Małgorzata Cieloch: Po pierwsze przedsiębiorca sam wydłuża sobie okres niepewności. Jeżeli umowa sprzedaży miała prawidłowy charakter, termin na odstąpienie od umowy wynosi 10 dni od chwili jej podpisania. I przez ten czas przedsiębiorca nie może mieć pewności, czy na pewno udało mu się sprzedać towar. Jeżeli jednak nie poinformuje konsumenta o wspomnianym uprawnieniu, to trzeba pamiętać, że wówczas konsument ma prawo odstąpić od umowy w terminie 10 dni od uzyskania informacji o takim prawie. Ostatecznie prawo to wygasa po upływie trzech miesięcy od dnia wykonania umowy. Jeżeli więc przedsiębiorca nie poinformuje klienta o takim prawie w momencie podpisywania umowy lub w jakiś czas po tym, to wspomniany okres niepewności może trwać nawet trzy miesiące. Ponadto przedsiębiorca narusza także prawo konsumenckie. A za takie działanie grozi kara finansowa w wysokości nawet 10 proc. przychodów.

Czy przedsiębiorca ma prawo zastrzec, że złożenie oświadczenia o odstąpieniu od umowy musi być połączone z natychmiastowym zwrotem zakupionego towaru?

Nie. Przepisy wyraźnie rozróżniają te dwie czynności. Konsument ma 10 dni na złożenie oświadczenia, co oznacza, że na przykład 10 dnia wyśle takie oświadczenie listem poleconym na adres przedsiębiorcy. Termin będzie dochowany, nawet gdy list dotrze do adresata po kilku czy kilkunastu dniach. Liczy się data nadania, dlatego klient powinien wybrać przesyłkę z potwierdzeniem daty nadania.

A jak w takiej sytuacji powinno  przebiegać  oddanie przedsiębiorcy jego towaru?

Zupełnie inną kwestią jest zwrot towaru. Z przepisów wynika bowiem, że zwrot powinien nastąpić niezwłocznie, nie później niż w terminie 14 dni. To samo odnosi się do zwrotu pieniędzy, które przedsiębiorca otrzymał od klienta. Innymi słowy, konsument może jednocześnie złożyć oświadczenie o odstąpieniu od umowy i odesłać towar, ale nie ma takiego obowiązku, a przedsiębiorca nie może go do tego zmusić.

—z Małgorzatą Cieloch, rzecznik prasową UOKiK, rozmawiał Michał Kołtuniak