[b]- Czy pracodawca może nie dopuścić do powstania kolejnej rady po zakończeniu kadencji poprzedniczki wybranej przez związki zawodowe? [/b]

Po otrzymaniu wniosku o zorganizowanie wyborów podpisanego przez 10 proc. zatrudnionych pracodawca formalnie powinien niezwłocznie podjąć działania zmierzające do powołania rady.

W praktyce szef może jednak skutecznie opóźnić jej powstanie, a nawet zupełnie storpedować tę inicjatywę. Pierwsze, co może zrobić szef, to zakwestionować taki wniosek. Przykładowo stwierdzi, że nie spełnia ona ustawowego wymogu 10 proc. poparcia załogi. Pozwoli to skutecznie opóźnić utworzenie rady. Kolejnym obszarem, na którym może popisać się pracodawca, jest przygotowanie regulaminu wyborów.

Ten powinien być uzgodniony z przedstawicielami pracowników. Od razu pojawiają się problemy, jak tych przedstawicieli wyłonić, kto ma to zrobić, w jakiej formie. Bierność pracodawcy pozwoli mu oddalić w czasie powstanie rady pracowników. Także sama treść regulaminu i prace nad nim to okazja dla szefa do ruchów uniemożliwiających utworzenie rady.

Postanowienia regulaminu, który jest swoistą ordynacją wyborczą, nie są regulowane przepisami ustawy. Zatem od pomysłowości pracodawcy będzie w dużej mierze zależało, jak „ustawi” sobie tryb powołania rady. Nie wspominam tutaj o całej gamie „zwykłych” działań pracodawcy, który chce storpedować powstanie czy działanie jakiegoś organu przedstawicielstwa załogi, np. związków zawodowych. Stąd szef, który niekoniecznie jest fanem powstania rady pracowników, może użyć wszystkich tych trików.

[i]Odpowiedzi udzielił: Marcin Wojewódka, radca prawny[/i]