Pielęgniarka, która nie przyjęła obniżki pensji, 31 stycznia 2006 r. musiała odejść z pracy. Odwołała się w terminie siedmiu dni do sądu pracy i wygrała odszkodowanie za bezprawne zwolnienie. Sądy stwierdziły, że szpital nie przedstawił nowych regulaminów wynagradzania, które uzasadniałyby obniżkę.
Po utracie zatrudnienia pielęgniarce nie udało się znaleźć nowej pracy. Zarejestrowała się więc jako bezrobotna. W wyniku utraty dochodów wpadła w tarapaty finansowe. Komornik wszczął wobec niej postępowanie egzekucyjne, by odzyskać niezapłacony czynsz.
Po upływie czterech lat od zwolnienia, 19 grudnia 2009 r., złożyła kolejny pozew przeciwko szpitalowi. Tym razem o wypłatę odszkodowania w wysokości utraconej pensji i zadośćuczynienia za naruszenie jej godności poprzez niepoinformowanie jej o planowanym zwolnieniu oraz stres spowodowany utratą pracy i dostatecznych zarobków. Powołała się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 27 listopada 2007 r., (sygn. SK 18/05), który dopuszcza dochodzenie przez zwolnionego roszczeń uzupełniających na podstawie kodeksu cywilnego.
Sąd rejonowy oddalił jej powództwo. Stwierdził, że możliwość wypowiedzenia umowy o pracę i jej warunków jest prawnie dopuszczalna. Pracodawca nie może ponosić skutków poczucia zagrożenia zwolnieniem. Ponadto sąd uznał, że roszczenia powódki uległy przedawnieniu w związku z upływem trzyletniego terminu od rozwiązania umowy o pracę.
Sąd Najwyższy zakwestionował jednak takie liczenie terminu przedawnienia roszczeń (sygnatura akt I PK 193/11). Zdaniem sędziów trzyletni okres na złożenie roszczenia o uzupełniające odszkodowanie z kodeksu cywilnego biegnie dopiero od daty uprawomocnienia się wyroku przyznającego odszkodowanie na podstawie kodeksu pracy. Wydłuża to więc okres na dochodzenie takich roszczeń.
– To kolejny krok w dobrym kierunku – zauważa mec. Waldemar Gujski z kancelarii Gujski, Zdebiak. – Trzeba jednak pamiętać, że wygranie odszkodowania na podstawie kodeksu pracy nie oznacza od razu prawa do uzupełniającego odszkodowania na podstawie art. 415 i 471 k.c.
Tak było i tym razem. SN uznał, że nie można pracodawcy zarzucić winy za skutki tego zwolnienia. Kluczowy w tej sprawie jest wyrok SN z 28 stycznia 2009 r. (sygn. I PK 135/08), że podstawą takiej dodatkowej odpowiedzialności może być tylko działanie pracodawcy polegające na zamierzonym naruszeniu przepisów o rozwiązaniu umowy o pracę.
– Oznacza to, że zachowanie pracodawcy musi być wyjątkowo naganne – dodaje Gujski. – Będzie tak, gdy za wszelką cenę i bezpodstawnie zwalnia np. związkowca.