To sedno piątkowego wyroku Sądu Najwyższego (sygnatura akt II CSK 764/11).
Od wartości sporu zależeć może to, czy sprawa w I instancji trafi do sądu rejonowego czy okręgowego, a później czy będzie możliwa kasacja.
Kwestia ta wynikła w sprawie o stwierdzenie nieważności uchwały zgromadzenia akcjonariuszy, która przesuwała dzień dywidendy w jednej ze spółek energetycznych, które weszły w 2010 r. w skład PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna SA. Prze- chodzący tracili przez to dywidendę, a zyskiwał główny udziałowiec – Skarb Państwa. Monika K. swoją szkodę wyceniła na 7,7 tys. zł i wygrała (z powodu wad formalnych uchwały) w niższych instancjach. Przed SN pojawiała się zaś kwestia proceduralna: czy sprawa ta jest „kasacyjna" ze względu na wartość zaskarżenia. Zgodnie z art. 398
2
§ 1 kodek su postępowania cywilnego skarga kasacyjna jest dopuszczalna, jeśli wartość ta przekracza 50 tys. zł. Weryfikacja jednak wskazanej w pozwie wartości sporu jest ograniczona: sąd I instancji może ją sprawdzić, ale później nie podlega ona badaniu. Jednak na skutek prawomocnego unieważnienia uchwały ranga sprawy znacznie wzrosła, bo wyrok wiąże nie tylko strony i sąd, który go wydał, lecz także inne sądy oraz inne organy państwowe i inne osoby.
W tej sprawie unieważnienie uchwały jest skuteczne także w zakresie innych akcjonariuszy: wobec SP na 8 mln zł, a wobec wszystkich akcjonariuszy na 165 mln zł.
Pełnomocnik PGE mec. Krzysztof Kycia wskazywał, że fakt ten powinien być uwzględniony przez SN. Przepisy o wartości sporu mają bowiem charakter jedynie techniczny, porządkowy i niczego właściwie nie chronią. Gdy więc rzeczywista wartość sporu odbiega od wskazanej w pozwie, sąd powinien skorzystać z jakiejś furtki, by zastosować tę wyższą i pozwolić na merytoryczne rozpoznanie sprawy.
Z kolei pełnomocnik powódki mec. Piotr Kamiński mówił, że wartość sporu jest wiążąca dla całego procesu. Jego klientka żądała przez cały czas 7,7 tys. zł i jej skutki tego procesu dla innych akcjonariuszy nie interesują.
Sąd Najwyższy podzielił to stanowisko i odrzucił skargę kasacyjną pozwanej.
– Ustawy procesowe, w tym wypadku k.p.c., stanowią gwarancję prawidłowego przebiegu procesu, równego traktowania obu stron sporu, przewidywalności wymagań im stawianych podczas procesu – wskazał w uzasadnieniu sędzia Andrzej Niedużak. – Ta zasada nie budzi w orzecznictwie wątpliwości i nie przewiduje żadnych furtek. Sąd ma w tej kwestii bardzo ograniczoną rolę, tym bardziej że pozwany nie zgłaszał zastrzeżeń do wskazanej w pozwie wartości sporu.
Wniosek dla prawników jest więc taki, że powinni myśleć o odpowiedniej „wycenie" sprawy już na początku procesu, a nie dopiero starając się o rozpatrzenie kasacji.