To wnioski z zeszłotygodniowego [b] wyroku warszawskiego Sądu Apelacyjnego[/b][b](sygn. I ACa 1270/10)[/b]. Rozpatrywał on spór o nieuczciwą konkurencję między chorwacką firmą Podravka i jej polską spółką córką Podravka Polska a spółką Marina Maziarny, dystrybutorem przyprawy Węgierska Virgin Przyprawka. Tej ostatniej firmie zarzucono, że ma oznaczenia bardzo podobne do sprzedawanej od ok. 20 lat w Polsce i szeroko znanej przyprawy Podravki.

Nie ulega wątpliwości, że między opakowaniami obu producentów są znaczne podobieństwa. Inna rzecz, czy to oznacza pasożytnicze podszywanie się pod znaną markę.

Pełnomocnik Podravki mec. Marcin Fijałkowski przekonywał sąd, że nie ma w tym względzie wątpliwości. – Na naszym opakowaniu jest bukiet warzyw – tam też, u nas są dwie pietruszki – tam też, jest u nas marchewka – tam tak samo. I u nas, i u nich wszystko w niebieskiej tonacji.

Adwokat Tomasz Targosz, pełnomocnik pozwanych, replikował, że tego rodzaju oznaczenie stało się niemal stylem w tej branży, utraciło wręcz zdolność  odróżniającą, także z powodu niezbyt aktywnej postawy Chorwatów. Co więcej, zarzucił przedawnienie roszczenia. Zgodnie z art. 20 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji wynosi ono trzy lata (tak samo jest z ochroną znaków towarowych). Tymczasem Podravka Polska dowiedziała się o naruszeniach w 2003 r., a z pozwem wystąpiła w 2008 r.

Z tego powodu sąd I instancji oddalił pozew, dodając do argumentacji pozwanego, że jeśli o naruszeniach wiedziała polska spółka, to tak samo wiedzieć musiała o nich jej spółka matka.

Pełnomocnik Podravki przekonywał SA, że [b]w wypadku tego rodzaju naruszeń każde z nich, np. kolejna partia nielegalnie oznaczonego towaru, stanowi odrębne naruszenie i jakby od nowa biegnie trzyletnie przedawnienie[/b]. A ponieważ jeszcze w 2007 r. kupiono inkryminowane przyprawy, przeto naruszenie się nie przedawniło.

[b]Sąd Apelacyjny uznał, że doszło do przedawnienia[/b] (liczy się ono od pierwszego naruszenia), ale tylko w stosunku do polskiej spółki. Co do chorwackiej nie ma dowodu, że już w 2003 r. wiedziała o naruszeniach. W tej części więc proces musi być w I instancji powtórzony [b](sygn. I ACa 1270/10)[/b].

Prof. Ryszard Skubisz, specjalista od prawa własności przemysłowej, jest nieco innego zdania. Uważa, że okres przedawnienia przesuwa się wraz z kolejnymi naruszeniami. Tak czy inaczej wyrok SA potwierdza –po pierwsze – fakt, że kwestia przedawnienia w zwalczaniu nieuczciwej konkurencji jest wyjątkowa i od dawna skomplikowana. Po drugie – że poszkodowanej firmie, która nie chroni na czas swoich praw, grozi nie tylko przedawnienie uprawnień, ale wręcz utrata ich w myśl zasady, że jeżeli reaguje ona zbyt późno, to swoją bezczynnością dopuszcza do rozpoznawalności i utrwalenia się na rynku produktu konkurenta, rozmywając swój produkt (oznaczenie).