Czytelnik jest informatykiem. Pracuje w systemie równoważnym, niekiedy 12 godzin dziennie. Dodatkowo pełni domowe dyżury, za które nie dostaje żadnej rekompensaty.
– [b]Czuję się wykorzystywany, bo bierne siedzenie w domu ogranicza mój prywatny czas. Choć w firmie nic się nie dzieje, ja muszę być w pogotowiu[/b] – skarży się pan Mariusz.
Dyżur pełnimy wtedy, gdy poza godzinami pracy pozostajemy w gotowości do wykonywania służbowych obowiązków. Bez względu na to, gdzie wtedy jesteśmy (w pracy, w domu czy w innym wyznaczonym przez szefa miejscu), ten czas składa się z dwóch części. [b]Pierwsza, stanowiąca klasyczny dyżur, podczas której zatrudniony czeka na podjęcie pracy, oraz druga, kiedy pracuje – traktowana jak praca nadliczbowa.[/b] Ten podział jest istotny, ponieważ wiąże się z nim zróżnicowana rekompensata.
[srodtytul]Niekiedy za darmo[/srodtytul]
Akurat czytelnik pełni dyżur w domu, a ten na tle pozostałych jest wyjątkiem, bo nie przysługuje za niego żadna rekompensata. Inaczej by było, gdyby pan Mariusz czekał na podjęcie pracy w innym miejscu, np. w firmie. Wtedy za klasyczny dyżur dostałby czas wolny w wymiarze odpowiadającym jego godzinom. Jeżeli natomiast nie mógłby go odebrać, szef wypłaciłby mu wynagrodzenie wynikające ze stawki osobistego zaszeregowania określonej godzinowo lub miesięcznie, a gdy pobory są zmienne (np. prowizyjne lub określone akordowo) – 60 proc. ich wartości.
[srodtytul]Jak za nadgodziny[/srodtytul]
Wyobraźmy sobie jednak, że podczas domowego dyżuru pan Mariusz musi wykonywać pracę. Wtedy nie będzie finansowo poszkodowany, bo z chwilą podjęcia obowiązków klasyczny dyżur przekształca się w dodatkową pracę, która stanowi najczęściej nadgodziny.
Przykład: w poniedziałek po ośmiogodzinnej pracy pan Mariusz pełnił pięciogodzinny dyżur w domu. Przez dwie pierwsze godziny nic się nie działo, ale przez kolejne trzy wykonywał pracę. Pan Mariusz otrzymał następującą rekompensatę:
- za dwie godziny klasycznego dyżuru nic – ani wynagrodzenia, ani czasu wolnego,
- za trzy godziny dyżuru normalne wynagrodzenie i 50 proc. dodatku (do 100 proc. nie miał prawa, bo praca nie odbywała się w porze nocnej).
[srodtytul]Ważny odpoczynek [/srodtytul]
Rozważmy jeszcze jedną istotną kwestię. Czytelnik jest zatrudniony w systemie równoważnym, który charakteryzuje się tym, że w niektórych dniach tygodnia robocza dniówka może wynosić 12 godzin, pod warunkiem że w innym czasie zostanie to zrekompensowane krótszym dniem pracy albo dniem wolnym (art. 135 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=5696E34083680454A19B00CD9AB7E720?id=76037]kodeksu pracy[/link]).
Przykładowo: w poniedziałek ktoś pracuje 12 godzin, ale we wtorek już osiem. W środę znowu 12, ale w czwartek ma dzień wolny i w piątek znowu przychodzi na osiem godzin.
Przy takim układzie godzin szef nie może zlecić np. trzygodzinnego dyżuru we wtorek przed pracą (rozpocznie się o godzinie 6), bo w ten sposób naruszy dobowy odpoczynek, który musi trwać co najmniej 11 godzin.
Nie ma znaczenia, że przez te trzy godziny zatrudniony zamiast pracować wykonuje klasyczny dyżur. Art. 151[sup]5[/sup] k. p. zastrzega bowiem, że dyżur nie może naruszać ani dobowego, ani tygodniowego odpoczynku.
[ramka][b]Opinia: Monika Wacikowska, prawnik specjalizujący się w prawie pracy[/b]
Zatrudniony w systemie równoważnym nie może pracować i dyżurować łącznie więcej niż 13 godzin. Inaczej naruszy należny mu 11-godzinny dobowy odpoczynek. Z tego samego względu dyżur w dniu wolnym również nie może obejmować więcej niż 13 godzin. To jednak nie wszystko. Pracodawca nie może polecać pracownikowi dyżuru w każdy dzień wolny – musi bowiem pamiętać o zapewnieniu mu w każdym tygodniu pracy co najmniej jednego 35-godzinnego nieprzerwanego odpoczynku. Taki odpoczynek nie może być zatem naruszony dyżurem pracowniczym.[/ramka]
[ramka][b]Czytaj [link=http://www.rp.pl/temat/56532.html]więcej o dyżurach[/link] [/b][/ramka]
[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki:[mail=m.gadomska@rp.pl]m.gadomska@rp.pl[/mail][/i]