Pracodawca ponosi odpowiedzialność za molestowanie nawet wówczas, gdy nie ma najmniejszego wpływu na to, co się dzieje w czasie pracy pomiędzy zatrudnionymi. Może się więc okazać, że firma zapłaci odszkodowanie (nie niższe niż minimalne wynagrodzenie), choćby nawet początkowo obie strony nie miały nic przeciwko intymnym rozmowom czy spotkaniom. W uznaniu, że doszło do molestowania, duże znaczenie ma subiektywne odczucie ofiary.
Zgodnie z art. 18
3a
§ 6 kodeksu pracy każde niepożądane zachowanie o charakterze seksualnym lub odnoszące się do płci pracownika, którego celem lub skutkiem jest naruszenie godności pracownika, jest traktowane jako molestowanie. Ofiarą molestowania może być zarówno kobieta, jak i mężczyzna, sprawcą zaś może być współpracownik czy przełożony i tej samej, i innej płci.
Za ofiarę molestowania zostanie uznana osoba, którą otoczyła zastraszająca, wroga, poniżająca, upokarzająca lub uwłaczająca atmosfera.
Może ona zostać wywołana przez zachowania fizyczne, werbalne lub pozawerbalne. Mogą to więc być nie tylko niewybredne komentarze czy seksualne żarty, ale także gesty naruszające sferę intymności danej osoby.
W myśl art. 18
3a
§ 7 k.p. podjęcie przez pracownika działań przeciwstawiających się molestowaniu nie może powodować jakichkolwiek negatywnych konsekwencji dla niego. Dotyczy to zarówno ofiary, jak i współpracownika, którego zeznania mają stanowić dowód przed sądem na bezprawne praktyki w miejscu pracy.