Aż 68 proc. przedsiębiorców i instytucji ubiegających się o dotacje z kierowanego do firm programu „Innowacyjna gospodarka” na etapie sporządzania wniosku o dofinansowanie korzysta z pomocy firm doradczych. Tak wynika z badania systemu oceny i wyboru projektów zleconego przez resort rozwoju regionalnego.

– To mnie nie zaskakuje. Złożenie wniosku o dofinansowanie z UE wymaga szerszej wiedzy, wykraczającej zwykle poza sferę działalności przedsiębiorcy – wyjaśnia Marzena Chmielewska z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.

– Instrukcje, regulaminy są pisane w hermetycznym języku. Zanim przedsiębiorca zorientuje się np., co to są polityki horyzontalne, mija sporo czasu – dodaje Anna Strzelecka z firmy Tax Point. Wskazuje, że przedsiębiorcy mają też często problem z ważnym przy dotacjach pojęciem innowacyjności.

[wyimek][b]9,7 mld euro[/b] może trafić do firm z programu „Innowacyjna gospodarka”[/wyimek]

– Przy pozyskiwaniu dofinansowania potrzebna jest nie tylko rozległa wiedza, ale także ciągłe śledzenie bardzo często zmieniających się warunków ubiegania się o te pieniądze – przypomina Marcin Zdziechowski z Euro Invest Doradztwo Gospodarcze.

– Szczególnie małe i średnie firmy nie są zwykle w stanie przygotować prawidłowo dokumentacji, bo procedury ubiegania się o unijne dotacje do prostych nie należą – przyznaje Marta Karpeta, prezes Cukierniczej Spółdzielni Inwalidów Jedność z Grójca, która z powodzeniem korzysta z usług jednej z łódzkich firm doradczych.

[srodtytul]Siła w specjalizacji[/srodtytul]

Przedsiębiorcy wolą koncentrować się na swym głównym zajęciu, niż przekopywać się przez sterty wymaganej dokumentacji. – Każdy specjalizuje się w konkretnej dziedzinie. My w produkcji suplementów diety, a firmy doradcze w przygotowywaniu wniosków. Korzystanie z ich usług to kwestia specjalizacji. Doradcy mają doświadczenie, znają program, kontaktują się z instytucjami np. z Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości – tłumaczy z kolei Jarosław Dereń, członek zarządu spółki ICHEM.

Ubiegając się o dotację, z usług firmy doradczej korzystała m.in. firma Avio Polska. – Doradcy lepiej znają zasady oceny wniosków. Przedsiębiorca zwraca uwagę przede wszystkim na aspekt ekonomiczny projektu, a oni na jego zgodność z odpowiednimi zasadami UE, np. na wpływ na ochronę środowiska, pulę miejsc pracy dla kobiet – tłumaczy Krzysztof Krystowski, prezes Avio.

[srodtytul]Taniej z doradcą[/srodtytul]

Krystowski podkreśla, że nawet większym firmom nie opłaca się tworzyć specjalnych działów, które zajmowałyby się tylko pozyskiwaniem grantów. – To znacznie podniosłoby koszty pracownicze – mówi.

– Przedsiębiorcy nie tylko nie chcą zatrudniać specjalistów na stałe, ale także tracić czasu już zatrudnionych – dorzuca Strzelecka.

W jej ocenie, aby złożyć jeden wniosek o dofinansowanie, firma musiałaby oddelegować co najmniej dwie osoby na miesiąc i nie mogłyby one zajmować się niczym innym. A i tak podczas starania się o grant przedsiębiorca musi delegować jednego pracownika do współpracy z doradcą, bo ten potrzebuje wielu informacji o firmie – od jej głównego zakresu działania przez technologię, strukturę zatrudnienia po sytuację finansową.

Ile jest firm doradczych? Nikt tego nie policzył. W wielu z nich doradztwo przy dotacjach to tylko część działalności.

– To od 5 do 7 tys. podmiotów. Są to zarówno firmy większe, jak i osoby fizyczne prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą – szacuje Jerzy Kwieciński, ekspert BCC. Dodaje, że sektor rozwinął się m.in. dlatego, że dotacje z UE kojarzą się z wielkimi pieniędzmi. Dużych firm doradczych jest tak naprawdę kilkaset.

– Powszechne korzystanie z usług firm doradczych to nie problem. Ważna jest jakość tych usług. Zdarzały się bowiem przypadki, że dopiero po otrzymaniu dotacji przedsiębiorca dowiadywał się, do osiągnięcia jakich wskaźników się zobowiązał, występując z wnioskiem o grant – przestrzega Chmielewska.

[ramka][srodtytul]Jak przedsiębiorcy płacą firmom doradczym za uzyskanie grantów[/srodtytul]

Za swoje usługi doradcy pobierają dwa rodzaje opłat. Najpierw przedsiębiorca płaci za samo przygotowanie wniosku o dofinansowanie. W przypadku wniosku o dopłaty z „Innowacyjnej gospodarki” opłata taka waha się od kilku do kilkudziesięciu tysięcy. Wszystko zależy od rodzaju inwestycji i od wielkości środków, o które ubiega się przedsiębiorca.

W przypadku mniejszych firm chodzi głównie o pokrycie kosztów operacyjnych np. przejazdów do przedsiębiorcy, jeśli jego zakład jest w innej miejscowości niż siedziba doradcy. Zdarza się też tak, że nowe, wchodzące na rynek firmy doradcze zadowalają się jedynie drugą częścią zapłaty, rezygnując z opłaty za przygotowanie wniosku.

Drugą część opłaty stanowi tzw. success fee, czyli premia za wynik. Otrzymuje się ją jedynie gdy firma faktycznie otrzyma dotację.

Opłata jest ustalana w ujęciu procentowym od wartości przyznanego dofinansowania. Doradcy różnie każą sobie płacić. Część z nich mówi o 1 – 3 proc. wartości dotacji. Inni o przedziale od 3 do nawet 10 proc. Przy czym 3 proc. zdarza się zwykle w przypadku dotacji o dużej wartości, a 8 – 10 proc. przy stosunkowo niewielkim grancie. Na tle innych krajów nie są to opłaty wygórowane.

W innych państwach europejskich przedział opłat wynosi nawet od 10 do 15 proc., a procedury są dużo łatwiejsze, co oznacza, że doradca ma mniej pracy.[/ramka]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=a.osiecki@rp.pl]a.osiecki@rp.pl[/mail][/i]