Co roku policja otrzymuje zgłoszenie zaginięcia ok. 16 tys. osób. Ponad 10 tys. z nich to dorośli, którzy z reguły są gdzieś zatrudnieni. Większość zaginionych zostaje odnaleziona w ciągu pierwszych dwóch tygodni. Coraz częściej w tym czasie pracodawca zdąży rozwiązać z zaginionym umowę o pracę. Bywa, że nawet w trybie dyscyplinarnym, uzasadniając rozwiązanie umowy bez wypowiedzenia nieusprawiedliwioną nieobecnością w pracy.

[srodtytul]Przepisów brak[/srodtytul]

– Nie ma obecnie przepisów szczególnych, które regulowałyby sytuację prawną w firmie osób zaginionych. Jeżeli pracownik nie stawi się i nie usprawiedliwi swojej nieobecności, to jest to nieobecność nieusprawiedliwiona i oczywiście niepłatna. W takiej sytuacji pracodawca może wyciągnąć wobec pracownika różne konsekwencje – tłumaczy Iwona Jaroszewska-Ignatowska, radca prawny z Kancelarii Prawa Pracy Iwona Jaroszewska-Ignatowska.

Dodaje jednak, że nieobecność osób zaginionych nie jest nieusprawiedliwiona. Zwykle przychodzi do pracodawcy zawiadomienie z prokuratury o prowadzonym postępowaniu w sprawie zaginięcia. Nieobecność jest wtedy niepłatna, bo przecież zaginiony pracy nie wykonuje, ale jest usprawiedliwiona.

– Najczęściej pracodawcy czekają na wyjaśnienie sprawy i nie rozwiązują stosunku pracy. Bywa też, że czekają na uznanie zaginionego za zmarłego. W takich przypadkach może nawet przez dłuższy czas figurować w firmowych dokumentach. Sytuacja jest trudna: człowieka nie ma, ale nie wiadomo dlaczego. Życzliwi pracodawcy tolerują takie zdarzenia – dodaje Iwona Jaroszewska-Ignatowska.

[b] Jeśli zaginiony pracownik, z którym nie rozwiązano umowy o pracę, odnajdzie się, to nie powinny go spotkać żadne konsekwencje. [/b]

Łukasz Koziarski, prawnik z Fundacji Itaka Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych, tłumaczy:

– Jeśli otrzymujemy wiadomość o zaginięciu człowieka, to sugerujemy jego rodzinie, by poinformowała pracodawcę o fakcie zaginięcia. Potem wszystko zależy od jego woli. Zdarza się, że czeka on jakiś czas na swojego zaginionego pracownika, ale bywa też, że zaginięcie traktuje jako przyczynę rozwiązania z nim umowy o pracę.

[srodtytul]Zablokowany etat[/srodtytul]

– Jest to także mało komfortowa sytuacja dla pracodawcy. Jeśli nie rozwiąże umowy, to ma zablokowany etat – podkreśla Łukasz Koziarski. – Są też pracodawcy, którzy nas informują o zaginięciu pracownika, i potem interesują się jego losem. Na sprawę trzeba zatem patrzeć z obu stron – uważa prawnik. – Jest to trudna sytuacja dla rodziny zaginionego, ale na pewno nie można krępować woli pracodawcy w kwestii rozwiązania umowy o pracę – mówi.

Dziś jest to kwestia uznaniowości i chyba tak powinno pozostać. Wydaje się, że dobrym rozwiązaniem jest przywracanie do pracy osoby, która się odnalazła – uważa Łukasz Koziarski.

[ramka][b]Opinia:[/b]

[b]Leszek Kot

prawnik z kancelarii Barylski T., Olszewski A., Brzozowski A.[/b]

Zaginięcie może być traktowane jako usprawiedliwiona okoliczność uzasadniająca nieobecność w pracy. Pracodawca nie może wypowiedzieć umowy o pracę w czasie trwania zaginięcia, jeżeli nie upłynął jeszcze okres uprawniający do rozwiązania umowy bez wypowiedzenia wynoszący w takim przypadku powyżej miesiąca (art. 53 § 1 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=3805C31C3E8CA8CD90ABC180076F9E82?id=76037]kodeksu pracy[/link]). W przypadku zaginięcia trwającego dłużej niż miesiąc pracodawca może rozwiązać umowę o pracę bez wypowiedzenia. Powinien w miarę możliwości ponownie zatrudnić pracownika, który w ciągu sześciu miesięcy od rozwiązania umowy z powodu usprawiedliwionej nieobecności zgłosi swój powrót do pracy niezwłocznie po ustaniu jej przyczyny. [/ramka]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora:

[mail=j.kowalski@rp.pl]j.kowalski@rp.pl[/mail][/i]