[link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=615C5B58EFA13C6D143830797CE92A15?id=162202]Ustawa o związkach zawodowych[/link] nakłada na pracodawców liczne obowiązki, które w praktyce oznaczają finansowanie ich działalności.
– W naszej firmie w ostatnich latach były negocjowane układ zbiorowy, regulaminy itp. Wiązało się to z ogromem spotkań i konsultacji, bo działa u nas 36 organizacji. Zwolnienia z pracy działaczy związkowych i inne koszty negocjacji pochłaniały ok. 3,5 mln zł rocznie – mówi Andrzej Węglarz, dyrektor kadr w ArcelorMittal Poland SA.
[srodtytul]Instrument nacisku[/srodtytul]
Pracodawcy zapewniają płatne etaty związkowe, zwolnienia na doraźne zebrania, udostępniają lokale wraz z wyposażeniem w sprzęt biurowy itp. Tymczasem konwencja 98. Międzynarodowej Organizacji Pracy zabrania finansowania organizacji pracowników w celu podporządkowania ich pracodawcy.
– Nie obawiam się, że obecne przepisy o finansowaniu działalności związku przez firmę pozbawiają te organizacje niezależności. Dopóki państwo decyduje, co ma pracodawca świadczyć związkom, nie ma takiego zagrożenia – mówi prof. Jerzy Wratny z Uniwersytetu Rzeszowskiego. Uważa też, że problem kosztów działalności związków jest odczuwalny tylko w dużych, sprywatyzowanych firmach.
Odmiennego zdania są pracodawcy. – Przepisy są tak nieprecyzyjne, że wsparcie związków przez firmę może być wyrafinowanym instrumentem nacisku. Przecież pracodawca może dać związkowi superlokal z nowoczesnym sprzętem i nie zażądać za to ani złotówki albo zaproponować ciemną klitkę w piwnicy za duże pieniądze – uważa Tomasz Kuydowicz, główny specjalista ds. prawnych Związku Pracodawców Polska Miedź.
Związki nie dostrzegają zagrożenia, boją się raczej, że zmiana przepisów osłabi ich pozycję.
[srodtytul]Widzą inny problem[/srodtytul]
– Z samych składek związek się nie utrzyma. Wiemy, że rozwiązaniem mogłoby być przyznanie świadczeń od pracodawcy tylko organizacjom reprezentatywnym (oddającym głos większości załogi). W Komisji Trójstronnej wszyscy chcą zmian w przepisach, byle tylko silne związki były partnerem do rozmów. Takie rozwiązania budzą jednak wątpliwości konstytucjonalistów – uważa Janusz Gołąb z OPZZ.
Są też inne propozycje zmiany zasad finansowania związków usuwającej podejrzenia o walkę o stołki dla kolegów.
– Nie mówię w imieniu całego związku, ale może warto pomyśleć nad takim rozwiązaniem: związek po spełnieniu kryteriów do oddelegowania działacza otrzymywałby pieniądze, za które mógłby zatrudnić eksperta całkowicie niezależnego od pracodawcy – mówi Tomasz Wójcik z KK NSZZ „Solidarność”.
[ramka][b]Zobacz [link=http://www.rp.pl/galeria/56627,2,576296.html]wymiar obciążeń finansowych u wybranych pracodawców[/link][/b][/ramka]
[ramka][b]Czytaj też artykuł [link=http://www.rp.pl/artykul/576552.html]Każdy płaci za siebie[/link][/b][/ramka]
[i] masz pytanie, wyślij e-mail do autora
[mail=t.zalewski@rp.pl]t.zalewski@rp.pl[/mail][/i]