Jeśli chcemy przed sądem udowodnić swoje racje, najlepszym sposobem będzie przedstawienie odpowiednich, wiarygodnych dokumentów.
Będą one miały z reguły większe znaczenie dla rozstrzygnięcia danego sporu niż np. zeznania świadków. Ale pamiętajmy, że dokument dokumentowi nierówny. Skąd on pochodzi i jaką ma formę może zadecydować o naszej przegranej lub wygranej w procesie.
[srodtytul]Dwa rodzaje[/srodtytul]
[link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=906021C3C4F8A71B08066CD633B6506B?id=70930]Kodeks postępowania cywilnego[/link] dzieli dokumenty na dwie podstawowe grupy. Pierwsza z nich to tzw. dokumenty urzędowe. Zgodnie z art. 244 k.p.c. takie dokumenty, sporządzone w przepisanej formie przez powołane do tego organy władzy publicznej i inne organy państwowe w zakresie ich działania, stanowią dowód tego, co zostało w nich urzędowo zaświadczone.
To samo dotyczy dokumentów urzędowych sporządzonych przez organizacje zawodowe, samorządowe, spółdzielcze i inne organizacje społeczne w zakresie zleconych im przez ustawę spraw z dziedziny administracji publicznej.
Dokument urzędowy musi w zasadzie mieć formę pisemną i przyjmuje się na ogół, że niezbędnym jego elementem jest podpis wystawcy. Za taki dokument będzie uznany tylko oryginał, ewentualnie kopia potwierdzona za zgodność z nim (tak np.[b] wyrok Sądu Najwyższego z 29 kwietnia 2009 r., II CSK 557/08[/b]).
Strona powołująca się w piśmie na dokument musi – na żądanie przeciwnika – złożyć oryginał dokumentu w sądzie jeszcze przed rozprawą.
Dokumentami urzędowymi są, zgodnie z poglądami Sądu Najwyższego, m.in. orzeczenie sądu, akt notarialny czy protokół rozprawy. W praktyce okazuje się jednak, że często pojawiają się wątpliwości co do kwalifikacji danego dokumentu.
Jeśli nie zostanie on zaliczony do dokumentów urzędowych, trzeba go będzie uznać za dokument prywatny. Dokument prywatny stanowi natomiast dowód jedynie tego, że osoba, która go podpisała, złożyła oświadczenie zawarte w dokumencie.
[ramka][b]Uważaj, co podpisujesz[/b]
Jeżeli ustawa lub umowa stron wymaga dla czynności prawnej zachowania formy pisemnej, dowód ze świadków lub z przesłuchania stron w sprawie między uczestnikami tej czynności na fakt jej dokonania jest dopuszczalny, w wypadku gdy dokument obejmujący czynność został zagubiony, zniszczony lub zabrany przez osobę trzecią, a jeżeli forma pisemna była zastrzeżona tylko dla celów dowodowych, także w wypadkach określonych w [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=86F27ADE2102E1D67842E76D535F1BD1?id=70928]kodeksie cywilnym[/link].
Dowód ze świadków lub z przesłuchania stron przeciwko dokumentowi obejmującemu czynność prawną może być dopuszczony między uczestnikami tej czynności tylko wtedy, gdy nie doprowadzi to do obejścia przepisów o formie zastrzeżonej pod rygorem nieważności i gdy ze względu na szczególne okoliczności sprawy sąd uzna to za konieczne.
Warto pamiętać o tych uregulowaniach, kiedy następnym razem będziemy coś podpisywać szefowi (i nie tylko) bez czytania. Dokumenty prywatne bowiem, mimo ich niewątpliwie mniejszej mocy dowodowej, również mogą mieć istotne znaczenie dla naszego być albo nie być w ewentualnym procesie. [/ramka]
[srodtytul]Wynik nie jest pewny[/srodtytul]
Zgodnie z przepisami postępowania cywilnego z przedstawieniem dokumentu urzędowego łączy się domniemanie, że okoliczności podniesione w jego treści rzeczywiście miały miejsce. Trzeba jednak pamiętać, że dokument urzędowy nie jest dowodem bezwzględnym. Niekiedy nawet treść takiego dokumentu może zostać podważona.
Strona, która zaprzecza prawdziwości dokumentu urzędowego albo twierdzi, że zawarte w nim oświadczenia organu, od którego dokument ten pochodzi, są niezgodne z prawdą, powinna okoliczności te udowodnić. Przeprowadzenie takiego dowodu może być trudne, ale nie jest niemożliwe. W efekcie trzeba zaznaczyć, że dysponowanie dokumentem urzędowym nie będzie zawsze i wszędzie przesądzało o wyniku procesu.
Równocześnie nie można zakładać, że posiadanie dokumentu urzędowego o treści zgodnej z naszym życzeniem czy interesem załatwi wszystkie roszczenia z nim związane. Udowodnione za pomocą dokumentu będzie tylko to, co jest wprost w nim stwierdzone, a niekoniecznie ewentualne dalsze skutki tych zapisów.
Sąd Najwyższy stwierdził w jednym ze swoich wyroków, że decyzja państwowego inspektora sanitarnego stwierdzająca chorobę zawodową pracownika nie jest wiążąca w postępowaniu sądowym dotyczącym cywilnoprawnej odpowiedzialności odszkodowawczej pracodawcy za skutki tej choroby [b](wyrok SN z 24 czerwca 2008 r., I PK 295/07)[/b].
Decyzja ta jest dokumentem urzędowym w rozumieniu art. 244 k.p.c. tylko w zakresie dotyczącym stwierdzenia istnienia lub nieistnienia choroby zawodowej.
Stwierdzenie choroby zawodowej nie jest równoznaczne z prawem do renty z tego tytułu [b](wyrok SN z 11 grudnia 2001 r., II UKN 660/00)[/b].
Moc dowodowa dokumentu urzędowego, jakim jest decyzja państwowego inspektora sanitarnego, jest ograniczona do jego treści, czyli stwierdzenia (odmowy stwierdzenia) istnienia choroby zawodowej, natomiast decyzja ta nie przesądza o niezdolności do pracy dla celów rentowych ani o istnieniu przesłanek cywilnej odpowiedzialności odszkodowawczej pracodawcy.
Inaczej rzecz ujmując, chory dowiedzie na podstawie decyzji, że ma chorobę zawodową, ale jego ewentualne prawo do renty czy też odszkodowania będzie oceniane na podstawie całokształtu okoliczności faktycznych.
[ramka][b]Przykład 1[/b]
Pan Antoni wystąpił przeciwko swojemu pracodawcy o odszkodowanie za chorobę zawodową, jakiej się u niego nabawił.
Na dowód przedstawił decyzję stwierdzającą istnienie tej choroby.
Sąd, nie negując mocy dokumentu urzędowego, po zbadaniu wszystkich okoliczności faktycznych, będzie mógł przyjąć, że odszkodowanie się nie należy przykładowo dlatego, że nie dopatrzy się związku między chorobą zawodową a pracą u tego konkretnego pracodawcy.[/ramka]
[srodtytul]PRYWATNE PISMA TO POD PEWNYMI WARUNKAMI TEŻ DOWODY[/srodtytul]
[b]Jeśli sąd nie uzna naszego dokumentu za urzędowy, to jeszcze nic straconego. Bo możemy wykazać, że odpowiada prawdzie[/b]
Wprawdzie dokument prywatny dowodzi co do zasady jedynie tego, że dana osoba złożyła oświadczenie o treści w nim zawartej, nie znaczy to jednak, że nie można starać się wykazać, że owo oświadczenie odpowiada prawdzie.
[srodtytul]Ograniczona moc listu i świadectwa[/srodtytul]
Sąd Najwyższy przypomina, że dowód z dokumentu prywatnego jest samodzielnym środkiem dowodowym, którego moc sąd ocenia według zasad określonych w art. 233 § 1 k.p.c., tj. według własnego przekonania, na podstawie wszechstronnego rozważenia zebranego materiału [b](wyrok SN z 30 czerwca 2004 r., IV CK 474/03)[/b].
Podobnie jak w wypadku innych dowodów sąd ocenia, czy dowód ten ze względu na jego indywidualne cechy i okoliczności obiektywne zasługuje na jego uznanie czy nie.
Wynikiem tej oceny jest przyznanie lub odmówienie dowodowi z dokumentu waloru wiarygodności, ze stosownymi konsekwencjami w zakresie jego znaczenia dla ustalenia podstawy faktycznej orzeczenia. Nie ma zatem wątpliwości, że dowód z dokumentu prywatnego może stanowić samodzielny środek dowodowy.
Sąd ocenia taki dowód na równi z innymi. Jednak zawsze trzeba liczyć się z tym, że to, co pozostało na piśmie, trudniej podważyć.
[ramka] [b]Przykład 2[/b]
Pan Marcin nie stawił się na rozprawę, na którą został wezwany w celu przesłuchania na okoliczności zawarte przez niego w liście, który dołączono do akt. Sąd rozpoznający sprawę uznał, że pan Marcin swoim zachowaniem sprawił, że nie było możliwe zweryfikowanie treści listu, a więc nie może być on wiarygodnym dowodem.
Pan Marcin ma szanse wygrać w drugiej instancji, bowiem sam list powinien być oceniony tak samo jak zeznania i nie ma podstawy do jego negowania tylko dlatego, że twierdzenia w nim zawarte nie zostały wyartykułowane przed sądem.[/ramka]
Dokumentem, na który często będą mieli okazję powoływać się przed sądem pracownicy, jest świadectwo pracy. W orzecznictwie panuje zgoda co do tego, że świadectwo pracy wystawione przez pracodawcę nie jest dokumentem w rozumieniu art. 244 k.p.c.
Stanowi dokument prywatny, o którym mowa w art. 245 k.p.c., i jest wyłącznie dowodem na to, że pracodawca podpisał oświadczenie stanowiące treść tego świadectwa [b](wyrok SA w Warszawie z 25 listopada 1997 r., III AUa 897/97). [/b]
SN jednoznacznie stwierdza, że świadectwo pracy to dokument prywatny pracodawcy i jako taki podlega weryfikacji co do treści faktycznej oraz zgodności z prawem. Twierdzenia więc w nim zawarte nie mogą być samodzielną podstawą do roszczeń.
Podobnie wydanie przez pracodawcę świadectwa wykonywania pracy w szczególnych warunkach nie rodzi żadnych skutków materialnoprawnych.
Zaświadczenie to jest jedynie dokumentem prywatnym, wydawanym dla celów dowodowych (przede wszystkim dla celów wykazania przed organem rentowym, że pracownik nabył uprawnienia związane z pracą w szczególnych warunkach), a okoliczności w tym dokumencie potwierdzone przez pracodawcę podlegają weryfikacji zarówno w postępowaniu sądowym, jak i w postępowaniu przed organem rentowym [b](wyrok SN z 24 marca 2009 r., I PK 194/08).[/b]
Świadectwo wykonywania pracy w szczególnych warunkach nie może być dokumentem urzędowym w rozumieniu art. 244 § 1 i 2 k.p.c., bo podmiot wydający to świadectwo nie jest organem państwowym ani organem wykonującym zadania z zakresu administracji państwowej [b](wyrok SN z 16 czerwca 2009 r., II UK 24/09).[/b]
[ramka][b]Przykład 3[/b]
Pani Marianna odwołała się od decyzji ZUS odmawiającej jej prawa do emerytury. W swoim odwołaniu powołała się na to, że dysponuje świadectwem pracy w szczególnych warunkach, czego organ rentowy bezzasadnie nie uznał.
Sąd będzie musiał przeprowadzić postępowanie w celu ustalenia, czy pani Marianna rzeczywiście była zatrudniona w szczególnych warunkach, a świadectwo pracy będzie tylko jednym z dowodów na potwierdzenie jej racji. [/ramka]
[srodtytul]Podważana ewidencja[/srodtytul]
Podobny charakter ma ewidencja czasu pracy prowadzona w firmie. Jako dokument prywatny nie korzysta ona z domniemania prawdziwości. Pracownik chcący zatem wykazać, że pracował dłużej, nie stoi na straconej pozycji.
Ewidencja czasu pracy to dokument zawierający oświadczenie wiedzy. Ale z uwagi na swój charakter nie stanowi kategorycznego dowodu, że podwładni pracowali w tych właśnie, a nie innych godzinach. Sąd oceni ewidencję pracy na równi z pozostałymi dowodami i jeśli ta pierwsza okaże się mało wiarygodna czy nierzetelna, zostanie pominięta jako dowód w sprawie.
[srodtytul]Pokwitowanie to nic takiego[/srodtytul]
Sąd Najwyższy rozważał również, jaki charakter ma dokument, w którym pracownik własnoręcznym podpisem potwierdza, że pobrał określone kwoty od szefa.
Uznał, że pokwitowanie, jako dokument prywatny w rozumieniu art. 245 k.p.c., nie jest dowodem rzeczywistego stanu rzeczy, lecz jedynie stwarza korzystne dla dłużnika domniemanie, że świadczenie faktycznie spełnił. Domniemanie to może być obalone przez wierzyciela. Pokwitowanie należy do oświadczeń wiedzy, mających charakter potwierdzenia faktów, niebędących oświadczeniami woli.
Nie kreuje zatem ono skutków prawnych w znaczeniu wywierania wpływu na ukształtowanie stosunku zobowiązaniowego, lecz jedynie potwierdza zaistnienie faktu, którym jest spełnienie świadczenia. Funkcją pokwitowania jest ułatwienie dłużnikowi udowodnienia spełnienia świadczenia, czego dowód, zgodnie z art. 6 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=C2D83EDE27C37FEB07F6679257BB23C4?id=70928]kodeksu cywilnego[/link], na nim spoczywa.
Zgodnie ze swym charakterem pokwitowanie może być zakwestionowane, a domniemanie z niego wynikające obalone, jako nieodpowiadające rzeczywistemu stanowi rzeczy. Stan stwierdzony w pokwitowaniu podlega więc ocenie w kategoriach prawdy lub fałszu, co z oczywistych względów nie odnosi się do oświadczeń woli, które takiej weryfikacji nie podlegają [b](wyrok SN z 5 grudnia 2007 r., II PK 95/07).[/b]
Wszelkie dokumenty księgowe trzeba uznać za dokumenty prywatne stwierdzające tylko, że osoba, która je sporządziła, złożyła oświadczenie określonej w nich treści. Będą więc one takimi samymi dowodami, jak inne przedstawiane w sprawie sądowej.
[ramka][b]Przykład 4[/b]
Szef przedstawiał podwładnym comiesięcznie do podpisania plik rozliczeń z tytułu delegacji.
Pracownicy w pośpiechu podpisywali wszystkie dokumenty. Ponieważ pokwitowanie nie jest dokumentem urzędowym, nie ma domniemania, że skoro rozliczenia są podpisane, to odpowiadają prawdzie i rzeczywiście zostały wykonane.
Pokwitowania będą rozpatrywane na równi z dowodami przedstawionymi przez powoda i jeśli sąd uzna te ostatnie za wiarygodne, szef nie będzie mógł się powoływać na to, że skoro pracownik coś podpisał, to treść pisma jest bezwzględnie prawdziwa.[/ramka]
[srodtytul]RÓŻNE PAPIERY, RÓŻNE ZNACZENIA DLA SPRAWY[/srodtytul]
[b]Potwierdzenie odbioru pisma sądowego ma charakter urzędowy. Tego waloru jest pozbawione zaświadczenie od lekarza[/b]
Dokumentem, który został uznany przez Sąd Najwyższy za urzędowy, jest niezwykle ważne dla toku procesu potwierdzenie odbioru pisma sądowego (postanowienie SN z 15 stycznia 2001 r., I PZ 74/00). Podobny walor ma, zgodnie z art. 45 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=73556]ustawy z 23 listopada 1990 r. o łączności (DzU z 1995 r. nr 117, poz. 564)[/link], potwierdzenie nadania pisma w jednostce organizacyjnej Poczty Polskiej [b](postanowienie SN z 29 października 1999 r., II UZ 134/99). [/b]
Taki dokument będzie stanowił dowód tego, że korespondencja została doręczona bądź nadana w określonym terminie. Osoba chcąca podważyć owo domniemanie będzie musiała przedstawić solidne dowody świadczące o innym niż stwierdzony w potwierdzeniu stanie rzeczywistym.
Jeśli zatem w aktach sprawy znajduje się potwierdzenie, że dany dokument został stronie doręczony albo został przez nią nadany w danym dniu, sąd będzie musiał mieć solidne podstawy, by stwierdzić, że owo zdarzenie miało miejsce kiedy indziej.
[ramka][b]Przykład 4[/b]
Pani Joanna wniosła apelację od wyroku sądu, która została odrzucona jako wniesiona po terminie. Zwrotne potwierdzenie odbioru uzasadnienia wyroku wskazuje na określoną datę jego doręczenia pani Joannie.
Jeśli apelacja została wniesiona po upływie dwóch tygodni od dnia określonego w potwierdzeniu odbioru i dodatkowo pani Joanna samodzielnie odebrała i podpisała przesyłkę, sytuacja jest w zasadzie bez szans. Podważenie domniemania wynikającego z dokumentu urzędowego w tych okolicznościach będzie niezwykle trudne. Większe możliwości pojawią się w razie podpisania potwierdzenia odbioru przez dorosłego domownika, na co przepisy k.p.c. pozwalają.
W takiej sytuacji pani Joanna będzie mogła spróbować dowieść, że domownik nie przekazał jej korespondencji. Oczywiście twierdzenie to musi być uzasadnione.[/ramka]
Niezwykle często w postępowaniu przed sądem trzeba sięgać do dowodów z opinii biegłych. Strony, chcąc zwiększyć swoje szanse, uważają, że lepiej zawczasu zamówić stosowną opinię i gotowy pogląd przedstawić na rozprawie.
[srodtytul]Bez szczególnego statusu[/srodtytul]
Taki dowód jednak nie korzysta ze szczególnego statusu, jaki ma dopuszczony w danej sprawie dowód z opinii biegłego sądowego. Przedstawiona do akt ekspertyza zostanie potraktowana jako dokument prywatny, a więc jedynie potwierdzenie tego, że dany specjalista wyraził swoje zdanie na zadany temat.
Jeśli pozostałe dowody wykażą w sprawie coś innego, niż zapisano w takim dokumencie, nie pomoże nawet wysoka ranga osoby czy instytutu sporządzających daną ekspertyzę. Taki pogląd wyraził SN, stwierdzając, że pozasądowa ekspertyza rzeczoznawcy sporządzona na zlecenie strony nie podlega ocenie sądu jako dowód z opinii biegłego[b] (wyrok z 8 czerwca 2001 r., I PKN 468/00).[/b]
Zajmując się sprawą prywatnych ekspertyz, SN potwierdził swoje ugruntowane stanowisko, stwierdzając, że opinia instytutu naukowego na temat wpływu, jaki mają warunki pobytu człowieka w ekstremalnych warunkach na stan ich zdrowia, nie jest dokumentem urzędowym w rozumieniu art. 244 k.p.c. [b](wyrok SN z dnia 19 czerwca 2001 r., II UKN 413/00).[/b]
W opinii SN, jeżeli strona dołącza do pisma procesowego ekspertyzę pozasądową i powołuje się na jej twierdzenia i wnioski, ekspertyzę tę należy traktować jako część argumentacji faktycznej i prawnej przytaczanej przez stronę.
Gdy strona składa ekspertyzę z intencją uznania jej przez sąd za dowód w sprawie, wówczas istnieją podstawy do przypisania jej także znaczenia dowodu z dokumentu prywatnego. Pozasądowa opinia rzeczoznawcy jako dokument prywatny stanowi jedynie dowód tego, że osoba, która ją podpisała, wyraziła zawarty w niej pogląd, nie korzysta natomiast z domniemania zgodności z prawdą zawartych w niej twierdzeń [b](wyrok SN z 15 stycznia 2010 r., I CSK 199/09).[/b]
[ramka][b]Przykład 5[/b]
Sąd, rozpoznając sprawę pani Elwiry, uznał za wiarygodny dowód z opinii rzeczoznawcy majątkowego przedstawiony do akt przez panią Elwirę.
Przeciwnik procesowy zarzucił sądowi, że taki dowód nie może być brany pod uwagę, bo osoba sporządzająca opinię była związana z panią Elwirą zawodowo.
Jeśli okaże się, że sąd potraktował dowód z ekspertyzy tylko jako prywatny dokument, który po prostu koresponduje z pozostałym zebranym w sprawie materiałem dowodowym, wszystko będzie w porządku. Jedynie bowiem biegły, ze względu na swoją szczególną funkcję, nie może pozostawać ze stroną w określonym stosunku osobistym. Takie zastrzeżenie nie dotyczy autorów dokumentów prywatnych.[/ramka]
[srodtytul]Zdanie medyka[/srodtytul]
Zdaniem Sądu Najwyższego zaświadczenie lekarskie o stanie zdrowia nie jest dokumentem urzędowym w rozumieniu art. 244 § 1 k.p.c.[b] (wyrok SN z 13 stycznia 1999 r., II UKN 411/98)[/b]. SN stwierdza kategorycznie, że lekarz leczący (kierujący na badania lekarskie dla celów emerytalno-rentowych) nie jest organem państwowym.
Wystawione przez niego zaświadczenia nie są więc dokumentami urzędowymi w rozumieniu tego przepisu. Zaświadczenie o stanie zdrowia ma charakter dokumentu prywatnego i jego moc dowodowa ograniczona jest do założenia, że osoba, która go podpisała, złożyła oświadczenie zawarte w tym dokumencie.
Innymi słowy, zaświadczenie to wyraża jedynie opinię lekarza wystawiającego skierowanie, która nie jest wiążąca ani dla organu rentowego, ani dla biegłych sądowych lub sądu orzekającego świadczenie uwarunkowane inwalidztwem.
[ramka][b]Przykład 6[/b]
Panu Januszowi odmówiono prawa do renty inwalidzkiej. On sam, nie zgadzając się z takim rozwiązaniem, podniósł, że dysponuje zaświadczeniem lekarskim potwierdzającym, że jest niezdolny do pracy.
Jeśli postępowanie wykaże, że nie ma podstaw do przyznania renty, samo zaświadczenie przedłożone przez pana Janusza nie będzie miało dla sprawy żadnego znaczenia.[/ramka]
[srodtytul]Protokół stwierdzi wypadek[/srodtytul]
Osoba chcąca dochodzić roszczeń związanych z wypadkiem przy pracy powinna dysponować protokołem powypadkowym, który w swej treści zawiera stwierdzenie, że zdarzenie, jakie miało miejsce na terenie firmy, jest rzeczywiście wypadkiem przy pracy.
Prawidłowo sporządzony protokół powypadkowy stanowi dokument urzędowy (art. 244 § 2 k.p.c.), którego treść jest dowodem tego, że miały miejsce opisane w nim fakty i że zakwalifikowano je jako wypadek przy pracy [b](wyrok SN z 25 maja 1999 r., II UKN 658/98). [/b]
Ale w innym wyroku SN uznał, że zgodnie z art. 252 k.p.c. ten, kto wykaże interes prawny, może żądać, aby ustalenia protokołu powypadkowego zostały zmienione, co oznacza, że nie są wiążące dla sądu powszechnego [b](wyrok SN z 25 lipca 1973 r., III PRN 35/73).[/b]
Ocena zdarzeń zawarta w protokole powypadkowym może być podważana w postępowaniu o sprostowanie tego dokumentu. W postępowaniu o zapłatę można ewentualnie dowodzić, że przy sporządzaniu protokołu powypadkowego dopuszczono się zaniedbań, które dyskwalifikują jego prawidłowość.
[ramka][b]Przykład 7[/b]
Pan Antoni domagał się od swojego pracodawcy świadczenia pieniężnego z tytułu doznanego przez niego wypadku przy pracy.
Sąd dysponujący protokołem powypadkowym stwierdzającym, że wypadek, któremu uległ pan Antoni, nie był wypadkiem przy pracy, oddali powództwo o zapłatę.
Może jednak orzec na korzyść pana Antoniego, jeśli ten zdoła wcześniej wykazać, że protokół został sporządzony nieprawidłowo.[/ramka]
[ramka][b]Przykład 8[/b]
Członek zarządu spółki z o.o. Alfa pan Jarosław został pozwany przez organ rentowy o składki zusowskie, których nie zapłaciła w terminie jego firma.
Pan Jarosław próbował się bronić stwierdzeniem, że spółka ma znaczącą wierzytelność wobec spółki Gamma. Ale ponieważ nie zaskarżył postanowienia o umorzeniu egzekucji i nie przedstawił komornikowi majątku, z którego wierzyciele mogliby się zaspokoić, sąd zdyskwalifikuje jego linię obrony.
ZUS przedstawiając stosowne postanowienie komornika, załatwi sobie wygraną w sądzie.[/ramka]
[ramka][b]Bez rekompensaty[/b]
Organ rentowy próbujący wyegzekwować zaległe składki na ubezpieczenia społeczne od nierzetelnych pracodawców musi dowieść, że egzekucja przeciwko spółce kapitałowej okazała się nieskuteczna, by móc sięgnąć do kieszeni członków jej zarządu.
Przyjmuje się co do zasady, że ZUS może posiłkować się wszelkimi dowodami, aby wykazać częściową choćby bezskuteczność egzekucji. Jeden dowód jednak będzie szczególnie trudny do podważenia.
Sąd Najwyższy przyjął, że prawomocne postanowienie komornika o umorzeniu egzekucji jest dokumentem urzędowym, z którym łączy się domniemanie bezskuteczności egzekucji [b](wyrok SN z 11 grudnia 2006 r., I UK 153/06). [/b]
W ocenie SN z postanowieniem komornika wiąże się nie tylko domniemanie autentyczności, ale także domniemanie prawdziwości materialnej tego, co zostało w nim urzędowo stwierdzone (zaświadczone), w tym wypadku ustaleń organu egzekucyjnego co do braku majątku spółki.
W efekcie, jeśli zarząd niewypłacalnej spółki dopuści do tego, aby postanowienie o umorzeniu egzekucji się uprawomocniło, będzie musiał liczyć się z tym, że komornik zwróci się do jego członków bezpośrednio. Co więcej będzie dysponował dokumentem urzędowym, który znacząco ułatwi dochodzenie roszczeń na drodze sądowej.[/ramka]
[i]Autor jest asystentem sędziego w Izbie Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego[/i]
[ramka][b]Czytaj więcej [link=http://www.rp.pl/temat/56644.html]o sporach pracodawców z pracownikami[/link] [/b][/ramka]