Wydawcy prasy w rozumieniu art. 7 ust. 2 pkt 2 ustawy Prawo prasowe są dziś zwykle właścicielami portali internetowych, na których umieszczane są treści pochodzące z wydawanych przez nich periodyków. O ile tradycyjne formy mediów nie pozwalają w zasadzie na interakcję z odbiorcą, o tyle ich internetowe wersje umożliwiają odbiorcom – a więc internautom – komentowanie materiałów na portalach.
Komentarze przybierają postać tzw. postów. Wspomniana interakcja jest zjawiskiem dynamicznym. Nie pozwala wydawcy na cenzurę prewencyjną takich wypowiedzi. Ewentualne usunięcie czy też zablokowanie postów naruszających dobra osobiste jest możliwe jedynie ex post.
Rodzą się więc pytania związane z odpowiedzialnością wydawcy portalu za wpisy naruszające dobra osobiste osób, np. wymienionych w elektronicznej wersji. Kwestia odpowiedzialności wydawców z tytułu naruszenia dóbr osobistych przez internautów staje się problemem coraz powszechniejszym. Wspomniana odpowiedzialność wydawców wciąż jest przedmiotem analizy nielicznego, na razie, orzecznictwa (wyrok SA w Lublinie z 18 stycznia 2011, I ACa 544/10).
Sama podstawa odpowiedzialności wydawców jest również dyskusyjna z powodu wzajemnej relacji aktów normatywnych, które są podstawą ich odpowiedzialności. Do tego dochodzą wątpliwości co do granic swobody wypowiedzi i prawa do wyrażania własnych poglądów w Internecie >patrz ramka.
Katalog dóbr osobistych i katalog uprawnień osoby, której dobra osobiste zostały naruszone (bądź są zagrożone naruszeniem), został określony w art. 23 i 24 kodeksu cywilnego. Wykaz ten nie jest zawężony w sytuacji, gdy naruszenie dóbr osobistych następuje w Internecie, w tym także przy wykorzystaniu postów w serwisach internetowych, których właścicielami są wydawcy prasy.
Na kanwie opisanej w ramce sprawy dyskusyjne stało się zagadnienie, czy komentarze na serwisie podlegają ocenie z punktu widzenia prawa prasowego, czy też ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.
Przyjęcie, że zastosowanie znajdują przepisy prawa prasowego, prowadzi do konstatacji, że ciężar udowodnienia bezprawności spoczywa – zgodnie z ogólną regułą z art. 6 k.c. – na powodzie. Z kolei uznanie, że zastosowanie znajdują regulacje ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, przesądza o tym, że to na pozwanym wydawcy ciąży obowiązek wykazania braku bezprawności w nieusunięciu obraźliwych komentarzy (odmiennie uznał Sąd Apelacyjny w Lublinie w uzasadnieniu powołanego wyżej wyroku).
Oczywiście przepisy obu ustaw zawierają odmienne regulacje podstaw odpowiedzialności wydawcy. Dodatkowo art. 15 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną zwalnia usługodawcę z obowiązku moderowania przekazywanych, przechowywanych lub udostępnianych przez niego danych elektronicznych. Nie dziwi zatem, że wydawcy mediów chętnie uznają ustawę o świadczeniu usług drogą elektroniczną jako podstawę prawną swej odpowiedzialności z tytułu naruszenia dóbr osobistych, wywołanego komentarzami internautów.
Art. 37 prawa prasowego stanowi, że do odpowiedzialności za naruszenie prawa spowodowane opublikowaniem materiału prasowego stosuje się zasady ogólne, o ile ustawa nie stanowi inaczej. Z kolei art. 38 ust. 1 tej ustawy określa krąg osób odpowiedzialnych solidarnie za naruszenie dóbr osobistych poprzez publikację materiału prasowego, nie wyłączając wydawcy.
Gdyby przyjąć, że zastosowanie mają przepisy prawa prasowego, to zgodnie z art. 37 ustawy należałoby uznać komentarze za materiały prasowe w rozumieniu jej art. 7 ust. 2 pkt 4. Definicja legalna „materiału prasowego” pozwala na uznanie za materiał każdego tekstu lub obrazu, niezależnie od ich autorstwa. Literalne brzmienie przepisu nie pozostawia wątpliwości, internauta może zostać uznany za autora materiału prasowego, a komentarz za materiał prasowy.
Przepisy ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną regulują m.in. zasady wyłączenia odpowiedzialności usługodawcy z tytułu świadczenia usług drogą elektroniczną. Rzeczywiście systematyka ustawy przesądza o umiejscowieniu w niej rozdziału 3, określającego wspomniane zasady wyłączenia odpowiedzialności usługodawcy (wydawcy).
Uznanie, że do ustalenia odpowiedzialności wydawcy stosuje się przepisy ustawy, statuuje internautę autora postów w roli usługobiorcy. Pomiędzy usługodawcą (wydawcą) a usługobiorcą (autorem komentarza bądź osobą, w której dobra osobiste komentarz godzi) nawiązuje się stosunek hostingu >patrz ramka.
Zgodnie z art. 14 ust. 1 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną odpowiedzialność wydawcy jest uzależniona od łącznego spełnienia dwóch przesłanek:
• wiedzy wydawcy o bezprawnym naruszeniu i
• nieusunięciu obraźliwych postów w sytuacji gdy wydawca uzyskał wiedzę o bezprawnym naruszeniu dobra osobistego.
Tym samym nie ponosi odpowiedzialności wydawca, który nie wie o naruszeniu dobra osobistego, ani taki, który – uzyskując wiedzę o tym fakcie – usuwa obraźliwe komentarze.
Kwestia wyboru podstawy prawnej przy ustaleniu odpowiedzialności wydawcy portalu z tytułu naruszenia dóbr osobistych nasuwa wątpliwości praktyczne i jest przedmiotem analizy orzecznictwa.
We wspomnianym wyroku SA w Lublinie przyjął, że podstawą odpowiedzialności wydawcy jest ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną.
W wyroku z 18 czerwca 2009 (VI Ka 202/09) Sąd Okręgowy w Słupsku przyjął, rozpoznając sprawę w II instancji, że administrator portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść postów. Podzielił ustalenia słupskiego Sądu Rejonowego (wyrok z 16 grudnia 2008, II K 367/08).
SO zauważył, że owe komentarze nie stanowią materiału prasowego, w rozumieniu prawa prasowego, ani listów do redakcji. Stwierdził, że zamieszczanie na forum postów stanowi usługę hostingu.
Reasumując, polskie sądy konsekwentnie przyjmują, że odpowiedzialność wydawcy, który jest zarazem administratorem forum internetowego, na którym internauci mogą zamieszczać komentarze, podlega ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną.
Prawa z wokandy
Zagadnienie odpowiedzialności wydawcy z tytułu naruszenia dóbr osobistych, spowodowanego wpisami internautów na portalu należącym do wydawcy, było ostatnio przedmiotem postępowania w sprawie z powództwa, które Roman Giertych – były wicepremier i minister edukacji – wytoczył przeciwko Ringier Axel Springer Polska sp. z o.o., właścicielowi portalu internetowego fakt.pl.
Powód poczuł się dotknięty treścią postów, zamieszczonych jako komentarze pod artykułem w postaci elektronicznej pt. „Giertych chce odebrania immunitetu Kaczyńskiemu” z 17 października 2010, który znalazł się w serwisie fakt.pl.Sąd Okręgowy w Warszawie 20 października 2011 oddalił powództwo Giertycha.
Jak wynika z ustnego uzasadnienia wyroku, o ile nie budzi wątpliwości kwestia, że obraźliwe posty, zamieszczone na portalu, a dotyczące powoda naruszałyjego dobra osobiste, o tyle powstały między stronami rozbieżności w ocenie istnienia po stronie wydawcy obowiązku moderowania forum fakt.pl. Zdaniem powoda niewywiązanie się wydawcy z tego obowiązku powinno skutkować jego odpowiedzialnością cywilnoprawną z tytułu naruszenia dóbr osobistych, gdyż pozwany nie usuwał obraźliwych komentarzy internautów, godzących w dobra osobiste Giertycha.
Na gruncie tej sprawy powstały rozbieżności stron co do podstawy ewentualnej odpowiedzialności pozwanego. W ocenie sądu, w stanie faktycznym przytoczonej sprawy, zastosowanie znajdują przepisy ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (co podnosił pozwany), a nie przepisy prawa prasowego (jak wywodził powód).
Tym samym sąd przesądził, że wydawca portalu fakt.pl świadczył na rzecz internautów usługę hostingu, co uzasadniało przyjęcie, że kwestia ochrony dóbr osobistych Romana Giertycha była uzależniona od tego, czy wydawca wiedział o bezprawności ich naruszenia oraz czy wiedząc o takiej bezprawności niezwłocznie udostępnił zainteresowanemu dostęp do postów szkalujących jego dobre imię (w praktyce usuwając je z sieci).
Sąd uznał, że powód nie skorzystał z możliwości zawiadomienia wydawcy o naruszaniu jego dóbr osobistych na portalu. Tym samym wydawca nie miał wiedzy na temat bezprawności naruszenia dóbr powoda, gdyż, jak przyjmuje się w doktrynie, podmiot świadczący usługę hostingu nie ma obowiązku permanentnego moderowania udostępnionego serwisu w celu oceny legalności wpisów.
Ma on jedynie obowiązek – wiedząc o bezprawności komentarzy np. na skutek zgłoszenia zainteresowanej osoby bądź osoby trzeciej – modyfikacji bądź usunięcia postów zawierających wypowiedzi naruszające ich dobra osobiste.
Sąd uznał, że wydawca nie naruszył obowiązku polegającego na usuwaniu postów godzących w dobra osobiste Giertycha i oddalił powództwo.Powód zapowiedział apelację. Niezależnie od wyniku postępowania przed Sądem Apelacyjnym w sprawie tej niewątpliwie zostanie wniesiona skarga kasacyjna.
W razie niekorzystnego dla powoda wyniku postępowania przed SN nie wykluczył on skargi konstytucyjnej do Trybunału Konstytucyjnego. Można założyć, że w razie ewentualnego zaskarżenia do TK ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną powód wskaże na te przepisy ustawy, według których nastąpiło oddalenie powództwa, a które – w jego ocenie – należy uznać za niezgodne z ustawą zasadniczą.
Czym jest hosting
Termin hosting nie jest zdefiniowany w ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną, funkcjonuje w orzecznictwie.
Definicję hostingu zawiera dyrektywa 2000/31/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 8 czerwca 2000 r. sprawie niektórych aspektów prawnych usług społeczeństwa informacyjnego, w szczególności handlu w ramach rynku wewnętrznego. Akcesja Polski do UE wymusiła wprowadzenie dyrektywy do polskiego prawa. Art. 14 ust. 1 dyrektywy definiuje hosting jako „usługę społeczeństwa informacyjnego polegającą na przechowywaniu informacji przekazanych przez usługobiorcę”.
Wydaje się, że hosting jest umową nienazwaną, na mocy której usługodawca co najmniej przechowuje informacje przekazane przez usługobiorcę, a usługobiorca co najmniej przekazuje informacje usługodawcy.
Zgodnie z art. 14 ust. 1 dyrektywy usługodawca nie jest odpowiedzialny za informacje przekazane w ramach hostingu przez usługobiorcę, jeżeli nie ma (wydawca – przyp. wł.) wiarygodnych wiadomości o bezprawnym charakterze działalności lub informacji, a w odniesieniu do roszczeń odszkodowawczych nie wie o stanie faktycznym lub okolicznościach, które w sposób oczywisty świadczą o tej bezprawności, lub usługodawca podejmuje niezwłocznie odpowiednie działania w celu usunięcia lub uniemożliwienia dostępu do informacji, gdy uzyska takie wiadomości lub zostanie o nich powiadomiony.
Uregulowanie to koresponduje z art. 14 polskiej ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.Zasada zwolnienia usługodawcy od odpowiedzialności doznaje wyjątków.
Pierwszy ustanawia dyrektywa, stanowiąc, że powyższe ograniczenie odpowiedzialności nie ma zastosowania, gdy usługobiorca działa z upoważnienia albo pod kontrolą usługodawcy.
Drugi wyjątek upoważnia do ustanowienia takich reguł wewnętrznych, zgodnie z którymi usługodawca będzie zobowiązany do przerwania lub zapobiegania naruszaniu prawa przez usługobiorcę, publikującego obraźliwe komentarze. Państwa mogą też wprowadzać regulacje umożliwiające uprawnionym podmiotom usuwanie lub uniemożliwianie dostępu do informacji udostępnionych usługodawcy przez usługobiorcę w ramach hostingu.
- Jakub Kudła szef departamentu prawnego w Ringier Axel Springer Polska sp. z o.o.
- Łukasz Wydra adwokat w KML LEGAL Łukasz Wydra Kancelaria Adwokacka