Właścicielka firmy transportowej nie miała świadomości, że to ona ma płacić mandaty z fotoradarów, jeśli nie wskaże dokładnie, który kierowca prowadził danego dnia samochód. Kiedy przychodziły wezwania do zapłaty, brała je za pomyłkę, bo powinny trafić do kierowcy. Doszło do tego, że [b]zaległości z tytułu niezapłaconych mandatów wyniosły prawie 30 tys. zł plus koszty egzekucji[/b].

– Do naszego banku wpłynął wniosek o zablokowanie środków na koncie właścicielki firmy transportowej – mówi Anna M. obsługująca rachunki małych i średnich przedsiębiorstw w jednym z warszawskich oddziałów PKO BP. Informuje, że niestety takie przypadki zdarzają się coraz częściej.

Tymczasem [b]zgodnie z art. 65 § 2 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=9B6B86A44908B7235DC71E2372B4E39E?id=345477]kodeksu wykroczeń[/link] odmowa udzielenia informacji organowi państwowemu lub innej instytucji co do tożsamości podlega karze grzywny[/b].

Firmy często nie wiedzą o tej odpowiedzialności i płacą mandaty za swoich pracowników.

– Sam miałem taką sytuację, że fotoradar sfotografował samochód i nie mogłem zidentyfikować kierowcy. Pojazd nie był przypisany do konkretnego użytkownika. W efekcie mandat musiała zapłacić firma – mówi Marek Z., właściciel firmy z Pułtuska.

Oczywiście policja wzywa firmę do pomocy w ustaleniu, kto prowadził pojazd zarejestrowany podczas wykroczenia. Część pracodawców współpracuje, uważając, że sprawca powinien ponieść karę, ale niektórzy nie chcą podać tożsamości kierowcy.

– [b]Słyszałem, że są firmy, które tworzą swoisty fundusz mandatowy i pokrywają część mandatów. Policja może w takim przypadku kierować sprawę do sądów o utrudnianie postępowania.[/b] Trudno jednak udowodnić, że odmowa jest wynikiem świadomej decyzji pracodawcy.

Ukaranie mandatem to drobna sprawa. Trudno więc angażować duże środki w niełatwe do udowodnienia sprawy – mówi Artur Zawadzki z Komendy Głównej Policji.

[ramka]

[b]Opinia:

Marcin Wojewódka, radca prawny[/b]

Mandaty pracowników za jazdę służbowym samochodem to codzienność firm, w których jest ich dużo. Oczywiście najczęściej pracodawcy nie są zainteresowani płaceniem mandatów i współpracują z policją w celu ustalenia kierującego. Często jednak jest to bardzo trudne, bo mandaty spływają ze znacznym opóźnieniem. W takiej sytuacji okazuje się, że po latach nie jest możliwe ustalenie sprawcy wykroczenia. Dużym problemem jest także to, że po tak długim czasie kierowca firmowego samochodu mógł zmienić pracodawcę. W takiej sytuacji można jedynie podać adres z akt personalnych.[/ramka]

[ramka]Czytaj również: [link=http://www.rp.pl/artykul/583555.html]Za mandaty i punkty można stracić posadę[/link][/ramka]