W Unii Europejskiej oraz w pozostałych państwach Europejskiego Obszaru Gospodarczego obowiązuje tzw. zasada wyczerpania praw własności intelektualnej – mówi się czasem o „eurowyczerpaniu” praw.
Wyczerpanie prawa to – w pewnym uproszczeniu – zasada, zgodnie z którą wprowadzone do obrotu przez uprawnionego lub za jego zgodą egzemplarze produktów zawierających, oznaczonych lub wytworzonych przy wykorzystaniu praw własności intelektualnej, mogą być przedmiotem dalszego, swobodnego obrotu.
Dotyczy to wynalazków chronionych patentami, towarów oznaczonych znakiem towarowym lub egzemplarzy (nośników) wszelkich utworów, w tym muzycznych, graficznych, tekstowych oraz programów komputerowych. Co to oznacza w praktyce?
Przedsiębiorcze firmy mogą korzystać z zasady wyczerpania prawa wyłącznie w ramach EOG. Istnieje jednak pokusa, aby zarobić jeszcze więcej na różnicach między cenami „unijnymi” a rynkowymi cenami w krajach spoza tego obszaru. Podczas gdy ceny na wspólnym rynku powoli mogą się do siebie zbliżać, m.in. właśnie dzięki zasadzie wyczerpania prawa, a więc dopuszczalności wewnątrzunijnego importu równoległego, o tyle ceny detaliczne poza EOG niejednokrotnie pozostają o wiele niższe.
Pokusa jest jeszcze silniejsza, gdy chodzi o produkty, których zewnętrznej postaci ostateczny konsument może nawet nie zauważyć. Klient restauracji często nie zorientuje się, że podany w szklance lub kieliszku napój pochodzi z butelki opisanej cyrylicą.
Paradoksalnie, chociaż są to oryginalne produkty, które zostały legalnie wprowadzone do obrotu, ich oferowanie, wprowadzanie do obrotu, a nawet sam import w takim celu na teren EOG jest zabroniony bez zgody uprawnionego. Gdy uprawniony uzyska informacje o nielegalnym imporcie, będą mu przysługiwać roszczenia o ochronę praw wyłącznych chroniących jego monopol wynikający z praw własności intelektualnej.
Roszczenia dotyczą zarówno importera, jak i każdej osoby, która takie produkty oferuje lub wprowadza do obrotu. Uprawniony może żądać zaniechania dalszych naruszeń oraz wydania bezpodstawnie uzyskanych korzyści, a w razie zawinionego naruszenia, a więc, w znakomitej większości przypadków bezprawnego importu spoza EOG, również naprawienia wyrządzonej szkody.
Ponadto może dochodzić odszkodowania w wysokości faktycznie poniesionych strat i utraconych zysków lub w wysokości odpowiadającej opłacie licencyjnej albo innemu stosownemu wynagrodzeniu, które byłoby należne z tytułu udzielenia przez uprawnionego zgody na import lub sprzedaż takich produktów. Ta ostatnia możliwość stawia uprawnionego w korzystnej sytuacji procesowej, bowiem nie musi wykazywać poniesionych szkód.
Ważne!
Jeszcze przed wytoczeniem powództwa uprawniony może żądać, aby sąd zabezpieczył dowody w sprawie lub samo roszczenie, które ma być podniesione, przez zobowiązanie naruszyciela do udzielenia informacji, które są niezbędne do dochodzenia roszczeń, w tym o pochodzeniu i sieciach dystrybucji towarów lub usług naruszających prawa.
Potencjalny pozwany może więc zostać zmuszony do dostarczenia dowodów przemawiających na jego niekorzyść, zanim w ogóle dojdzie do procesu. Jeżeli uprawniony konsekwentnie podejmie odpowiednie działania prawne, opłacalność importu równoległego spoza EOG może okazać się iluzoryczna, mimo zachęcającej różnicy cen.
System oparty na zasadzie „eurowyczerpania” jest instytucją ściśle zdefiniowaną terytorialnie. Uprawniony zachowuje pełną wyłączność na wprowadzanie do obrotu oryginalnych towarów także spoza tego obszaru. Jak widać, ochrona własności intelektualnej to nie tylko walka z podróbkami. To także, o czym często się zapomina, pewne ograniczenia w imporcie produktów oryginalnych.
Autorzy są prawnikami w Hogan Lovells