ważne są też dane historyczne. Z nich bowiem wynika, czy określone zdarzenia charakteryzują się regularnością występowania, czy też są poddane jedynie czystemu przypadkowi. Dlatego też wniosek ubezpieczyciela jest zwykle dość obszerny i szczegółowy. Najwięcej miejsca zajmują w nim informacje na temat tego, w jaki sposób urządzenie jest użytkowane. Często ubezpieczonych jest więcej urządzeń (np. linia technologiczna, park maszynowy), wtedy skomplikowanie wniosku zaczyna rosnąć. Konieczne są szczegółowe opisy (numery znamionowe i inne cechy identyfikacyjne) poszczególnych maszyn i urządzeń.

Doświadczenie i wyobraźnia powinny pomóc w odpowiedzi na pytanie, czy od samej maszyny nie jest ważniejsze zabezpieczenie ciągłości produkcji bądź czy istnieją takie rodzaje awarii, które mogą spowodować ogromne szkody następcze, np. wybuch, zapalenie, dostanie się szkodliwych substancji do środowiska. Jeżeli  przedsiębiorca ma do czynienia z takim przypadkiem, konieczne jest zawarcie dodatkowych ubezpieczeń: odpowiedzialności cywilnej czy w końcu ubezpieczenia utraty zysku przedsiębiorstwa (BI Bussines Interruption, MLoP Machinery Loss of Profit). Zadaniem tego ostatniego jest wyrównanie kosztów na utrzymanie produkcji, rynków zbytu czy dotrzymanie zobowiązań umownych wobec kontrahentów.

Pora na negocjacje

Omawiane ubezpieczenie nie jest tanie i składka może być liczona nawet w procentach sumy gwarancyjnej.  Przedsiębiorcę może jednak pocieszyć to, że i konkurencja wśród ubezpieczycieli jest bardzo duża.  Po dobraniu ubezpieczenia odpowiedniego do potrzeb musi on negocjować z ubezpieczycielami.

Nie ma cen stałych, nie ma składki minimalnej, a stara kupiecka zasada mówi: „zapłacisz dokładnie tyle, ile wynegocjujesz".