Z danych resortu rozwoju, do których dotarła „Rz”, wynika, że najwięcej wniosków o dofinansowanie, bo średnio 278 na jeden konkurs, wpływa na Mazowszu. Wiele aplikacji jest też składanych na Śląsku i Wielkopolsce, odpowiednio 169 i 165.

– To województwa rozwinięte gospodarczo. Działa tam wiele firm, które ubiegają się o dotacje – mówi Mirosław Marek, wiceprezes firmy doradczej DGA. Zwraca uwagę, że liczba wniosków w tych regionach jest porównywalna z zainteresowaniem „Innowacyjną gospodarką”, krajowym programem kierowanym głównie do firm (średnio 180 wniosków).

– Przedsiębiorcy składaliby jeszcze więcej wniosków w programach regionalnych, gdyby reguły były bardziej klarowne, a harmonogramy naborów ogłaszane z dużym wyprzedzeniem – wyjaśnia Marzena Chmielewska z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. Dodaje, że część przedsiębiorców woli się ubiegać o fundusze z „Innowacyjnej gospodarki”, bo tam zasady przyznawania pieniędzy są bardziej czytelne, a konkursy ogłaszane sukcesywnie.

Nieco inaczej wygląda to na Pomorzu. Średnio wpływa tam 45 wniosków na konkurs. Jak wyjaśnia Jan Szymański, dyrektor Departamentu Programów Regionalnych w pomorskim Urzędzie Marszałkowskim, większość chętnych to przedsiębiorcy. – Ogółem od początku realizacji programu wpłynęło 3650 wniosków, z czego 2746 od firm. Staramy się tak sterować programem, aby jak najmniej ubiegających się o granty odeszło z kwitkiem – mówi Szymański.

Najmniej wniosków wpływa na Dolnym Śląsku, tylko 29. – Wybierając projekty, stosujemy tryb systemowy, w którym beneficjenci za pośrednictwem Internetu zgłaszają skrócone opisy przedsięwzięć, które są weryfikowane pod kątem formalnym. Następnie zarząd województwa dokonuje preselekcji. Wybrani przedkładają pełną dokumentację i dopiero te projekty są wprowadzane do systemu – wyjaśnia Ireneusz Ratuszniak, dyrektor w dolnośląskim Urzędzie Marszałkowskim. – Setki projektów zgłoszonych w trybie systemowym są poza statystyką, która uwzględnia wyłącznie dane z Krajowego Systemu Informatycznego.

Duża liczba wniosków to nie tylko większa konkurencja, ale i dłuższy czas oceny. Widać to szczególnie na Mazowszu. – Skala obsługi funduszy unijnych jest nieporównywalna z innymi województwami. Wpływa do nas kilkakrotnie więcej wniosków – wyjaśnia Marta Milewska, rzecznik prasowy mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego. – Wszystkie trzeba ocenić. Stąd późniejsze rozstrzygnięcia konkursów.